Takiego show jeszcze nie widzieliśmy. Poważna konferencja prasowa zaczyna się od poważnych deklaracji, by po chwili zmienić się w teatralizowany spektakl z dwoma przypadkowymi przechodniami, którzy przejmują rząd dusz. W polityce jak dotąd rządzi smutek i poważna mina, żeby zrobić show, o jakim tu mówimy, trzeba nie mieć nic do stracenia, a przy tym mieć bardzo dużo dystansu do siebie. To cenne i wyjątkowe, ale czy wystarczy, gdy zacznie się prawdziwa walka polityczna? Czy wystarczy argumentów, czy wystarczy właśnie dystansu do siebie?
W istocie Kukiz 15 nie ma już nic do stracenia. Osierocona przez Adama Andruszkiewicza grupa działaczy, bardziej entuzjastów Pawła Kukiza poruszała się po scenie po omacku, jakby ktoś im nagle zabrał prąd. I pojawił się ten drugi przypadkowy przechodzień. Ten, który wiedział, jak włączyć prąd.
Na tym etapie ten drugi przypadkowy przechodzień jest może ważniejszy od przypadkowego rowerzysty, który okazał się kandydatem na prezydenta. Ten przechodzień to Marcin Leoszko. Dwa razy sparzony: raz jako jeden z liderów ruchu "zmielonych", drugi raz jako lider ruchu popierającego Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich 2015. Raz oszukała go Platforma Obywatelska, gdy wycofała się z projektu jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW), drugi raz sam Paweł Kukiz, gdy poszedł na lep narodowców i ich umieścił na listach wyborczych.
Leoszko wrócił do Kukiza, został nawet "koordynatorem" ruchu na województwo podlaskie. Ciekawe, czy tym razem uda mu się przetrwać do końca kampanii? Na razie daje Kukizowi w Podlaskiem prawdziwy prąd, czyli jak mówi "nową energię", która ma na imię "wola mieszkańców".
Pod hasłem "miasto dla mieszkańców" czy szerzej może "samorząd dla mieszkańców" Kukiz 15 zaczyna przyciągać zwolenników. Będzie nowa jakość na podlaskiej scenie politycznej i być może uda się reanimować ruch Kukiza po zapaści, jaką spowodowało najpierw pojawienie się, a następnie odejście grupy narodowców. Bo hasło "samorząd dla mieszkańców" może oznaczać uwolnienie od układu partyjnego na rzecz "przypadkowych przechodniów" i "przypadkowych rowerzystów".