Wioletta Burnos, Podlaskie Centrum Rolno - Towarowe w Białymstoku: Kartex i Wiko Fruit ma bardzo wąski profil działalności, skąd taki pomysł?
Mirosław Wiszowaty, przedsiębiorca:
- Jestem synem rolników. Wychowywałem się na gospodarstwie rolnym, ucząc się wszystkiego o warzywach i owocach od przysłowiowego nasionka. Pomysł na wybór asortymentu pojawił się więc w dość naturalny sposób. Dziś, z biegiem czasu, trendy społeczne okazały się bardzo sprzyjające. Wszystko wskazuje więc na to, że ten wąski profil działalności był trafnym wyborem.
Jak to wszystko się zaczęło?
- Jak wspomniałem, rodzice prowadzili spore gospodarstwo rolne. Uprawa warzyw i owoców była więc ich codziennością, a ja, odkąd pamiętam, przyglądałem jej się z dziecięcą ciekawością. Nauczyłem się, jak zadbać o uprawy, jak stwarzać im optymalne warunki wzrostu, w jaki sposób je przechowywać i selekcjonować, uzyskując najwyższą jakość. Początki były niepozornie skromne, jednak po zmianie ustroju w Polsce, we wczesnych latach 90. pojawiły się zupełnie nowe możliwości dla młodych przedsiębiorców z pomysłem na siebie.
Pierwsze handlowe kroki postawiłem na rynku przy ulicy Bema – tam otworzyłem pierwszy stragan. Porządna jakość została doceniona i biznes sprawnie się rozwijał. Dość szybko więc rozpocząłem handel hurtowy przy ulicy Tysiąclecia Państwa Polskiego. Kolejnym punktem sprzedaży była giełda na Fastach, aż w końcu siedziba przy Przędzalnianej 62, gdzie jesteśmy do dziś. Cały czas oczywiście powiększał się nasz zespół. Przy Przędzalnianej powstała nowoczesna i wyposażona we wszystko, co potrzebne hala magazynowa, zbudowaliśmy również flotę samochodów dostawczych, która pozwoliła nam znacząco poszerzyć zasięg. Zyskując mobilność, zwiększyliśmy możliwości. W krótkim czasie powstał więc samodzielny oddział Kartex w Suwałkach, a zaraz za nim sieć detalicznych Wiko Warzywniaków w Białymstoku.
To nie brzmi już jak mała firma, a poważna sieć sprzedażowa. Jaki zasięg terytorialny mają produkty?
- Obecnie, choć profil naszej działalności nadal pozostaje bardzo mocno zdefiniowany i trwamy nadal wyłącznie przy warzywach i owocach, śmiało mogę stwierdzić, że udaje nam się z sukcesem obsługiwać mieszkańców Białegostoku, zaopatrywać klientów hurtowych w całym województwie podlaskim, w większej części warmińsko-mazurskiego, a ponadto przeprowadzamy regularnie transakcje międzynarodowe z krajami sąsiadującymi. Niezależnie od sprzedaży hurtowej, prowadzimy również swoje trzy punkty Wiko Fruit w Eko Centrum na Giełda przy Andersa, oraz wspomniane lokalne warzywniaki detaliczne.
Jak wyglądała historia Wiko Fruit na Giełdzie przy Andersa? Marka rozwijała się równorzędnie z pozostałymi punktami sprzedaży?
- Pomysł na Wiko Fruit powstał na kanwie chęci połączenia hurtu i detalu. Chcieliśmy stworzyć detaliczny kanał sprzedaży dla białostoczan w przyjaznych i dostępnych miejscach – tak powstały nasze warzywniaki. Równocześnie chcieliśmy być obecni tam, gdzie świeżych warzyw i owoców poszukuje branża produkcyjna, hurtownicy, sklepy czy gastronomia. Trudno do tego o lepsze miejsce, niż Giełda na Andersa.
