RECENZJA. Cień jak co dzień

Białostocki Teatr Lalek dał sobie i nam widzom niezwykły prezent na Międzynarodowy Dzień Lalkarstwa - spektakl "Cień" w reżyserii Wojciecha Kobrzyńskiego. Chociaż lalek w nim nie zobaczymy to oglądając przedstawienie mam wrażenie jakby na scenie poruszały się idealnie poprowadzone, żywe lalki jak z bajki. W taki sposób reżyser robi ukłon w stronę teatru lalkowego. A dzieci i dorośli są zachwyceni, chociaż dostrzegają w tym spektaklu całkiem coś innego.

RECENZJA. Cień jak co dzień

RECENZJA. Cień jak co dzień

Nie zrozumcie tylko, że aktorzy poruszają się sztywno, czy naśladują ruchy mimów. Nic z tych rzeczy, no może poza dwiema scenami, gdzie świadomie reżyser wprowadza efekt pewnej sztuczności. Chodzi mi o niezwykłą plastyczność postaci - ubiorów, masek, makijażu, nakryć głowy oraz o sposób uwypuklenia cech, również przez grę aktorów. Te wszystkie tricki inscenizacyjne sprawiają, że dzieci widzą "Cień" jako bajkę, gdzie każda postać jest nierzeczywista, baśniowa, jak z dziecięcych rysunków o księżniczkach, otoczonych dworzanami. A dorośli dostrzegają w "Cieniu" naszą codzienną rzeczywistość - świat przedstawiony w połamanym zwierciadle, gdzie każda postać to marionetka... i czyjaś karykatura.

Dzieci wyobrażają więc sobie królewnę w złotej sukni na krynolinie, w kolorowych pończoszkach i zgrabnych pantofelkach, i oczywiście z wymyślnym uczesaniem na kształtnej główce. Zwykle królewna jest rozkapryszona i całe życie czeka na swojego księcia z bajki. Potem okazuje się jednak, że los podsuwa jej na oblubieńca zwykłego, szczerego i dobrego człowieka. I tak jest w naszej bajce. Lecz dobry i mądry uczony - Christian Teodor (Mateusz Smaczny) - posiada Cień, który jest jego odwrotnością. Cień o imieniu Teodor Christian (Karol Smaczny) zostaje w dziwny sposób uwolniony z więzi, jaka łączy go od urodzenia z jego Człowiekiem i zaczyna żyć swoim życiem oraz powoli stawać na drodze do szczęścia swojego właściciela. Cień ma duże ambicje - pragnie nie tylko ręki królewny, ale i władzy tak wielkiej, która sprawi, że będzie mógł rozkazać swojemu Człowiekowi żeby stał się jego Cieniem. Ale nie chcę zdradzać całej treści, dodam tylko, że jak to w bajkach wszystko zakończy się dobrze, chociaż nie wszyscy będą żyli "zdrowo i szczęśliwie". Oczywiście zwycięży dobro, ale u widzów dorosłych pozostanie przykra świadomość, że świat, w którym dzieje się akcja sztuki, ma wiele wspólnego z naszą szarą rzeczywistością, w której takie zakończenia rzadko się zdarzają.

Przesłanie scenariusza jest proste - nawet dobry człowiek ma swoją ciemną naturę, której absolutnie nie może pozwolić na objęcie władzy nad sobą. Zły świat tylko na to czeka, a inni ludzie wykorzystają to do swoich egoistycznych celów. Nie można też być obojętnym na zło. Trzeba być pogodnym i szczerym, ale i odważnym, i nie bać się powiedzieć "nie" swojej ciemnej naturze. Taki właśnie jest nasz Człowiek - Christian Teodor. To najjaśniejsza, najbardziej ludzka i najmniej "lalkowa" postać w inscenizacji. Christian po chwilowym zwątpieniu odzyskuje siły i stawia czoła swojemu Cieniowi, wybierając jedynie proste jasne rozwiązania, co metaforycznie zostało przedstawione jako stąpanie wyłącznie po białych polach szachownicy w przeciwieństwie do Cienia, stąpającego jedynie po polach czarnych. Bardzo symboliczne i do zrozumienia bez słów. A słowa są w tej sztuce momentami dosyć zawiłe i trudne w odbiorze dla dziecka. Sztukę napisał Rosjanin Jewgienij Szwarc w roku 1940, i mimo że oparta jest na motywach baśni Andersena, to tekst z założenia autora przeznaczony był dla widzów dorosłych. I w tym cała trudność. Choć dzisiejsze dzieci są tak inteligentne i wygadane... możliwe, że zrozumiały z tekstu całkiem sporo.

