"Wieczór Trzech Króli albo co chcecie" to jedna z najpopularniejszych komedii Shakespeare’a, bardzo często wystawiana na scenie. Seria zabawnych nieporozumień pomiędzy bohaterami prowokuje do refleksji nad tożsamością i miłosnymi złudzeniami. Po znany tytuł sięgnął również białostocki Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki, proponując dwuipółgodzinny (z przerwą) spektakl we współczesnym kostiumie, ale trafnie odczytujący uniwersalny tekst sprzed kilkuset lat. Za reżyserię odpowiada Igor Gorzkowski, znany białostockim widzom z "Dekameronu".
Tytuł sztuki Shakespeare’a nie ma – wbrew pozorom – nic wspólnego ze świętem Trzech Króli. Odnosi się do nocy poprzedzającej dwunasty dzień po Bożym Narodzeniu (w elżbietańskiej Anglii był to 5 stycznia), która to noc zamykała okres świąt. Kończono ten czas uroczyście, biesiadowano, bawiono się hucznie i najprawdopodobniej z tej okazji Szekspir napisał i wystawił tę sztukę.
Warto jednak zwrócić uwagę na drugi człon tytułu, który wskazuje na wiecznie aktualny dyskurs na temat płci, relacji między nimi i poszukiwanie szczęścia. "... co chcecie" (w oryginale „What You Will”) pozwala na kilka tropów odczytania szekspirowskiego dzieła. Autor przedstawia gry miłosne w różnych formach i na różnych poziomach, w których główną rolę odgrywa płeć, przebranie, pozór. Interpretacja zdarzeń zależy od widza.
"Co chcecie?" Rozrywki, miłości?
"Co chcecie, czego sobie życzycie, drodzy czytelnicy, drodzy widzowie" – pyta Shakespeare Szekspir. Chcecie rozrywki? Z pewnością. Autor daje nam tego, czego oczekujemy. Otrzymujemy solidną porcję zabawy. Liczne przebieranki, dynamiczne tempo, skrzący się dowcipem język, atrakcyjne kostiumy – widzowie nie mogą być zawiedzeni.
A czego sobie życzycie? Może miłości? Czegóż możemy sobie bardziej życzyć, jak nie miłości? Podświadomie chyba każdy z nas dąży do przeżycia tego uczucia, choć może to wiązać się z kłopotami czy cierpieniem.
"Wieczór Trzech Króli" jest opowieścią o miłości, która – jak zawsze – przychodzi nagle, trwa mimo przeciwności, nie dba o nic. Zakochani wyruszają na łowy, ale i sami – nieszczęśliwie ugodzeni strzałą Amora – czują się jak "ścigani przez ogary żądz".
Nic nie jest takie, jakie się wydaje
Akcja sztuki osadzona jest w wymyślonej krainie zwanej Ilirią, której mieszkańcy poszukują miłości. Ta kraina, pełna groteskowych zabaw, ukrywania własnej tożsamości i odgrywania ról, jest odbiciem naszej rzeczywistości. Coraz bardziej skomplikowanej, w której coraz bardziej mierzymy się z odróżnieniem wytworów sztucznej inteligencji od prawdziwego życia.
Fabuła szekspirowskiej komedii skupia się na perypetiach bliźniąt, Violi i Sebastiana, rozdzielonych morską katastrofą i nieświadomych swych wzajemnych losów. Książę krainy, do której trafiają bliźniaki, kocha Oliwię, ale ta zakochana jest w Cesario (a dokładnie Violi przebranej za posłańca). Viola z kolei darzy uczuciem Księcia. Próba przetrwania w nowej rzeczywistości pociąga za sobą serię zabawnych nieporozumień, prowokując zarazem do głębszej refleksji nad ludzką tożsamością. Jak to u Shakespeare’a, nie brakuje misternych intryg i wartkich dialogów. Nic nie jest takie, jakie się wydaje. Życie kryje się właśnie w grze pozorów.
Galeria barwnych postaci
Obsada białostockiego spektaklu staje na wysokości zadania. Aktorzy wcielają się w całą galerię krwistych postaci. Udanym zabiegiem jest powierzenie roli bliźniąt Violi i Sebastiana jednemu aktorowi – Dawidowi Malcowi. Dostał trudne zadanie, ale – mimo 10 błyskawicznych przebiórek za kulisami – sprostał mu. Zarówno w damskiej, jak i w męskiej kreacji jest przekonujący i zabawny. Książę Orsino (Bernard Bania) to lowelas zakochany w sobie, który przekonuje o uczuciu do Oliwii (Agnieszka Możejko-Szekowska).
