Publikacja „Polskie dzieci w Kraju Kwitnącej Wiśni” opisuje historię, kiedy w 1920 r. rząd Japonii i Japoński Czerwony Krzyż pomogły tysiącom polskich dzieci – potomkom osadników i zesłańców – wydostać się z ogarniętej wojną domową Rosji. Przez Japonię "dzieci syberyjskie" dotarły do niepodległej już Polski. To kolejna publikacja z serii „Małe historie Sybiru”. Jej autorką jest dr Sylwia Szarejko z Muzeum Pamięci Sybiru.
„Piękny humanitarny epizod”
Podczas zorganizowanej w MPS promocji wydawnictwa (19.10) dyrektor placówki prof. dr hab. Wojciech Śleszyński podkreślał, że publikacja jest wyjątkowa. Po pierwsze, została wydana w języku polskim i japońskim. Po drugie, dotyczy wyjątkowego tematu.
To historia o ofiarnych Japończykach, z rodziną cesarską na czele, i Polakach zaangażowanych w tę akcję repatriacyjną, o troskliwej opiece, której polskie dzieci doświadczyły w Japonii, i o ich dalszych losach.
Wyjątkowe było też spotkanie. Gościem specjalnym podczas promocji publikacji był ambasador Japonii w Polsce, Akio Miyajima. Wyraził wdzięczność za wydanie publikacji o pięknym humanitarnym epizodzie o ratowaniu dzieci syberyjskich przez Japończyków. Miał również nadzieję, że pamięć o tym pięknym epizodzie będzie przekazana kolejnym pokoleniom.
– Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Japonia i Polska to dwa kraje kwitnącej przyjaźni – mówił dziennikarzom. – Wciąż jest mało osób, które znają tę piękną historię. Ta książka wspomoże nasze wysiłki w jej rozpowszechnianiu.
W promocji uczestniczył również attaché kulturalny Kenichi Kojima, salę licznie wypełnili też Sybiracy. Wydarzeniu towarzyszyła również prezentacja wystawy „Dzieci syberyjskie w Japonii”.
Moc wspomnień „dzieci syberyjskich”
O pracy nad polsko-japońską publikacją mówi dr Sylwia Szarejko:
– Ogromne wsparcie, którego doświadczyłam podczas pisania tej książki, zarówno ze strony japońskiej, jak i polskiej, było potwierdzeniem tego, o czym pisał w swoich wspomnieniach jeden z bohaterów tej książki: „Życzliwość, serdeczność, ciepły i ujmujący stosunek” – takie emocje zapamiętały ze swojego pobytu w Japonii „polskie dzieci Sybiru”. Ja wynoszę takie same wrażenia po ukończeniu pracy nad tą publikacją.
Bogata szata graficzna (również w japońskiej estetyce) opracowana przez Dorotę Klimowicz-Bołtromiuk, dużo zdjęć, a przede wszystkim szczegółowy opis tej mało znanej karty historii – to wszystko sprawia, że warto po tę publikacja sięgnąć. Z książki dowiedzieć się można, jak przebiegła ta wielka akcja, kto był w nią zaangażowany (po polskiej i po japońskiej stronie) oraz jakie były dalsze losy dzieci.
– Starałam się, by książka nie mówiła tylko o faktach i miejscach. Powoływałam się również na wspomnienia „dzieci syberyjskich”, a więc tych, którzy doświadczyli osobiście pobytu w carskiej Rosji, a przede wszystkim japońskiej pomocy – podkreślała podczas promocji autorka.
Andzia pogłaskana przez cesarzową
Dzieci, bardzo często sieroty, trafiły do egzotycznego kraju, gdzie poddane zostały leczeniu i rekonwalescencji. Gdzie mogły wrócić do normalności. Japoński Czerwony Krzyż obdarzył je opieką. Dzieci zaczynają poznawać świat inny kulturowo, ale też świat pełen przyjaźni,
Pomoc płynie od samej cesarzowej, która decyduje się złamać protokół dyplomatyczny. Wychodzi z pałacu i głaszcze jedno z dzieci po główce. To Andzia Wrońska – urodzona w 1919 roku, najmłodsze z ewakuowanych dzieci. Wróciła do Polski w pierwszej kolejności. W kraju została adoptowana przez nową rodzinę, rozpoczęła nowe życie. Zdjęcia z cesarzową nie ma, ale zachowało się zdjęcie, na którym dziewczynkę osobiście karmi łyżeczką wiceprezes Japońskiego Czerwonego Krzyża – senator S. Sakamoto (zostało udostępnione w książce).
„Dzieci syberyjskie” wracały do Polski dwiema drogami. Pierwsza wiodła przez Ocean Spokojny do USA. Druga przez Morze Wschodniochińskie, Południowochińskie, Ocean Indyjski i Kanał Sueski oraz Morze Śródziemne i po pokonaniu Oceanu Atlantyckiego trafiały do Anglii. Do odrodzonej Rzeczypospolitej wróciło niemal 900 dzieci.