Mam jednak wrażenie, że na tej sztuce najlepiej bawili się dorośli - wyłapywali wszystkie słowne i sytuacyjne niuanse i dwuznaczności oraz wyczuli specyficzny humor spektaklu. A satyry i dwuznaczności jest w nim co niemiara. Przez widza dorosłego baśń może być odebrana nawet jako kabaret z tymi wszystkimi dziwnymi minami, gestami, pozami i z całą gamą postaci, które dzieci odbierają jako bajkowe, a dorośli jak pomysłowe, ale dziwaczne karykatury. Wszystkie są przerysowane mniej lub bardziej, zarówno w wyglądzie jak i zachowaniu.

Tu należą się też szczególne brawa dla Joanny Braun za wspaniałe kostiumy, przygotowane z dbałością o wymyślne detale, podkreślające charakter każdej postaci. Musicie po prostu to zobaczyć i przyjrzeć się dokładnie tym wszystkim lampasom, łańcuchom, medalom, okularom, kapeluszom - tu każdy detal i nawet kolor ma jakieś znaczenie i nie jest przypadkowy. Mamy tu królewnę (Magdalena Bocianowska), z pozoru jak z bajki, która nosi krynolinę również na zewnątrz sukienki, a jej piszczący fałszywy głosik drażni i sprawia, że widz dorosły od razu czuje do niej antypatię. Oraz miłą Anunzziatę, wyglądającą wypisz wymaluj jak wymarzona lalka z dzieciństwa (Łucja Grzeszczyk). Albo dwa osobniki z kręgów władzy, porozumiewające się półsłówkami, z twarzami zakrytymi przez maski - z których na pierwszy plan wysuwa się na swoim krzesełku Minister, zagrany świetnie przez Ryszarda Dolińskiego. Jest też i Dziennikarz-Szpieg (Błażej Piotrowski), w śmiesznym garniturku, zesztukowanym z lateksu, idealnie pasującym do jego śliskiej natury, i Taksator-ludożerca (Adam Zieleniecki), który przypomina gangstera, obwieszonego złotymi łańcuchami, i wysztafirowana Spiewaczka (Sylwia Janowicz-Dobrowolska), która nawet w okularach nie rozpoznaje twarzy i obija się o ściany i elementy scenografii.

Scenografia jest bardzo prosta, ale pomysłowa, a zmiany następują na żywo na scenie i stanowią atrakcyjny element spektaklu. Najważniejsze moduły scenografii pełnią niezwykle ważną rolę i grają razem z aktorami. W jaki sposób? A to musicie zobaczyć sami.

Wizualny obraz dopełniony jest przez muzykę idealnie pasującą do konwencji inscenizacji. Muzyka Sergiusza Prokofiewa potęguje wrażenie pięknej scenicznej bajki w starym dobrym klasycznym stylu. A muzyczny motyw stanowiący łącznik pomiędzy scenami jeszcze długo gra w uszach po zakończeniu spektaklu.

Całość jest jak smaczny słodko-kwaśny karmelek, który długo rozpuszcza się w ustach, a jak się skończy to żałujesz, że już po wszystkim. Ja mam ochotę na co najmniej jeszcze jeden.

Galeria zdjęć ze spektaklu na stronie BTL ( autor Bartek Warzecha)

Zapowiedź oraz wideo z próby i ze spotkania z twórcami

Białostocki Teatr Lalek, Białystok ul. Kalinowskiego 1

"Cień" wg Eugeniusza Szwarca,

na podstawie baśni Hansa Christiana Andersena

reżyseria: Wojciech Kobrzyński

scenografia: Joanna Braun

opracowanie muzyczne: Wojciech Kobrzyński

współpraca: Adam Dzierma

obsada: Łucja Grzeszczyk, Sylwia Janowicz-Dobrowolska, Magdalena Bocianowska (gościnnie), Ryszard Doliński, Artur Dwulit, Błażej Piotrowski, Karol Smaczny (gościnnie), Mateusz Smaczny, Paweł S. Szymański, Adam Zieleniecki.

W spektaklu wykorzystano fragmenty utworów Sergiusza Prokofiewa:

- Suita orkiestrowa z baletu "Romeo i Julia"

- Symfonia "Klasyczna" D- dur

- Suita symfoniczna z muzyki do filmu "Porucznik Kiże"

Czas trwania około 90 minut.

Pokaz przedpremierowy:  sobota 18/03/2017 godz. 11:00

Premiera: niedziela 19/03/2017 godz. 16:00

Pozostałe pokazy:  

wtorek 21/03/2017 godz. 9:00 i 11:00

środa 22/03/2017 godz. 9:30 i 11:30

czwartek 23/03/2017 godz. 9:30 i 11:30

piątek 24/03/2017 godz. 9:30 i 11:30

sobota 25/03/2017 godz. 15:00

niedziela 26/03/2017 godz. 11:00


informacje oraz zdjęcia - http://www.btl.bialystok.pl

Zobacz również