Przede wszystkim dźwięk. Potężny, ciężki, rytmiczny, hardrockowy i elektroniczny. Tak zmienił się świat przez 30 lat od akcji pierwszego filmu o łowcy androidów. Vangelis ze swoimi subtelnymi dźwiękami ustąpił miejsca ciężkiemu łomotowi. Podobnie świat - od ludzkiej emocjonalności do prostej logiki automatów.
A do tego piękny, hipnotyczny obraz świata. To już nie tylko ciemność i deszcz z Łowcy androidów. To kolorystyczne dominanty od jasnej stalowej po pomarańczową do ciemnej szarej. Oglądamy świat, który ciągle jest, ciągle brudny i mokry. Te długie ujęcia z góry, perspektywa powtarzalnych elementów, krajobraz postindustrialny, odhumanizowany, zimny, mokry i zardzewiały.
I jeszcze bohater oraz postaci. Ryan Gosling - cukierkowa uroda, delikatne rysy. Nazywa się K, jest androidem, policjantem i łowcą androidów. Maszyną obdarzoną, jak się okazuje, wrażliwością. Ale maszyną - z kamienną twarzą, o tym samym wciąż wyrazie, zarówno wtedy, gdy likwiduje, jak gdy sam zostaje solidnie zbity. Obok niego dziewczyna-wizja, hologram na zamówienie Joi (Ana de Armas). Z zaprogramowaną miłością i bez miłości. Ciekawe połączenie wizji i rzeczywistości w scenie z Mariette (Mackenzie Davis), która miała K dać czucie prawdziwego ciała. I jeszcze Rick Deckard (Harrison Ford) starszy o filmowych 30 lat. Łowca androidów mierzy się sam ze swoją legendą. Już nie tak sprawny i nie tak mocno obity jak w filmie Ridleya Scota, a jednak ciągle daje sobie radę w boju.
Wreszcie reżyser - Denis Villeneuve. Wymarzona (jak na jego dotychczasowe dokonania) możliwość długich ujęć, widoków z góry, podczas lotu. Świat wypełniony światełkami bądź powtarzalnymi jakby konstrukcjami - tworzy atmosferę krajobrazu, gdzie nie widać człowieka, gdzie wszystko przytłacza potęga konstrukcji. Mgła bądź deszcz rozmyte, nieostre, przydymione kontury świata. W nim ludzie w strojach niezmiennie ciemnoszarych, stalowych. Życie w sennym koszmarze. Obok w kontraście: czystość sterylna, kolory podstawowe i żywe, ludzie w strojach kontrastowych. To miejsca sterowania światem: miejsca czyste, pozbawione uczuć, bezwzględne.
Akcja kontynuuje fabułę Łowcy androidów. K odkrywa sekret przez 30 lat skrywany przed światem. Chodzi o przełom, jaki dokonał się za sprawą Deckarda i Rachel z "Łowcy androidów." Możemy od początku domyślać się o jaki przełom chodzi. Bo skoro ludzki świat tak się zdehumanizował, to świat robotów (replikantów, androidów) dąży do uczłowieczenia swojego bytu. Oprócz tego, że obserwujemy jak K odkrywa tę tajemnicę, widzimy też, że on sam staje się częścią tego procesu, zaczyna doświadczać tego, co się spodziewa odkryć.
Całość po prostu nie daje zapomnieć. Są filmy, które żyją w nas jeszcze długo. Wracają w postaci obrazów, sytuacji, nastroju. Właśnie tak jest z Blade runnerem 2049. Ponad dwie godziny w kinie i później, znacznie dłużej we wspomnieniu - klimat, obrazy, muzyka i przesłanie. Perfekcyjne połączenie.
W Białymstoku film można obejrzeć w kinach sieci Helios.
Zwiastun filmu
BLADE RUNNER 2049
Premiera: 6 października 2017
Czas trwania: 163 minuty
Produkcja: USA, 2017
Reżyseria: Denis Villeneuve
Scenariusz: Hampton Fancher, Michael Green
Muzyka: Benjamin Wallfish, Hans Zimmer
Obsada:
Ryan Gosling (Oficer K)
Harrison Ford (Rick Deckard)
Ana de Armas (Joi)
Jared Leto (Niander Wallace)
Dave Bautista (Sapper Morton)
Mackenzie Davis (Mariette)
Sylvia Hoeks (Luv)