Latem, zaraz po zakończeniu roku szkolnego prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski zlecił podległym sobie urzędnikom ozdobienie ogrodzeń kilku szkół (będących we władzy miasta) banerami z napisem „Rząd PiS-u nie dał pieniędzy na modernizację tej szkoły. 0 zł dla białostoczan”. Miejska opozycja protestowała, protestował wojewoda podlaski i kuratorium oświaty twierdząc, że samorządowy prezydent uprawia propagandę i to z wykorzystaniem placówek oświatowych. Prezydent zaangażował prawników i w karkołomnej argumentacji udowadniał, że napis nie jest agitacją tylko niezbędną informacją, a ogrodzenie szkoły nie jest szkołą tylko pasem drogowym.
Sprawa dotyczyła dotacji rządowych przyznawanych na inwestycje realizowane przez samorządy, czyli Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Były, jak pamiętamy trzy etapy tych dotacji. Samorząd Białegostoku skorzystał tylko podczas jednego (pierwszego) etapu. Podczas dwóch pozostałych miasto nie dostało wsparcia zgłoszonych do programu miejskich inwestycji. Prezydent twierdził stanowczo, że rząd powinien dać pieniądze miastu, bo się należą, bo to są pieniądze mieszkańców Białegostoku. Rząd odpowiadał, że wnioski były oceniane przez komisję i widocznie nie były warte dotacji.
Z plakatami „Rząd PiS-u nie dał pieniędzy...” miejska opozycja dała za wygraną. Powisiały do końca wakacji i tak się sprawa skończyła. Na pamiątkę pozostał tylko jeden napis – przed budynkiem Podlaskiego Kuratorium Oświaty głoszący, że rząd PiS-u nie daje pieniędzy na rozwój Białegostoku. Nowy rozdział tej historii dopisał Polski Ład – sztandarowy program rozwoju kraju stworzony przez „rząd PiS-u”. W ramach tego Ładu rząd dofinansowuje inwestycje lokalnych samorządów. Nazywa się to Program Inwestycji Strategicznych (PIS) i we wrześniu ogłoszono przyznanie pierwszej tury dotacji. Białystok otrzymał 45,6 mln zł na budowę ulic na osiedlu Bagnówka (połączenie ul. 42. Pułku Piechoty z ul. Wołkowa, co miasto zgłosiło jako inwestycję „strategiczną” dla swojego rozwoju).
I właśnie o tej dotacji chce teraz „poinformować” mieszkańców Białegostoku klub radnych Prawa i Sprawiedliwości. Dokładnie w taki sposób, w jaki władze miasta latem „informowały” o braku rządowych dotacji. Szef klubu radnych PiS poprosił prezydenta, by nieodpłatnie udostępnił fragment pasa drogowego (czyli ogrodzeń kilku szkół) na umieszczenie odpowiedniego plakatu (billboardu, baneru). Prezydent odmówił, twierdząc że nie miasto nie zamierza finansować działalności klubu radnych.
Dokładnie – to zastępca prezydenta Zbigniew Nikitorowicz opowiedział na prośbę radnego Henryka Dębowskiego: „zgodnie ze Statutem Miasta Białegostoku z budżetu miasta nie można finansować działalności klubu radnych”. Dodał przy tym, że radni mogą zgłosić się do urzędników Departamentu Komunikacji Społecznej, który odpowiada „za politykę informacyjną Prezydenta Miasta i Urzędu Miejskiego”.
W kolejnym dokumencie złożonym na ręce prezydenta radny Dębowski wyjaśnił, że nie zwracał się do urzędu o dofinansowanie działalności klubu, lecz o „nieodpłatne udostępnienie” miejsca na płocie. Trudno się spodziewać, że opozycyjny wobec prezydenta klub radnych będzie wzmacniał „politykę informacyjną” jaką prezydent prowadzi. Radny zaznacza, że powieszenie plakatu informacyjnego klub sfinansuje z własnych środków.
Nic z tego. Prezydent nie udostępni ogrodzenia opozycyjnemu klubowi radnych. Prezydent na tym ogrodzeniu powiesi własny plakat informacyjny. Wyjaśnia to na łamach Kuriera Porannego. Tadeusz Truskolaski mówi, że chętnie poinformuje białostoczan o uzyskaniu rządowej dotacji, „ale z jednoczesnym uzupełnieniem, że w poprzednich naborach samorząd miasta Białystok otrzymał zero dofinansowania”.
– My również działamy na rzecz mieszkańców naszego miasta, na nas głosowało wielu białostoczan i dlatego chcielibyśmy poinformować ich o fakcie uzyskania dotacji na inwestycje, której potrzebę wcześniej także zgłaszaliśmy. Służymy wszystkim mieszkańcom Białegostoku, bez względu na barwy polityczne – mówi nam radny Henryk Dębowski.
Wszystko wskazuje więc na to, że na ogrodzeniach białostockich szkół pojawią się plakaty z informacją zgodną z „polityką informacyjną” prezydenta miasta, a nie z tym, co chcą przekazać mieszkańcom radni PiS.
Szczegóły „polityki informacyjnej” władz miasta dotyczącej Programu Inwestycji Strategicznych objaśnia sam prezydent także na łamach Kuriera Porannego: „Gdyby pieniądze z obecnej puli 23 mld zł, były dzielone na mieszkańca, to powinniśmy zainkasować około 180 mln zł, czyli że otrzymaliśmy o 135 mln mniej niż powinniśmy dostać i że nasi podatnicy finansują inne miejscowości, bo to nie są środki rządowe, tylko pieniądze naszych mieszkańców, które powinny do nich wracać w znacznie większej skali”. Mówiąc inaczej – zdaniem prezydenta trudno informować o sukcesie i uzyskaniu pieniędzy, skoro to jest porażka, bo rząd dał 45, ale „zabrał” 135 mln zł.
Każdy kij ma dwa końce – to powiedzenie w tym przypadku wzbogaca się o nowy wymiar. Skoro prezydent latem udowadniał, że nie agituje, lecz informuje, to teraz powinien także „poinformować”. Ale do starego znaczenia dziś prezydent Białegostoku dopisuje nową treść: wskazuje, że niektóre kije mają trzy końce. I właściwie to nie ma się z czego cieszyć, bo dostaliśmy co prawda 45,6 mln zł, ale jednak w dalszym ciągu jest aktualne, że „rząd PiS-u nie dał pieniędzy…” i to nie dał aż 135 mln zł. Trudno się dziwić, że radni PiS nie chcą wspierać takiej „polityki informacyjnej” prezydenta miasta. Na głos mieszkańców w tej sprawie musimy jeszcze trochę poczekać.