Arka Gdynia-Legia Warszawa czyli mamy nowego lidera.

Do spotkania w Gdyni obie drużyny przystępowały z zupełnie różnych pozycji. Legia Warszawa miała szansę na pozycje lidera PKO Ekstraklasy a Arka Gdynia znajdowała się w strefie spadkowej.

.

.

Jeżeli jesteś zainteresowany zakładami bukmacherskimi to sprawdź stronę fortuna bonus

Spotkanie rozpoczęło się od zdecydowanych ataków gości którzy od początku narzucili swoje warunki gry i uzyskali znaczną przewagę, Na bramkę Gdynian sunęły ataki jeden za drugim i tylko świetna dyspozycja tego dnia Pavelsa Steinborsa pozwoliła gospodarzom zachować czyste konto. Jego interwencje budziły podziw u licznie zgromadzonych kibiców Arki i irytacje w ekipie Wojskowych którzy mimo wielu sytuacji nie mogli strzelić gola.

Pierwszą okazję na bramkę miał Jose Kante ale jego uderzenie obronił golkiper Arki a dobitka Artura Jędrzejczyka przeleciała nad poprzeczką. Jeszcze większą klasę wykazał Steinbors po chwili fenomenalnie broniąc uderzenie Jędrzejczyka gdy wszyscy widzieli już piłkę w siatce on jakimś cudem ją zatrzymał.

Sytuacja Arki skomplikowała się jeszcze bardziej w trzydziestej minucie gdy czerwoną kartkę obejrzał Nando Garcia za faul na Andre Martinsie. Do podjęcia tej decyzji sędzia Wojciech Myć potrzebował jednak konsultacji i analizy systemu VAR. Niełatwa do tej pory i tak sytuacja gospodarzy pogorszyła się jeszcze bardziej. Po chwili tylko niedokładne podanie Luisa Rochy do Pawła Wszołka uchroniło podopiecznych Aleksandara Rogicia od utraty gola gdyż pomocnik Legii miał przed sobą pustą bramkę. Mim przewagi to gospodarze w czterdziestej minucie mogli mieć rzut karny gdy po ewidentnym faulu Rochy na Marko Vejnoviciu sędzia Myć mimo konsultacji VAR uznał, że nic się nie stało. Jednak według wielu obserwatorów obrońca Legii ciągnął holendra za koszulkę i spowodował jego upadek co sędzia powinien zauważyć i podyktować ?jedenastkę?.

Pierwsza połowa mimo wielu sytuacji bramkowych i przy kontrowersjach sędziowskich zakończyła się rezultatem 0:0.

Początek drugiej części meczu to znowu napór zawodników Aleksandara Vukovicia. Pierwszą okazję tuż po wznowieniu gry miał Luquinhas jednak spudłował z kilku metrów przenosząc piłkę nad poprzeczką. Bramka i tak nie była by uznana gdyż Brazylijczyk w momencie uderzenia był na pozycji spalonej co wychwycił sędzia liniowy unosząc do góry chorągiewkę. Następną okazję na zdobycie gola dla Legii miał 15 minut później Arvydas Novkovas lecz jego świetne uderzenie zza pola karnego trafiło w poprzeczkę bramki. Na bramkę zdecydowanie lepsi tego dnia Legioniści musieli czekać aż do 78 minuty. Gola dla Legii zdobył wprowadzony w drugiej połowie za Wszołka Jarosław Niezgoda. Młody napastnik gości dostał dobre podanie od Luquinhasa i uderzeniem nad Łotewskim golkiperem zdobył gola na wagę zwycięstwa. W ostatnim kwadransie gra się bardzo zaostrzyła i arbiter pokazał aż cztery żółte kartki.

Mimo starań gospodarzy którzy grając w dziesiątkę od 30 minuty spotkania wykazali się dużą ambicja i walecznością mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla przyjezdnych.

?Zwycięstwo w Gdyni dało Legii Warszawa awans na fotel lidera tabeli PKO Ekstraklasy, co prawda Cracovia ma tyle samo punktów co ekipa ze Stolicy ale gorszą różnicę bramek. Po 14 kolejce w czołówce tabel zrobiło się bardzo ciasno i tak ?Wojskowych? od piątej Wisły Płock dzieli zaledwie punkt różnicy.

Sytuacja Arki Gdynia po przegranym meczu nie zmieniła się wciąż jest na ostatnim miejscu w tabeli.

Zobacz również