Trudne pierwsze spotkania
Pan Stanisław, trafił do hospicjum kilka miesięcy temu. Pierwsze spotkanie było trudne. Zmęczony chorobą, otumaniony lekami, ledwo mógł usiąść, ale nie to było najgorsze. Z daleka można było wyczuć przygnębienie, rozżalenie, niechęć do ludzi, depresję w najgorszej z możliwych postaci. Ten smutek był tak dojmujący, że udzielał się całemu personelowi Fundacji. Wszyscy wiedzieli, że miał złe doświadczenia z poprzednią placówką – wzdrygał się na każdy dotyk.
– Natychmiast uczuliłem swój personel, że z tym pacjentem będziemy postępować „powoli”. Nie narzucając się zbytnio, robiąc swoje, ale stojąc jakby trochę z boku. Będziemy tłumaczyć Panu Stanisławowi każdą rzecz, którą będziemy przy nim robić – zaczynając od badań, a skończywszy na czynnościach higienicznych czy karmieniu. Wiedziałem, że musimy dać mu dużo czasu, żeby oswoił się z nami, żeby uwierzył, że może być inaczej niż dotychczas, lepiej – mówi dr Paweł Grabowski założyciel i lekarz w Fundacji Hospicjum Proroka Eliasza.
Przywracać godność
Powoli, ze spokojem i właściwą empatią udało zmienić się nastawienie Pana Stanisława, dzięki czemu również jego organizm zaczął nabierać sił. W oczach pojawił się blask, narodziła się przyjaźń z Panem Tomaszem z łóżka obok. Teraz we dwóch na wózkach przemierzają korytarze hospicjum i wyjeżdżają na dwór.
– Ostatnio widziałem jak siedzą przed drzwiami z dziewczynami z biura i śmieją się, że nie mają opon zimowych na kołach swoich wózków – wspomina doktor Paweł.
Empatia, godność, poczucie zaopiekowania i taka zwykła życzliwość ludzka są czymś niezwykle ważnym na ostatnim etapie życia.
Oswajać nie ze śmiercią, a z ludźmi
Pana Stanisława nie trzeba było oswajać ze śmiercią, a z ludźmi. Wie, że umrze, że ten dzień nadejdzie niebawem. Najważniejsze dla niego, zresztą jak i dla wielu podopiecznych jest szacunek i empatia. Zaopiekowanie i godność, których zabrakło na wczesnym etapie choroby oraz późniejszym pobycie w szpitalu.
– Wielu naszych podopiecznych doświadcza dramatycznych sytuacji w szpitalach, innych ośrodkach całodobowego pobytu, a nawet w domach. Widzimy to w ich oczach czy nastawieniu, z czasem zaczynają również mówić. Uważam, że najważniejsze co powinniśmy, a nawet musimy zapewnić to właśnie godne umieranie. Aby te ostatnie chwile były możliwie jak najlepsze, uwzględniały potrzeby i stan pacjenta – mówi doktor Paweł Grabowski.
Czy to wstyd „oddać” osobę nieuleczalnie chorą do hospicjum?
Nie ma mowy o żadnym oddawaniu to jest powierzanie podopiecznego opiece hospicjum. TO NIE WSTYD! Nie każdy jest w stanie poradzić sobie z całodobową opieką, zwłaszcza medyczną. Nie każdy ma możliwość zapewnienia dobrych warunków w domu. Niejednokrotnie sami podopieczni nie chcą być ciężarem dla nikogo z domowników – to wpędza ich w poczucie winy, zależności, wstydu, a to z kolei powoduje pogorszenie stanu psychicznego chorego. Poczucie winy pacjenta oraz irracjonalne poczucie wstydu rodziny, że nie podołali opiece – to wszystko powoduje wiele frustracji w relacjach rodzinnych.
Hospicjum to dalej życie!
– Celebrujemy życie, dopóki się da. Obchodzimy święta Bożego Narodzenia zasiadając przy wspólnym stole, dzieląc się opłatkiem lub prosforą. Są prezenty i wspólne śpiewanie kolęd. Obchodzimy urodziny z naszymi pacjentami. Przed nami Wielkanoc, na stole nie zabranie święconych jajek i drobnych upominków – mówi doktor Paweł Grabowski.
Rolą Hospicjum jest służyć. Sprawić, aby te ostatnie chwile, dni, miesiące, lata były naprawdę dobrym umieraniem, bez bólu, w poczuciu godności i miłości, na jaką zasługują. Praca Hospicjum nie kończy się tylko na uśmierzaniu bólu i fachowej opiece medycznej. Personel daje bliskość, cierpliwość, rozmowę – to czego najbardziej potrzeba na ostatnim etapie życia.
Hospicjum na wsi
Mieszkańcy wsi mają średnio 2-2,5 razy gorszy dostęp do opieki zdrowotnej niż mieszkańcy miast. Jeszcze kilkanaście lat temu gospodarze mieli po 60 lat. Radzili sobie i byli dumni z dzieci, które wykształcili i które mieszkają i pracują w dużych miastach. Teraz mają 80+, często są już sami i ciężko chorzy. Wieś się wyludnia, starzejące się społeczeństwo, brak sklepów, aptek, komunikacji oraz ograniczony dostęp do opieki medycznej sprawia, że podopieczni Fundacji pozostawieni są sami sobie.
Od ponad 12 lat prowadzone jest hospicjum domowe na wiejskich terenach wschodniego Podlasia, a w lipcu 2022 roku Fundacja otworzyła wiejskie hospicjum w Makówce (gmina Narew).
Jak robi to Fundacja?
Fundacja objęła bezpłatną opieką hospicyjną ponad 750 osób nieuleczalnie chorych w ich domach. Personel odwiedza podopiecznych, wykonuje podstawowe badania, zabiegi rehabilitacyjne i medyczne. Dostarcza leki, sprzęt rehabilitacyjny i środki higieniczne. Służy im wsparciem psychologicznym i towarzyszy im do ostatnich chwil. Miesięcznie personel pokonuje około 9 tys. km, aby dotrzeć do wszystkich potrzebujących.
Pobyt w hospicjum stacjonarnym również jest całkowicie bezpłatny dla podopiecznego. Może się wydawać, że skoro budynek stanął, to już po problemie – dalej pobyt pacjenta finansuje system opieki zdrowotnej. Niestety tak różowo nie jest: hospicjum dysponuje 28 łóżkami, ale kontrakt z NFZ zabezpiecza finansowo tylko część kosztów. Rachunki za media, transport, nawet leki są poza tym wsparciem.
– Dlatego, żeby zapewnić taką pomoc, na którą zasługuje każdy chory, w dodatku przez lata płacący składki na opiekę zdrowotną, potrzebujemy więcej – nie ukrywa doktor Paweł.
1.5% z miłości ostatnich chwil
To właśnie dzięki darczyńcom Fundacja może pełnić swoją posługę i zadbać o ostatnie chwile podopiecznych. Dzięki wpłatom płynącym prosto z serca może działać, pomagając nie tylko podopiecznym, ale też rodzinom w tym trudnych czasie. Dlatego prosi – pamiętaj o działalności Hospicjum przy przekazywaniu 1.5% swojego podatku z miłości do ostatnich chwil.
Ostanie chwile podopiecznych Fundacji są tak samo ważne jak każde inne. Pomóż o nie zadbać!
KRS 0000 328837
www.hospicjumeliasz.pl/1procent/
nr konta: 81 1050 1953 1000 0090 3150 6141