Tym razem artyści sięgnęli po tradycyjną pieśń „Kalina, malina" wykonywaną w autentycznej gwarze podlaskiej. Mówi ona o wewnętrznej walce między potrzebą rozwoju a obawą przed zranieniem. Ten motyw stał się podstawą narracji w singlu „W czasie burzy". W warstwie tekstowej zderzają się tu dwa światy: poruszający, archaiczny refren w wykonaniu Oliczki i mocne, współczesne wersy Maxima, razem tworzące emocjonalny dialog o odwadze, przemianie i gotowości na konfrontację ze światem.
– Od początku tego projektu chciałem, żeby wśród numerów pojawił się headbreaker: kawałek, który porwie publikę i doda siły tym, którzy stoją przed życiowymi rozterkami – wyjaśnia Maxim. – Rapuję w tym utworze: „Nikt się chowa w czasie burzy, tak pachnie oczyszczenie, bo bez kolców nie ma róży". To przypomnienie, że zmiana na lepsze często zaczyna się wtedy, kiedy jest najtrudniej.
Oliczka podkreśla z kolei, że dla niej ten numer to przede wszystkim bardzo osobiste pytanie: – Czy mam odwagę, by rozkwitnąć? Zakwitnięcie może oznaczać pokazanie siebie światu, ale wiąże się z ryzykiem niezrozumienia, zranienia. Kalina symbolizuje tu wrażliwość i ten szczególny stan zawieszenia, kiedy nie wiemy, czy mamy dość siły, by zrobić krok naprzód.
Za warstwę muzyczną utworu odpowiada Pablo Dukato, który stworzył hipnotyzujący beat, będący połączeniem kinowych bębnów, hiphopowego samplingu, tłustych elektronicznych basów i... liry korbowej! Za teledysk do utworu, zrealizowany w skansenie w Koźlikach, odpowiada Jakub Potapczyk.
Maxim i Oliczka nie zamykają się w stylistycznych schematach – ich projekt to dźwiękowa opowieść o tożsamości i hołd dla podlaskich korzeni. Tradycyjne motywy przenikają się tu z miejskim pulsem, nadając ludowym historiom nowe brzmienie i znaczenie. A to dopiero początek – kolejne utwory już w drodze!