Hulaszczy tryb życia lubi pędzić sir Andrzej Chudogęba (Michał Przestrzelski). Młody aktor znakomicie wykorzystuje komediowe umiejętności. Gra tonem głosu, miną, gestem, a nawet kostiumem (oversize'owy garnitur). To kolejna po Tschicku wyrazista kreacja. Wielkie brawa. Z niecierpliwością czekam na kolejne jego role. Z sir Tobiaszem Czkawką (Krzysztof Ławniczak), towarzyszącym mu w nocnych eskapadach, tworzy widowiskowy duet.
Błyszczy też Katarzyna Siergiej w roli Błazna – mądrego i gorzkiego, zabawnego i poważnego, snującego życiowe refleksje. W drugim akcie daje również popis jako… ksiądz. Nie zawodzą oczywiście Arleta Godziszewska (Maria), Sławomir Popławski (służący Malvolio), Monika Zaborska (Dama), Marek Cichucki (Antonio) czy Patryk Ołdziejewski (Fabian, Miś). Debiutantem na białostockiej scenie jest Jakub Suwiński w roli Valentino.
Z taką galerią postaci można odegrać różne odmiany i warianty miłości – od tej romantycznej, po refleksyjną. Przebieranki prowadzą do wielu nieporozumień – kobieta zakochuje się w młodym mężczyźnie, który tak naprawdę jest… kobietą i nie może odwzajemnić jej uczucia. Budują też wątek komediowy, który niezmiennie bawi widzów.
"Bo zabawiać Was to nasza rzecz"
"Wieczór Trzech Króli" to zabawna komedia pomyłek, opierająca się na przebierankach. Twórcy przedstawienia postawili na współczesny kostium (Joanna Walisiak) w zestawieniu z klasycznym szekspirowskim językiem. Jednak garnitury czy zwiewne koszule uzupełnione są ciekawymi makijażami, tatuażami i barwnymi włosami. Z ciekawostek – jest też… strój misia.
Zaskakuje scenografia (Honza Polivka), której fragment wychodzi nawet poza scenę kina Ton, w którym grana jest sztuka. Jej renesansowe nawiązania (łuki, okrągłe okna) przypomina nam o czasach, w których tworzył autor. Do przeszłości przenosi nas też widowiskowy pojedynek na szpady, który stoczą ze sobą bohaterowie.
Nie zapominajmy, że "Wieczór Trzech Króli" to bodaj najbardziej muzyczna komedia Szekspira. Książę już na wstępie zapowiada: "Jeśli muzyka jest miłości strawą, dajcie mi waszej muzyki do zbytku, niechaj apetyt umrze z przesycenia". Postaci podśpiewują, Błazen przygrywa na tamburynie, a Tobiasz i Andrzej spędzają czas na rozrywkach. W tle pobrzmiewa smakowita muzyka z lat 60. XX wieku, a na finał widzowie otrzymują piosenkę z muzyką Patryka Ołdziejewskiego wykonaną wspólnie z Katarzyną Siergiej. "Skończony spektakl, więc nie szczędźcie braw. Bo zabawiać Was to nasza rzecz" – wtórują.
"Wieczór Trzech Króli" bawi i zmusza do refleksji. Reżyser proponuje teatr, w którym najważniejszy jest kontakt aktora z widzem. Nie ma tu scenicznych fajerwerków (urozmaiceniem są jedynie dwie sceny w slowmotion) i to z pewnością duży atut tej inscenizacji. Przebieranki, gra płci i pozorów pokazuje, że wszystko może zmienić się w jednej chwili. Nie ma nic stałego. Nawet płeć jest zmienna – zależy od kostiumu i makijażu. Bo przecież życie to teatr.
"Wieczór Trzech Króli albo co chcecie"
Teatr Dramatyczny im. A. Węgierki w Białymstoku
Premiera: 22 lutego 2025 r.
Autor: William Shakespeare
Tłumaczenie: Stanisław Barańczak
Reżyseria i opracowanie muzyczne: Igor Gorzkowski
Asystent reżysera: Arleta Godziszewska
Scenografia: Honza Polivka
Kostiumy: Joanna Walisiak
Ruch sceniczny: Iwona Pasińska
Choreografia szermierki scenicznej: Rafał Domagała
Muzyka do piosenki finałowej: Patryk Ołdziejewski
Inspicjent: Karolina Bielawska
Obsada: Arleta Godziszewska, Agnieszka Możejko-Szekowska, Katarzyna Siergiej, Monika Zaborska, Bernard Bania, Marek Cichucki, Krzysztof Ławniczak, Dawid Malec, Patryk Ołdziejewski, Sławomir Popławski, Michał Przestrzelski, Jakub Suwiński.