Pierwszy punkt Wiko Fruit powstał przy Andersa w 2016 roku. Do dziś nie zmienił lokalizacji i znajduje się w Pawilonie nr 1 (przy dawnej Myjni)– łatwo nas znaleźć. Wraz ze wzrostem zainteresowania i popytu na nasze produkty, w 2021 roku otworzyliśmy kolejny punkt w nowej hali nr 3, w lokalach 304 i 306 oraz w zielonych namiotach Eko Bazarku stanowisko nr 30. Giełda sprzyja producentom i dystrybutorom zdrowej żywności (w tym ekologicznej). Od 3 lat organizuje cykliczne spotkania ze specjalistami z dziedziny zdrowego odżywiania, które odbywają się w nowej hali. Staramy się wspierać działania Giełdy w tym zakresie, aby edukować i zachęcać do spożywania zdrowej, wysokiej jakości żywności. Klienci mają możliwość poznania ofertę Wiko Fruit- dzięki udziale w tych spotkaniach, podczas którym częstujemy sezonowymi owocami. W trakcie III edycji w spotkaniach uczestniczyło kilka tysięcy klientów.
Choć więc Wiko Fruit jest marką stosunkowo młodą, ma dopiero kilka lat, to mam poczucie, że rozwija się prężnie. Przede wszystkim cieszy mnie, że nadąża cały czas za potrzebami odbiorców – lubimy być z nimi w stałym i dobrym kontakcie.
Wiemy już nieco o firmie i markach, porozmawiajmy o produktach. Skąd pochodzą owoce i warzywa w Kartexie i Wiko Fruit?
- Pochodzenie naszych produktów jest bardzo ważnym, wręcz fundamentalnym aspektem naszej działalności i w równym stopniu dotyczy to Kartexu, Wiko Fruit i Wiko Warzywniaków.
Owoce i warzywa to asortyment, który na przestrzeni lat przeszedł w pewnym sensie ideologiczną przemianę. Stanowi dziś bardzo ważny element diety Polaków, którzy jedzą coraz bardziej świadomie i sięgają po to, co zdrowe. Owoce i warzywa z „aktorów drugoplanowych” stały się absolutnymi gwiazdami polskich stołów, ale żeby móc zapewnić naszych odbiorców – zarówno hurtowych, jak i detalicznych – że otrzymują produkty z najwyższej półki, musimy współpracować wyłącznie ze sprawdzonymi dostawcami. Zaopatrujemy się więc przede wszystkim u producentów warzyw i owoców z naszego województwa. Mamy lokalnie „pod ręką” przekrój różnych produktów z wyspecjalizowanych gospodarstw rolnych i każdy z nich jest zdecydowanym pewniakiem. Dotyczy to tak smaku, jakości, jak i walorów zdrowotnych. Sprowadzamy również produkty z pozostałych regionów w kraju, a także z Europy. To, co stanowi kryterium wyboru, to po prostu jakość. To z nią kojarzą nas klienci, na niej budowaliśmy renomę i ona musi bezwzględnie pozostać na szczycie naszych priorytetów. Równocześnie – idąc w ślad za potrzebami rynku – staramy się stale poszerzać i tak już sporą ofertę.
Czy ta wypracowana jakość odbija się na cenach? W dobie inflacji trudno chyba utrzymać je w ryzach?
- Inflacja dotyka nas w równym stopniu, jak innych przedsiębiorców w Polsce – nie ma co czarować rzeczywistości. W Kartexie, Wiko Fruit i Wiko Warzywniakach udaje nam się jednak zachować równowagę. A to, co mówię, to nie są czcze słowa. Nasze sklepy i punkty handlowe utrzymują stabilne pozycje, klientów nie brakuje, a dzięki utrzymywanym z nimi relacjom wiemy, że nasze ceny są konkurencyjne. Taki stan rzeczy udaje nam się uzyskać dzięki długofalowym kontraktom.
Jak w tych niespokojnych czasach wygląda kontraktacja dostaw, czy rynek hurtowy w ostatnim czasie odczuwa jakieś wahania?
- Największy wpływ na branżę owocowo-warzywną mają sieci dyskontów. Obsługiwane są przez własne centra logistyczne, a kontraktują się u wypracowanych grup producenckich. Na ich korzyść pracuje więc efekt skali.
