Jagiellonia rozegrała niezłą pierwszą i nieco słabszą drugą połowę. Goście z kolei wyglądali na takich, którym nie zależy na tym, żeby mocniej podkręcić śrubę białostoczanom. Ograniczali się do walki i wyczekiwania na okazje do kontrataków, których trzeba szczerze przyznać wielu nie mieli. Problemy z kreowaniem dogodnych sytuacji pod bramką Jana Muchy mieli również Żółto-Czerwoni, którzy pierwszy raz zagrozili bramce niecieczan w 17. minucie, gdy na strzał dystansu zdecydował się Guilherme.
Z okazji wartych odnotowania po pierwszej części meczu trzeba wymienić jeszcze strzał głową Ivan Runje. Chorwat próbował wykorzystać dośrodkowania z rzutu rożnego w wykonaniu Arvydasa Novikovasa, jednak piłka nieznacznie minęła prawy słupek bramki Termaliki. W końcówce pierwszej połowy w słupek trafił jeszcze Martin Pospisil i to by było na tyle.
Szczególnie ostatnia akcja mogła napawać optymizmem przed drugą połową, ale tak się nie stało. Po obu stronach brakowało dokładności i sytuacji, po których mogłyby paść bramki. Obaj trenerzy próbowali pomóc swoim zespołom kolejnymi zmianami, ale te na niewiele się zdawały. W końcówce spotkania przyjezdni umieścili piłkę w bramce Mariana Kelemena. Na szczęście białostoczan sędziowie odgwizdali pozycję spaloną, a wkrótce po tym zakończyli spotkanie.
- Czujemy duży niedosyt. W pierwszej połowie powinniśmy strzelić przynajmniej jednego gola. Stworzyliśmy dwie dobre sytuacje. Mieliśmy słupek, była też okazja Ivana Runje. Uważam, żę do przerwy graliśmy dobry mecz. Mieliśmy przewagę, a kilka razy zabrakło nam dokładniejszego ostatniego podania. Po przerwie warunki do gry były trudniejsze. Goście cofnęli się i zagęścili środek pola. Dobrze, że w ostatniej sytuacji meczu był spalony, bo i ten punkt mogliśmy stracić. Musimy już myśleć o wyjeździe do Zabrza, chcemy stamtąd przywieźć punkty - powiedział po meczu trener Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot.
- Gospodarze bardzo dobrze weszli w mecz. Dobrze operowali piłką. Mieli sporo celnych, szybkich podań, czym sprawiali nam trochę problemów. Duża wymienność pozycji troszeczkę nas zaskoczyła. Z biegiem czasu udało nam się jednak uspokoić sytuację. W przerwie dokonaliśmy kilku korekt w ustawieniu. Druga połowa wyglądała już znacznie lepiej w naszym wykonaniu. Byliśmy groźniejsi w kontrataku. Potrafiliśmy bardziej zagrozić bramce Jagiellonii. Im bliżej było końca meczu, tym groźniejsze były nasze akcje. Z przebiegu spotkania wynik remisowy uważam za sprawiedliwy - ocenił z kolei mecz opiekun Słoni, Maciej Bartoszek.
17 listopada 2017, 18:00 - Białystok
Jagiellonia Białystok 0-0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Jagiellonia Białystok: 25. Marian Kelemen - 8. Łukasz Burliga, 17. Ivan Runje, 5. Nemanja Mitrović, 12. Guilherme - 9. Arvydas Novikovas (73, 28. Karol Świderski), 23. Piotr Wlazło (87, 22. Rafał Grzyb), 6. Taras Romanczuk, 26. Martin Pospisil (79, 44. Łukasz Sekulski), 21. Przemysław Frankowski - 10. Fedor Cernych.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza: 82. Jan Mucha - 8. Patryk Fryc, 25. Mateusz Kupczak, 77. Artem Putiwcew, 16. Martin Mikovic - 19. Dávid Guba (61, 7. Roman Gergel), 5. Vlastimir Jovanović, 37. Jakub Mrozik (87, 33. Krystian Peda), 28. Łukasz Piątek, 20. Szymon Pawłowski - 18. Bartosz Śpiączka (90, 10. Samuel Stefanik).
żółte kartki: Mrozik, Putiwcew.
sędziował: Paweł Raczkowski.
widzów: 6973.