To ma być głos autora w sprawie aborcji - tak przynajmniej deklaruje Patryk Vega, dodając przy tym, że cudem ocalony po wypadku samochodowym odrodził się moralnie. Więc jest w filmie także o aborcji, jest też o lekarzach, którzy leczą byle jak, o koncernach farmaceutycznych, które niszczą etykę lekarską i zawodową uczciwość. Generalnie - sporo o służbie zdrowia. Tylko że nie jest to film, po którym możemy powiedzieć, że rozumiemy, co się dzieje z naszą służbą zdrowia.
Disco-polo to w Polsce potężna gałąź show-biznesu. To muzyka do tańca i proste słowa oddające nieskomplikowane relacje między ludźmi. To melodie grane na współczesnych instrumentach muzycznych. Jest wszystko, co pozwala tworzyć muzykę. Tylko że całości złożonej z tych jak najbardziej profesjonalnych elementów - no nijak nie można uznać za znaczące dokonanie muzyczne. Więcej - specjaliści odmawiają temu w ogóle miana kompozycji muzycznej.
Podobny jest Botoks Patryka Vegi. Są zawodowi aktorzy, jest scenariusz, bohaterowie doświadczają perypetii. Rzecz cała jest osadzona we współczesnym świecie, którego elementy rozpoznajemy jako prawdopodobne i wiarygodne. A jednak coś nie gra. Aktorzy grają sztywno, historię się nie dzieją; bohaterowie nie mają wnętrza, to znaczy, gdyby chcieć stworzyć ich portret psychologiczny to byłby on dziurawy ja szwajcarski ser. Akcja rwie się i nie wraca już do niedopowiedzianych wątków. Z zewnątrz właściwie OK, ale w środku, w szczegółach rdza i klajstrowanie niedoróbek.
Gdy znamy już całość, odkrywamy metodę. W filmie, który - tak wygląda - chce być bilansem czasów, dać obraz świata, w którym żyjemy, otóż w takim filmie do opowiadania zastosowano metodę z innej poetyki. Z kabaretu. Film Patryka Vegi to w istocie swej kabaret. To zbiór scen filmowych, zbiór epizodów (tak jak w kabarecie - zbiór skeczy). Nie tworzy się portretu psychologicznego bohatera, wystarczy, że widz zapamięta go jako tego, który chciał nieboszczykowi zabrać buty. Nie ma przeżyć, są tylko gesty i rekwizyty. Racją istnienia większości scen w filmie jest lapsus słowny, gag sytuacyjny, błyskotliwa puenta. Sceny niby się ze sobą splatają, ale właśnie nie ma między nimi spoiwa psychologicznego. Nie ma uczuć, emocji czy przynajmniej potrzeby poznania i zrozumienia.
I tak przez cały film: salwy śmiechu przeplatane niedowierzaniem i konsternacją. Ten film nie jest tak naprawdę o służbie zdrowia. To mozaika, która nie układa się w jakiś obraz; to puzzle, których nie da się tak złożyć, by coś sensownego zobaczyć. I cała ta ambicja pokazania prawdy daje tylko obraz wycinka. I cały ten film - nie rozlicza, tylko zlicza.
A jednak widzowie pędzą na Botoks. Chcą zobaczyć ten wycinek, ten powyginany puzzel. Potrzebują może potwierdzenia czegoś, co sami widzieli, przeżyli. Dostają ten wycinek, ale dalej nie wiedzą, dlaczego tak jest, jak jest. I nie dowiedzą się. Bo disco-polo nie daje przeżyć, daje tylko tan.
W Białymstoku film można zobaczyć w kinach sieci Helios.
Zwiastun filmu
BOTOKS
Premiera: 29 września 2017
Czas trwania: 137 minut
Produkcja: Polska, 2017
Reżyseria: Patryk Vega
Obsada:
Olga Bołądź
Agnieszka Dygant
Katarzyna Warnke
Marieta Żukowska
Piotr Stramowski
Tomasz Oświeciński
Sebastian Fabijański