Żeby była jasność. Oficjalnie - dane wojewody podlaskiego z 25 marca, godz. 11 - mamy w regionie 7 przypadków zakażeń koronawirusem, 17 osób w szpitalach z podejrzeniem zakażenia i prawie 3 tys. osób objętych kwarantanną. Na Podlasiu mamy ok. 1,2 mln mieszkańców.
Jesteśmy przed główną falą zakażeń, a szpital woła o pomoc.
Szpital kliniczny od przeszło dwóch tygodni decyzją wojewody jest w podwyższonym stanie gotowości. Oznaczało to najpierw ograniczanie przyjęć nowych pacjentów i w końcu ich całkowite wstrzymanie (poza przypadkami zagrażającymi życiu). To największy i najlepiej wyposażony sprzętowo szpital w regionie. Pracują tam specjaliści z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, która to jest w TOP 3 uczelni medycznych w kraju. I nagle płynie sygnał ze szpitala, że nie mają potrzebnego sprzętu, czy materiałów ochronnych zarówno dla personelu, jaki i dla pacjentów. Obiecane dostawy z magazynów centralnych są niewystarczające.
Do tej pory wszystkie komunikaty w sprawie koronawirusa - także te medyczne - przechodziły przez wojewodę. Przedstawiciele szpitali wypowiadali się głównie w sytuacjach dotyczących zmian organizacyjnych w swoich palcówkach. I tyle.
Jak musi być źle, skoro szpital zdecydował się na tak desperacki krok ze swoim apelem? A jak może być źle, skoro wszyscy konsultanci wojewódzcy na Podlasiu - jak informuje Gazeta Wyborcza - właśnie dostali z Ministerstwa Zdrowia zakaz, by publicznie wypowiadać się o sytuacji epidemiologicznej w kraju?
Czasami jak się czegoś nie napisze wprost, to też jest to doskonale czytelne.
Link do apelu szpitala USK
https://www.uskwb.pl/upload/strona-glowna/alergologia/pismo_dot_pomocy_szpitalowi.pdf