"Sroga wola Twa, lecz Twój Syn ją zna..." Rock opera na deskach Opery i Filharmonii Podlaskiej

"Powiedzieć jedno chcę, Ojcze usłysz mnie..." - utwór z jednej z najpopularniejszych rock-oper "Jesus Christ Superstar" wprawia w zadumę i skłania do refleksji. Co prawda, uwspółcześnienie historii Zbawiciela, w niektórych odbiorcach spektaklu wywołuje konsternację, ale warto spojrzeć na to dzieło w sposób holistyczny. Postacie są wyraziste, kompozycje muzyczne na najwyższym poziomie, a historia ponadczasowa.

Zdjęcie z próby medialnej, Weronika Bochat w roli Marii Magdaleny [fot. Bia24]

Zdjęcie z próby medialnej, Weronika Bochat w roli Marii Magdaleny [fot. Bia24]

Mniej, znaczy więcej...

Teatralne interpretacje historii ze sfery sacrum mogą być ryzykowne, jeśli nie odwzoruje się opowieści w wiarygodny sposób i wplecie w fabułę za dużo ze współczesności. Jedni obawiają się, by nie uczynić z tekstu biblijnego kontrowersji, inni wręcz odwrotnie chcą jak najwięcej uwspółcześnienia w tej opowieści, by spróbować na swój własny sposób pojąć mistycyzm, którego źródłem jest przede wszytskim Nowy Testament. 

Na przestrzeni ostatnich kilku lat, kultową rock operę "Jesus Christ Superstar" wystawiano na deskach największych polskich teatrów muzycznych. W tytułową rolę Mesjasza wcielały się najbardziej znane nazwiska polskiej sceny musicalowej. Po kilku latach przerwy, spektakl w reżyserii i inscenizacji Jakuba Wociala i Santiago Bello wrócił na Dużą Scenę Opery i Filharmonii Podlaskiej. 

Przedstawienie przepełnione symbolami

Już po wejściu na salę teatralną, widz zaczyna dosłownie "wtapiać" się w atmosferę przedstawienia. Bowiem na początku spektaklu używane są kadzidła. Tytuł jest grany w okresie Wielkiego Postu, czyli czasie przemyśleń nad męka Chrystusa, czasie wyciszenia, przygotowania do Paschy.

Kolorystyka ubrań dopasowana jest do postaci. Mamy biel, czerń, czerwień, odcienie szarości. Krzyż - symbol męki i cierpienia Jezusa, a zarazem zwycięstwa śmierci i sznury, które możemy odczytać jako więzy, rekwizyty zła, którego podszepty słyszy m.in. Judasz.

Osią musicalu jest relacja Judasza i Jezusa, ale jest ona jedynie wytworem twórców i nie ma odzwierciedlenia w materiale źródłowym. Zdaniem wielu osób, Judasz został przedstawiony zbyt pozytywnie. To już kwestia osobistych interpretacji i przefiltrowania dzieła przez pryzmat własnych doświadczeń, nie tylko tych religijnych. "I pocałował Go. A Jezus powiedział do niego: "Przyjacielu, po co przychodzisz?". Wtedy podeszli do Jezusa i pojmali Go". [fragment z Ewangelii wg św. Mateusza].

"Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem"

Maria Magdalena po znalezieniu w Jezusie przyjaciela i obrońcy, przechodzi wewnętrzną przemianę. Jej życie dopiero nabiera sensu, wierzy, że "nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich". A owocem takiej miłości jest miłosierdzie. W rolę kobiety wcieliła się Weronika Bochat, znana szerszej publiczność z dubbingu popularnych animacji dla dzieci. Jednak wykonując songi Marii Magdaleny, pokazuje wachlarz swoich umiejętności wokalnych, a te są naprawdę ogromne.

Roman Chumakin w roli arcykapłana Kajfasza to moim zdaniem absolutnie największy walor głosowy w tym przedstawieniu. Perfekcyjna dykcja, widz słyszy wyraźnie każde wyśpiewane przez niego słowo, a mocny, dźwięczny głos, podbija dramaturgię znanej nie tylko chrześcijanom biblijnej historii.

Popis wokalny daje też Łukasz Mazurek kreujący postać Judasza. W trakcie partii solowych towarzyszy mu mocna, rockowa muzyka. Widz obserwuje jego rozterki, wewnętrzną walkę z samym sobą, a tancerze odzierciedlają tę gonitwę myśli.

Zarówno Jakub Wocial, jak i Michał Grobelny tworzą złożone kreacje Jezusa, łącząc skrajne emocje i autentycznie wzruszając w kluczowych scenach i songach. Piękna muzyka na żywo pod kierownictwem Jana Stokłosy, to ta przysłowiowa "wisienka na torcie".

W niektórych momentach aktorzy wchodzą z widzami w interakcję, wychodzą poza granice sceny, co ożywia przedstawienie.

Podsumowując, choreografia jest dopracowana w najmniejszych szczegółach, fabuła dynamiczna, a wokale na najwyższym poziomie. Wielkie ukłony i gromkie brawa w kierunku wszystkich, którzy mieli swój udział w tym dziele. Chapeau bas!

 

Musical można oglądać na deskach Opery Podlaskiej do końca marca. Bilety: TUTAJ

Zobacz również