„Tylko ból jest mój” to ekspozycja przygotowana przez kobiety – o kobietach. O tym, jak wyglądał ich Sybir i jak one go zapamiętały. Ma pobudzać do refleksji nad pytaniami: Co znaczyło być kobietą na Sybirze? Jakie trudności spadały na kobiety, które znalazły się w sytuacji granicznej? Jakie przeżycia łączą je z ofiarami współczesnych konfliktów?
– Większość z Państwa zapewne zna naszą wystawę stałą – przemówił do zgromadzonych dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru, prof. Wojciech Śleszyński. – Jej cechą bez wątpienia są emocje. Chcieliśmy je powtórzyć także na wystawie czasowej, ale w innej formie. Oddaliśmy głos kobietom, które opowiadają o swoim doświadczeniu. Większość deportowanych to były właśnie kobiety. Babki, matki, żony, siostry, córki. Dziś o ich głos upominają się inne kobiety, nasze kuratorki – mówił.
Kuratorki wystawy – dr Karolina Mosiej-Zambrano, Katarzyna Śliwowska i Magdalena Zięckowska-Tuchlińska – mówiły o tym, jak bardzo zależało im na podkreśleniu wagi kobiecego doświadczenia.
– Pragniemy oddać głos kobietom i dziewczętom, by stworzyć bezpieczną przestrzeń do rozmowy na tematy, które i dzisiaj są uznawane za tabu – tłumaczyła dr Karolina Mosiej-Zambrano. – Wybrałyśmy kilkadziesiąt relacji kobiet, które doświadczyły represji w różnych formach. Wybrałyśmy te, w których pojawiały się aspekty dotąd pomijane. Te bezcenne dowody przekazałyśmy w ręce artystyki. Pamięć i słowa przekształcają się w linie i kształt – mówiła Mosiej-Zambrano.
Podkreśliła: – Ostatnia część naszej wystawy przeplata relacje kobiet z różnych konfliktów, aby podkreślić uniwersalność emocji, ale i przemocy, która dotyka kobiety.
– Gdy decydowałyśmy się na taki temat wystawy, było dla nas oczywiste, że do współpracy zaprosimy kobietę – mówiła druga z kuratorek, Magdalena Zięckowska-Tuchlińska. – Wybrałyśmy białostoczankę, Edytę Urwanowicz. W jej ręce przekazałyśmy ponad 60 relacji, z których wybrała 20. Przefiltrowała je przez swoją wrażliwość i przygotowała prace malarskie na wielkoformatowych płótnach.
Kuratorki zaprosiły do współpracy przy przygotowywaniu wystawy przedstawicielki białostockich Sybiraczek. Panie: Teresa Borowska, Jolanta Hryniewicka, Wanda Kościuczuk, Janina Rutkowska i Barbara Sokólska przyjęły role Ambasadorek wystawy.
O tym projekcie opowiadała trzecia z kuratorek, Katarzyna Śliwowska, kierowniczka Działu Zbiorów Muzeum Pamięci Sybiru.
– Przez cały czas powstawania wystawy czułyśmy ogromne wsparcie i pomoc ze strony Ambasadorek. Ich opowieści były dla nas inspiracją i motywacją do dalszego działania. Bez wątpienia bez obecności pań wystawa nie miałaby takiego kształtu. Za to wszystko pięknie paniom dziękujemy – mówiła Katarzyna Śliwowska.
Jolanta Hryniewicka, prezes białostockiego oddziału Związku Sybiraków, mówiła:
– W imieniu własnym i wszystkich Sybiraków dziękuję za możliwość zobaczenia wystawy tak ściśle przedstawiającej nasze zesłańcze losy. Dziękuję kuratorkom wystawy, bo dzięki ich trosce i naszej współpracy powstało dzieło monumentalne, które do każdego przemawia. Autorka obrazów włożyła wiele serca i przemyśleń w swoje prace. Nawet cienka kreska zmusza, by stanąć przed obrazem i zastanowić się nad tym, co jest jądrem tej sprawy. Jako kobiety najbardziej wzruszamy się matkami, zwłaszcza tymi, które miały małe dzieci. To my byliśmy tymi dziećmi. Dziś jesteśmy ludźmi w podeszłym wieku, ale ta trauma sybiracka, te wspomnienia – to wszystko w nas jest – mówiła Sybiraczka.
Jeszcze długo po zakończeniu oficjalnej części wieczoru goście Muzeum oglądali w skupieniu ekspozycję, słuchając kobiecych świadectw i kontemplując obrazy.
Wystawa trwa do 28 kwietnia 2024 roku, wstęp wolny.