U nas wygląda to trochę inaczej. Nie aspirujemy do kontraktów na poziomie ogólnopolskich dyskontów. Stawiamy na długofalowe, oparte na zaufaniu, sprawdzonej jakości oraz wypracowanych standardach współprace i podpisujemy roczne umowy. To gwarantuje nam, a więc i naszym klientom, powtarzalność najwyższej jakości. Nowoczesne systemy magazynowania i stałe dostawy 6 dni w tygodniu dają nam z kolei możliwość utrzymywania odpowiedniej świeżości, która w pełni odzwierciedla oczekiwania klientów.
Kanały sprzedaży stacjonarnej macie opanowane, a czy można znaleźć Kartex lub Wiko Fruit w internecie?
- Jeszcze nie, na razie nie prowadzimy sprzedaży internetowej. Zdajemy sobie jednak sprawę z jej potencjału i rozpatrujemy możliwości otworzenia się na to medium sprzedażowe. Wydaje się być dość oczywistym kierunkiem rozwoju. Sprzedaż w internecie ma jednak swoją specyfikę i wymaga nieco przygotowań, więc potrzebujemy jeszcze trochę czasu.
Historia firmy, marki Wiko Fruit czy warzywniaków jest spójna i przemyślana, ma już jednak swoje lata, więc doskonale wiecie, co robicie. A co doradziłby Pan młodym przedsiębiorcom, którzy chcieliby dziś rozpocząć działalność w sektorze spożywczym?
- Zbadać rynek, znaleźć coś, co pozwoli się wyróżnić i konsekwentnie realizować założenia. W sektorze spożywczym nigdy nie wolno zapominać o jakości, bezwzględnie trzeba więc zadbać o warunki składowania i zapewnić rotację produktów – to i tylko to może zagwarantować świeżość. A ona decyduje o konkurencyjności. Natomiast startując od zera i szukając sposobu na rozkręcenie działalności, zwłaszcza w skomplikowanych czasach, dobrym pomysłem jest skorzystanie z subwencji w ramach programu rządowego. Nam się to udało! Warto uwierzyć w siebie i swój pomysł, porządnie go opisać, obronić i z żelazną konsekwencją realizować, to pomaga nabrać wiatru w żagle.
Mówi Pan o tym, że trzeba się wyróżnić. W jaki sposób zrobić to w sektorze owocowo-warzywnym, w którym konkurencja jest tak prężna?
- Na to jest tylko jeden sposób. Trzeba zagwarantować klientom atrakcyjne ceny, a więc dbać o dobre kooperacje z producentami i niezawodną jakość na stale równym poziomie. Tak właśnie kształtujemy ofertę Kartex i Wiko Fruit. Zapewniamy konkurencyjne ceny, oferujemy wyłącznie świeże, smaczne oraz jakościowe owoce i warzywa, a w sezonie zapewniamy stałą dostępność owoców miękkich i produktów regionalnych, które są niedostępne w dyskontach.
Czy w wolnym czasie rozmyśla Pan o przyszłości firmy? Zaskoczycie czymś klientów?
- Jestem bardzo zorganizowanym typem człowieka. Wolny czas poza pracą spędzam na realizowaniu się w swoich pasjach – rower i Giełda Papierów Wartościowych, ale nie ma dnia, abym nie planował swojego rozwoju osobistego i rozwoju firmy. Po tylu latach jesteśmy już chyba jednym bytem. Plany rozwoju Kartexu i Wiko Fruit mam więc rozpisane na 5 najbliższych lat.
Planuję rozszerzyć działalność o nowe rynki i kanały dystrybucji, utrzymując równocześnie jakość. Czy to zaskoczy stałych klientów? Pewnie nie. Ci nowi jednak mogą być miło zaskoczeni tym, jak wielką wagę przykładamy do tego, aby można było na nas polegać. To chyba coraz rzadsza cecha współczesnego biznesu. Ja jednak wiem, że znalazłem własny sposób na sukces. Konsekwentnie rozwijam firmę od 30 lat. Zacząłem od straganu, dziś możemy pochwalić się obecnością w wielu miejscach - warzywniaki, punkty sprzedaży i własne centrum dystrybucji. Każdego dnia towarzyszy nam poczucie, że świat stoi dla nas otworem – rosnąca świadomość konieczności zdrowego odżywiania i idące za nią zmiany w stylu życia Polaków to trend, który bardzo nam sprzyja. Wystarczy efektywnie go wykorzystać.