W trakcie spotkania, w którym brał udział również Tomasz Miłkowski, pisarz i krytyk teatralny, współautor książki "Seksmisja i inne moje misje" padło sporo ciekawych pytań ze strony prowadzącego - nowego kierownika literackiego teatru Konrada Szczebiota. Niestety usłyszeliśmy tylko dwa pytania od publiczności, bo na więcej zabrakło czasu. A półtorej godziny minęło szybciej niż niejeden seans filmowy.
Były głównie wspomnienia, anegdoty, ciekawostki z czasów studiów i barwne historyjki planów filmowych, szczególnie u Andrzeja Wajdy i Kazimierza Kutza. Pojawiła się też dyskusja o kondycji dzisiejszych teatrów i zawodu aktora, o problemach w ZASP. Większość tych tematów poruszona jest w książce, którą oczywiście można było kupić i zdobyć autograf.
Spektakl plenerowy w hołdzie Sybirakom w Białymstoku? Trzymamy kciuki
Podczas spotkania dowiedzieliśmy się też, że Olgierd Łukaszewicz pospacerował po Białymstoku i obejrzał wystawę w Muzeum Pamięci Sybiru. Aktor wyjawił też pewien pomysł na jaki wpadł dosłownie kilka dni wcześniej, który mamy nadzieję zaowocuje w naszym mieście. Pomysł bardzo ciekawy - wystawienie w ramach Marszu Żywej Pamięci Polskiego Sybiru w Białymstoku widowiska plenerowego "Sybir - ostatnie pożegnanie". Spektakl obejrzeli mieszkańcy Warszawy 17 lat temu na Placu Teatralnym. Pomysłodawcą, autorem i reżyserem jest Olgierd Łukaszewicz oraz Jerzy Kalina i Janusz Grzywacz. Projekt przedstawia 200 lat dziejów Polski i Polaków - związanych z Sybirem - na podstawie tekstów Adama Mickiewicza, Stanisława Wyspiańskiego, Gustawa Ehrenberga, Teofila Lenartowicza a także wspomnień Sybiraków okresu stalinowskiego. Teraz jest szansa, że projekt ten obejrzą białostoczanie. Trzymamy kciuki i mamy nadzieję, że inicjatywa Olgierda Łukaszewicza zostanie wsparta przez Urząd Miejski oraz instytucje kultury. O szczegółach będziemy informować na bieżąco.
Jaka jest dziś rola teatru?
W dyskusji padło też bardzo ważne pytanie o to, jak sobie wyobrażamy rolę współczesnego teatru, szczególnie teatru publicznego. Olgierd Łukaszewicz w odpowiedzi dał przykład teatru Grotowskiego - zaangażowanego w badanie mistyczno-filozoficzne istoty naszego człowieczeństwa i tego podstawowego mitu, który bada sens naszego istnienia, naszego bycia tu na tej planecie.
Jednak według Łukaszewicza w teatrze nie tylko ważna jest transcendencja, ale równie ważne miejsce ma tematyka społeczna: wspólnota, odpowiedzialność, tożsamość, zmieniające się role społeczne. - Teatr ma być od tego, żeby prowokować, żeby być odważny... i można by powiedzieć stawać nago wobec wielu problemów... wobec tego, co się ściera w każdym pokoleniu.
Olgierd Łukaszewicz podał też inny przykład - białostocki spektakl "Biała siła, czarna pamięć". Powiedział, że spektakl podejmując temat kontrowersyjny dla samego miasta, dla społeczności, wywołał spory (inna kwestia - na ile uprawnione są tego typu uogólnienia i sądy). To sprawia, że teatr jest żywy! Wszyscy spojrzeli na Białystok z nadzieją, że tam oto zapaliło się coś. Coś, o czym chcemy mieć jakiś dyskurs obywatelski, bardzo serio, poważnie i ono nie musi harmonizować z sądami wszystkich ludzi.
Według Olgierda Łukaszewicza teatr jest po to właśnie, żeby wzbudzać dyskusję, nawet sprzeciw, odpowiadać też na pytanie, kim jesteśmy jako społeczeństwo, co zostało w zbiorowej pamięci i jak pewne sprawy "wykrzywiają" się w tej pamięci.
I jak to się ma do aktualnej sytuacji naszego Teatru Dramatycznego?
Wcześniej tego samego dnia dowiedziałam się od dyrektora Teatru Dramatycznego Piotra Półtoraka, że spektakl "Biała siła, czarna pamięć" nie znika z repertuaru. Pewne zawirowania, o jakich pisze ostatnio prasa, związane z tym przedstawieniem spowodowane są, według słów Piotra Półtoraka, kłopotami z obsadą oraz z prawami autorskimi, które zostały w tym spektaklu naruszone. Chodzi o fragment wiersza, który zostanie wkrótce zastąpiony autorskim tekstem scenarzysty. Znalezione też zostało zastępstwo za aktora, który nie może dalej grać w spektaklu.
W repertuarze na stronie internetowej dramatycznego "Biała siła, czarna pamięć" pojawiła się 29 marca o godz. 19:00. Co będzie w kolejnych miesiącach - nie wiemy, ale jak zapewnia dyrektor, spektakl będzie grany w Białymstoku jeszcze co najmniej kilka razy w tym roku, ze względu na udział w Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Prawdopodobnie pojedzie też na Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@Port, na ile pozwoli organizacja pracy aktorów i organizacja sceny. Aktualnie przygotowywana jest premiera "Balladyny" w reżyserii Katarzyny Deszcz, w której grają między innymi
Justyna Godlewska-Kruczkowska, Bernard Bania i Piotr Szekowski.
Piotr Półtorak ma więc trudne zadanie. Musi pogodzić próby, premierę i pokazy "Balladyny" na dużej scenie zaplanowane codziennie od dnia premiery 25 lutego aż do końca marca, z wyjazdami aktorów na festiwale i graniem "Białej siły, czarnej pamięci" również na dużej scenie. Ale obiecuje, że zrobi, co może. I zdaje sobie sprawę z zamieszania medialnego, jakie cały czas wywołuje ten spektakl.
Na razie nowy dyrektor twierdzi, że musi się skupić na budowaniu repertuaru oraz na walce o powrót utraconych przez ostatnie lata widzów. Będziemy to bacznie obserwować i liczymy, że oprócz frekwencji i wyników finansowych w dalszym ciągu na pierwszym miejscu będzie sztuka. I że nasz teatr nie zapomni o swej szczególnej roli, o jakiej mówi Olgierd Łukaszewicz. Bo teatr oprócz przeżyć estetycznych i rozrywki powinien wzbudzać dyskusję, a nawet sprzeciw, odpowiadać na pytania, prowokować i być odważny.
Życzymy naszemu teatrowi nie tylko 50 tysięcy widzów w sezonie, ale również i tej odwagi.