To historia ostatnich lat życia Władysława Strzemińskiego - artysty, malarza konstruktywisty. Początek lat 50. ubiegłego wieku, w Polsce mrok stalinizmu, w sztuce polskiej początek dyktatu realizmu socjalistycznego. Poznajemy bohatera, gdy otoczony wianuszkiem uczniów prowadzi wykłady na Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi. Jest inwalidą od pierwszej wojny światowej. W 1916 roku - po wybuchu granatu tracił rękę i nogę, nie widzi na jedno oko. Patrzymy na jego upadek i społeczne wykluczenie, po tym gdy godzi się realizować w swojej twórczości zasad realizmu socjalistycznego. Odwracają się od niego wszyscy, umiera samotnie, chory na gruźlicę i przymierający głodem.
Zwiastun filmu "Powidoki" Andrzeja Wajdy
Wajda wraca do bohatera swoich najważniejszych filmów: człowieka złapanego w pułapkę totalitaryzmu. Człowieka, który nie poddaje się systemowi a tym samym skazuje się na śmierć cywilną. Tak jak Maciek Chełmicki z "Popiołu i diamentu", jak Mateusz Birkut z "Człowieka z marmuru" i jego syn Maciek Tomczyk z "Człowieka z Żelaza". "Powidoki" to kontynuacja, to zwieńczenie tego nurtu w dziele Wajdy. Wracamy do czasów jego młodości. Widzimy w jednej ze scen rzeźbę młodego Birkuta bardzo podobną do tej, którą w "Człowieku z marmuru" Agnieszka odnalazła w podziemiach Muzeum Narodowego. Strzemiński staje się więc dopełnieniem obrazu tych czasów w filmach Wajdy. Po żołnierzu wyklętym, po robotniku wykorzystanym i wyplutym przez system, poznajemy artystę walczącego o wierność własnym ideom, o godność sztuki. Wiemy, że przegra, ale przekonujemy się, że nie ulega. Po robotniku, który niesie iskrę wolności teraz Wajda pokazuje, że artyści (inteligencja) ocalają ideę wolności. Mimo braku nadziei na kontynuację i mimo całkowitego osamotnienia. Wajda mówi: nie ma kompromisu w sprawach fundamentalnych; nie wolno zakłamać własnego życia. Tylko tak można uratować godność w czasach zniewolenia. Ten film jest zarazem bezgranicznie smutny i absolutnie pryncypialny. Ten film być może jest też wyrzutem sumienia samego Andrzeja Wajdy.
W tym filmie jest jeszcze jedna wartość. To epitafium dla polskiej szkoły filmowej. Zamknięcie rozdziału. Oglądający "Powidoki" młodzi ludzie mogą czuć się znużeni tempem akcji filmu. Narracja nie pędzi, przepływa przed oczami widza spokojnie, majestatycznie jak wielka rzeka. To też po to by przyciągnąć wzrok do poszczególnych scen - jak obrazy precyzyjnie zakomponowanych. Wajda jest artystą obrazu i razem z autorem zdjęć Pawłem Edelmanem tworzy dzieło złożone z obrazów doskonałych. I w końcu jeszcze jeden atut - Bogusław Linda. Powściągliwy, twardy, skupiony. Wielki wysiłek fizyczny przy każdym ruchu nie daje już pola do subtelnej gry aktorskiej. Zresztą subtelne gesty byłyby tu zbyt bogatą ozdobą szarego i bezlitosnego świata.
Idźcie na Wajdę. Nawet jeśli recenzenci odradzają, piszą, że to ramota; że za długi i nudny. Idźcie na Wajdę, zobaczcie pożegnanie mistrza z filmem. Usłyszcie przesłanie: wolność, niezależność kosztuje, ale tę cenę trzeba zapłacić żeby móc godnie żyć. Nawet gdy godność rodzi się z beznadziei.
W Białymstoku "Powidoki" można obejrzeć kinach sieci Helios - w Galerii Alfa, Atrium Biała i Galerii Jurowiecka.
POWIDOKI
Premiera: 13.01.2017
Czas trwania: 100 minut
Produkcja: Polska; 2016
Reżyseria: Andrzej Wajda
Scenariusz: Andrzej Mularczyk
Zdjęcia: Paweł Edelman
Obsada: Bogusław Linda - Władysław Strzemiński
Zofia Wichłacz - Hania
Bronisława Zamachowska - Nika Strzemińska
Krzysztof Pieczynski - Julian Przyboś
Szymon Bobrowski - Włodzimierz Sokorski
Mariusz Bonaszewski - Madejski
Aleksander Fabisiak - Rajner
Irena Melcer - Jadzia
Paulina Gałązka - Wasińska