Praca idzie pełną parą i co najważniejsze mimo charakterystyki tego sportu, nikt nie narzeka na większe urazy. - W miniony weekend chłopaki mieli zorganizowane małe zgrupowanie na obiektach Stadionu Miejskiego oraz MOSP-u. Póki co nikt nie narzeka na kontuzje. Frekwencja na zajęciach jest spora, mamy też duże wsparcie zespołu młodzieżowego. Jedyne co nam przeszkadzało, to ujemne temperatury, ale poza tym wszystko jest w jak najlepszym porządku - mówi Piotr Morko.
Zanim do ostrych treningów wrócili zawodnicy Lowlanders, mocno pracował szef białostockiej drużyny futbolu amerykańskiego. Prócz wielkiego zaangażowania w kwestie związane z organizacją nowego formatu rozgrywek trzeba było jeszcze zadbać o należyte przygotowanie i wzmocnienie zespołu. Pierwszym krokiem było przedłużenie umowy z trenerem Johnem Harperem.
- Z trenerem domówiliśmy się bardzo szybko, w zasadzie już po wakacjach wiedzieliśmy, że będziemy kontynuować naszą współpracę. W trakcie pobytu w Stanach Zjednoczonych trener cały czas z nami współpracował. Poszukiwał zawodników mogących wzmocnić nasz zespół zarówno jeśli chodzi o rodzimych zawodników, jak i zagranicznych. Do Białegostoku wrócił w styczniu. Naszym planem jest współpraca z trenerem na przestrzeni kolejnego roku lub dwóch i zbudowanie odpowiedniego programu szkoleniowego uwzględniającego potrzeby drużyny juniorskiej oraz drugiego zespołu - tłumaczy Piotr Morko i dodaje - Bez ciągłości myśli szkoleniowej żaden sport zespołowy nie ma racji bytu. Naszym planem jest zbudowanie systemu szkolenia od podstaw, by ułatwić młodym chłopakom przejście do pierwszego zespołu.
Dobra logistyka to już firmowy znak Lowlanders, przedłużenie umowy z trenerem również nikogo nie dziwi. Spore wrażenie na futbolowej Polsce zrobił natomiast rozmach z jakim dokonane zostały wzmocnienia zespołu. Do drużyny dołączyli Ryan Kasdorf oraz Zachary Blair, doświadczeni Amerykanie poprzedni sezon spędzili w Ancona Dolphins we Włoszech. Na tym jednak nie koniec. Białostoczanie poszerzyli bowiem skład o sześciu reprezentantów kraju! W zbliżających się rozgrywkach w barwach Ludzi z Nizin oglądać będziemy Daniela Tarnawskiego, Marcina Kaima, Bartłomieja Strussa, Konrada Mariańskiego, Bartłomieja Sikorę oraz MVP ostatniego finału PLFA I Mateusza Dziobana.
- Wszystko zaczęliśmy od przedłużenia umów z Bartkiem Trubajem, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Jest z nami już trzeci rok i podobnie jak Mikołaj Pawlaczyk przeprowadził się teraz do Białegostoku. Podobnie jest z Mateuszem Szczękiem, który widział jak to wygląda i że tworzy tu się coś wielkiego. Nie ma co ukrywać, że magnesem była też okazja do dalszej współpracy z trenerem Harperem - tłumaczy szef Lowlanders.
Sportowo Lowlanders wyglądają, przynajmniej na papierze, bardzo mocno, teraz większość sił zostało przerzuconych na zabezpieczanie finansów i poszukiwanie nowych partnerów biznesowych klubu.
- Jesteśmy w trakcie rozmów. Czekamy na efekty naszych spotkań. Każdy z nas ruszył do pracy i czekamy na efekty. Nie ma co ukrywać, że pozyskanie sponsorów i partnerów nie należy do najłatwiejszych zadań. Mam nadzieję, że nie tylko przed sezonem, ale też w trakcie trwania rozgrywek będziemy powiększać naszą biznesową rodzinę. Jesteśmy ukierunkowani na naszych lokalnych przedsiębiorców, ponieważ łatwiej nam się utożsamiać z partnerami z naszego regionu - wyjaśnia Piotr Morko.
Pierwszy mecz w nowej Lidze Futbolu Amerykańskiego białostoczanie rozegrają 17 marca, do tego czasu mają zaplanowanych jeszcze kilka aktywności. - Na start jedziemy do Wrocławia na mecz z Panterami. Później mamy mecz z Seahawks Gdynia. Mamy jeszcze trochę czasu i zanim przystąpimy do rozgrywek na pewno zorganizujemy jeszcze spotkanie dla mediów, żeby przedstawić nowych zawodników oraz partnerów biznesowych. Chcemy pokazać lokalnej społeczności, że cały czas dzieje się u nas dużo dobrego - zapewnia Prezes Lowlanders.