FELIETON. Samorządowiec na barykadzie pandemii

Za nami pierwszy tydzień epidemii w Polsce. Czas testu solidarności społecznej, czas próby dla rządzących, czas ich zasadniczych deklaracji ideowych. Prezydenci miast, burmistrzowie w ciągu tego tygodnia określają swoje priorytety działania na rzecz wspólnoty, która wybrała ich do rządzenia. Zapamiętajmy to, co mówią w tym pierwszym tygodniu katastrofy naszego świata, bo w tych słowach jest prawda o ich stosunku do nas.

Białystok, Urząd Miejski /fot. archiwum Bia24/

Białystok, Urząd Miejski /fot. archiwum Bia24/

"Nasz dotychczasowy świat runął albo stanął na głowie" tak mówi prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. Codziennie przez prawie godzinę władze Białegostoku uczestniczą w wideokonferencji poświęconej sytuacji w mieście. To w tym programie padają najważniejsze słowa prezydenta stolicy województwa skierowane do ludzi, którzy powierzyli mu sprawowanie władzy nad wspólnotą. 

Pierwsze reakcje prezydenta na nowe sytuacje są prawdziwe i wydają się szczere. Już w pierwszych dniach tej zbiorowej kwarantanny stało się oczywiste, że przedsiębiorcy i ich firmy znalazły się w tarapatach, z których nie wyjdą bez pomocy państwa czy samorządu. Sklepy zamknięte, gastronomia w postaci szczątkowej, usługi nie działają. Małe firmy zwalniają pracowników, zawieszają działalność. Przedsiębiorcy nie mają przychodu. Perspektywa upadłości staje się faktem dla wielu biznesów. 

PREZYDENT BEZ INSTRUMENTÓW 

O pomoc samorządu pytają prezydenta Białegostoku ludzie, podczas codziennych otwartych wideokonferencji. Wsłuchujemy się w głosy tych, od których spodziewamy się pomocy; spodziewamy się podpowiedzi, co robić, by przeżyć najbliższe miesiące; co robić, by nie stracić środków do życia. Jakie dostajemy odpowiedzi?

Tadeusz Truskolaski podczas wideokonferencji /fot. youtube.com/

Tadeusz Truskolaski podczas wideokonferencji /fot. youtube.com/

Najczęściej słyszymy, że prezydent "nie ma instrumentów prawnych" by pomóc. Uwiera go gorset prawa, czeka na zmiany ustaw, które by pozwoliły ulżyć przedsiębiorcom. Na pytania o zwolnienie z opłat lokalnych odpowiada, że samorząd "także będzie miał problem z realizowaniem naszych zobowiązań", albo że w rządowym pakiecie antykryzysowym "nie ma nic dla samorządów, a przecież my jesteśmy też ofiarami koronawirusa". I wielu z nas wsłuchując się w słowa prezydenta 300-tysięcznego miasta, nabiera przekonania, że samorząd to taki "przedsiębiorca", który przede wszystkim potrzebuje pomocy od rządu. I jej nie dostaje. Tadeusz Truskolaski w codziennych odwiedzinach w naszych domach zaraża nas swoją niechęcią do obecnego rządu i działań, jakie ten rząd podejmuje. 

Ten "pozbawiony instrumentów" samorządowiec zdobył się jednak na gest wobec przedsiębiorców wynajmujących miejskie lokale na prowadzenie działalności gospodarczej. Mamy w Białymstoku około 700 takich lokali komunalnych. Prezydent powiedział, że odracza o jeden miesiąc zapłacenie czynszu za lokal dla wszystkich, którzy nie mogą takiej płatności zrealizować (a pamiętamy, że w lokalach komunalnych mieszczą się sklepy, apteki, zakłady fryzjerskie czy inne usługi - zamknięte od 10 marca). Prezydent rezygnuje z naliczania odsetek za zaległość w opłatach, chociaż - jak mówi - "ustawa o naliczaniu odsetek jest dość rygorystyczna, ale my postaramy się z niej nie korzystać". To wszystko, co może miasto zrobić dla przedsiębiorców - odroczyć płatność za jeden miesiąc. Już wiemy, że ograniczenia w związku z epidemią potrwają co najmniej dwa miesiące - do Wielkanocy, choć - nie łudźmy się - i w maju nie będzie lepiej. 

