Andrzej Pietraszko, prowadzący warsztaty instruktor WOAK-u, wyjaśnia: - Kiedy startowaliśmy z tymi lekcjami, przyświecał mi jeden cel: miały one nauczyć ludzi gry na trąbce w takim stopniu, żeby w pewnym momencie mogli wyjść i zacząć grać muzykę na żywo w przestrzeni publicznej, obojętnie w jakim miejscu: czy na ulicy, czy w kościele, czy w jakiejś sali. Niektórzy moi uczniowie po dwóch latach nauki - zaznaczę: od zera - grają na ślubach - nie kryje dumy nauczyciel.
Na jego zajęcia, które - co ważne - prowadzone są w trybie indywidualnym, uczęszcza 12 osób. Najmłodszy adept ma 12 lat, najstarszy - 60. Czasem granie wychodzi im lepiej, czasem gorzej, ale to już zależy od predyspozycji i zacięcia.
- Na postępy w nauce wpływają indywidualne zdolności danego człowieka i jego predyspozycje, dlatego że każdy jest inaczej zbudowany: jedni są odporni na ciśnienie, inni nie - tłumaczy Andrzej Pietraszko. - Często uczeń po jakimś czasie się zniechęca, ponieważ chciałby grać praktycznie od razu, a pojawiają się problemy. Dobrze grać na trąbce będą tylko ci, którzy zrozumieją, że trzeba ćwiczyć codziennie.
Zarówno Andrzej Pietraszko, jak i jego uczniowie podkreślają, że najtrudniejszy w nauce jest fakt, że nie da się tego instrumentu odłożyć na półkę, wrócić do niego po kilku dniach i oczekiwać, że będzie tak samo grał. Jak mówi Mateusz Januszczyk, który na warsztaty w WOAK-u uczęszcza od czterech lat, najtrudniej jest zachować regularność w graniu. Przyznaje, że trąbka pod tym względem jest wyjątkowo wymagająca, bo po jej odłożeniu na choćby tydzień nie następuje stagnacja, tylko wręcz regres. Januszczyk przyznaje, że kiedy miał półroczną przerwę w graniu, musiał zaczynać praktycznie od początku. Nie zrezygnował.
Marcin Iwaniuk, jeden z uczniów, opowiada, jak trzy lata temu jechał samochodem, usłyszał w radiu trąbkę w jazzowym wykonaniu i od razu poszukał na internecie informacji o nauce gry na trąbce. Tak się złożyło, że akurat w WOAK-u zaczynały się warsztaty. - Przyjechałem i nie żałuję - mówi zdecydowanie. - To była jedna z najważniejszych moich decyzji życiowych. Trąbka jest już częścią mojej osobowości.
- Zawsze mnie ten instrument fascynował, ale też zawsze wydawał mi się czymś nieosiągalnym, jakimś Olimpem. Zacząłem próbować grać najpierw sam, wziąłem kilka prywatnych lekcji i w końcu trafiłem do Andrzeja. Jestem tu już cztery lata, a moja fascynacja trąbką nie mija - zapewnia Mariusz Nicewicz, uczący się od czterech lat.
Wszystkich, którzy również myślą o spróbowaniu swoich sił w grze na tym fascynującym instrumencie, WOAK już teraz zaprasza na nowy cykl warsztatów, który wystartuje od września. A tymczasem można gdzieś w centrum wypatrywać grupy pasjonatów z trąbkami, przystanąć, posłuchać.
Joanna Krukowska, WOAK