Gospodarze wzięli się do odrabiania strat z pierwszego meczu od początku czwartkowego spotkania. Ich wysiłki przyniosły skutek w 8. minucie, kiedy Hannes Van der Bruggen popisał się ładnym i precyzyjnym strzałem z dystansu, po który skapitulować musiał strzegący dostępu do jagiellońskiej bramki Sławomir Abramowicz.
Kolejne minuty to kolejne okazje Cercle. Dwa strzały głową, jeden celny, drugi nie, oraz słupek w akcji z 13. minuty starcia. Wówczas piłka została dograna w jagiellońskie pole karne z bocznego sektora boiska, a interweniujący Mateusz Skzypczak, który chciał wybić ją za linię końcową boiska, omal nie zanotował trafienia samobójczego. Skończyło się jednak na strachu, bowiem futbolówka otarła się o słupek jagiellońskiej bramki i opuściła plac gry.
W dalszej części pierwszej połowy gra nadal toczyła się głównie pod i w obrębie pola karnego "Dumy Podlasia". Próbował Nazinho, z dystansu, ale na posterunku był Sławomir Abramowicz. Strzelał Malamine Efekele, ale lepszy od niego okazał się urodzony w Warszawie golkiper. Białostoczanie odpowiedzieli celnym strzałem Joao Moutinho z rzutu wolnego, po którym piłkę złapał jednak Warleson.
W 44. minucie groźnie zrobiło się jeszcze za sprawą Enzo Ebosse, który interweniując we własnym polu karnym omal nie skierował piłki do jagiellońskiej bramki przecinając dośrodkowanie. Na szczęście piłka wyszła za linię bramkową. Rezultat, czyli jednobramkowe prowadzenie podopiecznych trenera Ferdinanda Feldhofera, nie uległ już zmianie przed przerwą.
W przerwie obaj szkoleniowcy zdecydowali się na zmiany w swoich jedenastkach. Podwójną roszadę przeprowadził trener Ferdinand Feldhofer, wpuszczając na plac gry Ericka Nunesa i Gary'ego Magnee. Z kolei trener Adrian Siemieniec zrobił jedną zmianę - Tomas Silva zastąpił Dusana Stojinovicia.
Niestety dla Jagiellonii druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza, czyli od gola gospodarzy. W 50. minucie doszło do sporego zamieszania w polu karnym Żółto-Czerwonych, w którym najlepiej odnalazł się napastnik Cercle Brugge, Felipe Augusto. Brazylijczyk dopadł do zgranej głową przez kapitana "Groen en Zwart", Thibo Somersa, piłki i z bliskiej odległości pokonał Sławomira Abramowicza. Zrobiło się zatem 2:0 dla drużyny z Brugii.
W kolejnych minutach goście parli do przodu, licząc na trzeciego gola, który dałby im dogrywkę. W 55. minucie na uderzenie z woleja zdecydował się Bruno Goncalves. Z trudem piłkę nad poprzeczką po tym strzale przeniósł Sławomir Abramowicz. Chwilę później sprytnie w polu karnym Jagi zachował się Felipe Augusto, który przepuścił piłkę lecącą w kierunku bramki Żółto-Czerwonych. Ostatecznie wybił ją Taras Romanczuk, który wszedł na boisko w 58. minucie wspólnie z Darko Churlinovem.
Obaj wymienieni w poprzednim akapicie zawodnicy zaznaczyli swoją obecność w 67. minucie. Najpierw ładną akcję przeprowadził Darko Churlinov, ale jego strzał został w ostatniej chwili zablokowany przez Ibrahima Diakitę. Skutkiem tej sytuacji był rzut rożny dla Jagi, po którym strzał głową oddał Taras Romanczuk. Niestety, uderzenie było niecelne.
W kolejnych minutach inicjatywa pozostała po stronie Jagi. Po podaniu od Afimico Pululu do toczącej się przed pustą bramką piłki nie zdążył dobiec Kristoffer Hansen. Niedługo później piłkarze z Podlasia przeprowadzili szybki kontratak, który celnym uderzeniem z dystansu zakończył Jesus Imaz. Niestety, Hiszpan nie zdoła tym strzałem pokonać Warlesona.
Więcej sytuacji już nie było. Podopieczni trenera Ferdinanda Feldhofera próbowali doprowadzić do wyrównania, ale nie udało się im już poważnie zagrozić bramce Sławomira Abramowicza. Spotkanie zakończyło się zatem wygraną Belgów 2:0, która jednak wobec rezultatu z pierwszego meczu (3:0 dla Jagiellonii w Białymstoku) nie pozwoliła Cercle na uzyskanie awansu. Z promocji do ćwierćfinału cieszą się natomiast Żółto-Czerwoni, którzy czekają już na rywala. Będzie nim zwycięzca pary Vitoria Guimaraes (Portugalia) - Real Betis (Hiszpania).
Źródło: jagiellonia.pl