DWIE STRONY BARYKADY 

Kolejne pytania przedsiębiorców na przykład o zwolnienie z podatku czy darowanie czynszu za lokal budzą już irytację Tadeusza Truskolaskiego. W końcu prezydent wyjaśnia, "po której stronie stoi". 

Nastąpią teraz słowa, które każdy z nas, mieszkańców Białegostoku, powinien zapamiętać na długo, na bardzo długo. 

- Miasto to my wszyscy. Budżet miasta to my wszyscy. Jeżeli przestaną płynąć środki do budżetu miasta, to z czego będziemy mogli pomagać innym? To jest oczywiste. Tak jak zagrożone są w dużej mierze budżety domowe, tak samo zagrożony jest budżet miasta. (...) My będziemy walczyć o przeżycie, żeby wypłacić pensje tym, którzy te pensje z budżetu miasta pobierają. Proszę się postawić także po naszej stronie tej barykady - mówi prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski. 

Niech teraz każdy z czytających te słowa postawi sobie pytanie - czy jest po tej samej stronie barykady po której stoi Tadeusz Truskolaski? 

NIE MYŚLCIE O DANINACH 

Tej "barykady" wcale nie musi być. Przykład daje inny samorządowiec, również z długim samorządowym stażem - Marek Nazarko, burmistrz Michałowa. Miasto mniejsze niż Białystok, ale problemy systemowe takie same. Marka Nazarko stać na powiedzenie tego, o czym nawet nie pomyślał Tadeusz Truskolaski. Nazarko nie organizuje codziennych wideokonferencji. Pojawił się tylko raz - w amatorsko zrealizowanym nagraniu wideo. Mówił do mieszkańców gminy, a szczególnie do przedsiębiorców. 

Marek Nazarko, burmistrz Michałowa mówi do mieszkańców gminy /fot. UM Michałowo/

- Drobnych i średnich przedsiębiorców chcę zapewnić, że podejmujemy działania, by zwolnić was z podatku od nieruchomości i czynszu, jeśli prowadzicie działalność na mieniu komunalnym. Nie myślcie o zobowiązaniach wobec gminy, wyjdziemy wam naprzeciw. Myślcie, jak utrzymać firmy, byście po przetrwaniu tego trudnego okresu, mogli dalej prowadzić działalność - zadeklarował burmistrz Michałowa Marek Nazarko.

Jeszcze raz: Nie myślcie o zobowiązaniach wobec gminy, wyjdziemy wam naprzeciw. Myślcie, jak utrzymać firmy, byście po przetrwaniu tego trudnego okresu, mogli dalej prowadzić działalność. 

Nie ma barykady, jest wspólnota, zrozumienie, uspokojenie. Nawet jeśli teraz nie ma jeszcze konkretów, to już wiedzą ludzie w Michałowie, że ich burmistrz nie postawił barykady, że chce działać wspólnie z tymi, którzy tworzą miejsca pracy, powiększają wspólny dochód, zarabiają na siebie i innych. Nie jest ważne, że Michałowo to takie małe miasto w porównaniu do Białegostoku. Kwoty są inne, ale tu chodzi o podejście do problemu, chodzi o zasadę. 

PAKIET RENKIEWICZA

Bo gdy rozejrzymy się wokół, znajdziemy jeszcze inny przykład - Suwałki. Drugie co do wielkości miasto w województwie. Prezydent Czesław Renkiewicz, doświadczony samorządowiec, od dziesięciu lat rządzi Suwałkami. Już w pierwszym tygodniu czasu epidemii przedstawia Pakiet Wsparcia Suwalskich Przedsiębiorców - i nie jest to rozwiązanie docelowe. 

- W oczekiwaniu na to, jakie możliwości wsparcia przedsiębiorców zaproponuje "tarcza antykryzysowa" premiera Mateusza Morawieckiego postanowiłem, w ramach obowiązującego prawa, przygotować Pakiet Wsparcia Suwalskich Przedsiębiorców - mówi Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk.

"W ramach obowiązującego prawa" przypominamy Tadeuszowi Truskolaskiemu, który twierdzi, że "nie ma instrumentów".

Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk /fot. UM Suwałki/

Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk /fot. UM Suwałki/

Oto tylko dwa punkty tego suwalskiego pakietu (w sumie jest ich siedem): 

"Przedsiębiorcy wynajmujący miejskie lokale, którzy zawiesili działalność gospodarczą, zostaną zwolnieni z czynszu, a ci, którzy ograniczyli działalność gospodarczą, otrzymają obniżki czynszu na poziomie 30 proc. na okres stanu epidemicznego". Deklaracja jest jasna - zwolnienie z czynszu (nie odroczenie płatności na miesiąc) dla tych, których kryzys dotknął mocniej; albo zmniejszenie do 30 proc. wysokości czynszu, jeśli firma jednak trwa. 

Inny punkt pakietu: "Zawieszenie na czas stanu epidemicznego poboru opłat za zajęcie terenu (ulic, placów terenów zielonych) pod obiekty tymczasowe wykorzystywane do działalności gospodarczej". "Zawieszenie" oznacza rezygnację z opłaty, rezygnację z dopływu pieniędzy do budżetu miasta. 

KRĘGOSŁUP ODBUDOWY 

Czy mamy jeszcze wątpliwości, po której stronie "barykady" stoi prezydent Suwałk? 

- Najważniejsze jest to, że to przedsiębiorcy będą kręgosłupem odbudowy w momencie, gdy zakończy się kryzys związany z koronawirusem. Ten kryzys odciśnie piętno na życiu każdego Europejczyka, Polaka i mieszkańca ziemi, również mieszkańców Suwałk. Pamiętajmy, że jeżeli będziemy chcieli wrócić do poziomu i stylu życia sprzed pandemii, to bez przedsiębiorców będzie to niewykonalne - mówi Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk.

Dziwne, że prezydent Białegostoku, ekonomista z wykształcenia, nie widzi tej perspektywy. 

A na zakończenie - zamiast komentarza - wiersz: 

Posłuchajcie, o dziatki,

bardzo ślicznej balladki:

Był sobie pewien pan,

na twarzy kwaśny i wklęsły,

miał portek z piętnaście par

(a może szesnaście)

i wszystkie mu się trzęsły;

włoży szare: jak w febrze;

włoży granatowe: też;

od ślubu: jeszcze lepsze!

marengo: wzdłuż i wszerz.

Krótko mówiąc, w którekolwiek portki

kończyny dolne wtykał,

to trzęsły mu się one

jak nie przymierzając osika.

W ten sposób, przez trzęsienie,

pan żywot miał bardzo lichy,

bo wszędzie, gdzie wszedł, zdziwienie,

a potem śmichy i chichy.

W końcu babcia czy ciocia,

już nie pamiętam kto,

powiedziała do tego pana:

"Chłopcze, ty uschniesz, bo

nad portek sprawą przedziwną

wylałeś trzy morza łez,

a znowu nie jest tak zimno,

więc spróbuj chodzić bez.

Toć są materiały urocze.

Toć są, kochanie. Toć.

Ty kup sobie jakiś szlafroczek

i w tym szlafroczku chodź;

lub od razu na zadek

kup sobie spódnic troszkę,

a na wszelki wypadek

parasolkę. I broszkę;

też innych rzeczy mnóstwo,

kociackie ochędóstwo,

rzęsy z drutu, najlony -

i już będziesz urządzony,

a wąsy sobie wyskub.

I tak wyglądasz jak biskup".

Kupił pan sobie szlafroczek,

chodził w szlafroczku roczek,

ale tylko w ciemności,

bo i szlafrok trząsł mu się cości;

a portki schowane w kredensie

też się nie zrzekły tych trzęsień;

trzęsło się całe mieszkanko,

kanapy i futryny,

bo to był dom melancho

i bardzo cyko ryjny.

Tutaj się kończy ballada

o portkach się trzęsących,

z ballady morał gada,

morał następujący:

GDY WIEJE WIATR HISTORII,

LUDZIOM JAK PIĘKNYM PTAKOM

ROSNĄ SKRZYDŁA, NATOMIAST

TRZĘSĄ SIĘ PORTKI PĘTAKOM.

Konstanty Ildefons Gałczyński: Ballada o trzęsących się portkach

Zobacz również