Czy chemia może być pasją? Danuta Katryńska, właścicielka firmy Danlab nie ma wątpliwości: może. I jest! - Chemia to wszystko wokół nas - przekonuje. I ona, i jej mąż Krzysztof
są absolwentami Wydziału Chemii; ona na Uniwersytecie Jagiellońskim, on na Uniwersytecie w Białymstoku.
Po studiach bez problemu znalazła pracę - została przedstawicielem medycznym firmy farmaceutycznej. Nie byle jakim przedstawicielem nie byle jakiej firmy. Firma to jeden z największych dystrybutorów leków w Polsce, a pani Danuta była jednym z najlepszych jej przedstawicieli. Lubiła swoją pracę. Tym bardziej, że lubi ludzi, lubi rozmawiać? A że dodatkowo skończyła jeszcze zarządzanie zasobami ludzkimi na Akademii Ekonomicznej - doskonale wie, jak rozmawiać profesjonalnie, ma do tego przygotowanie merytoryczne.
- W pewnym momencie jednak poczułam: chcę pracować dla siebie. Chcę robić wszystko na swoją nutę - przyznaje Danuta Katryńska.
Pomysł miała. Oczywiście związany z chemią. Chciała sprzedawać sprzęt laboratoryjny. - Sprzedawać!? Tak naprawdę to już wtedy wiedziałam, że chcę doradzać - uśmiecha się dziś Danuta Katryńska.
Czy się bała? No pewnie! Kto się nie boi, wkraczając w coś zupełnie nowego?
To dlatego postanowiła dać sobie pół roku. I sprawdzić, czy wszystko pójdzie tak, jak sobie to zaplanowała. Po pierwsze - zaczęła działać przy firmie męża. Dr Krzysztof Katryński już wtedy, 13 lat temu, pracował na własny rachunek. W firmie AeroMeteo Service bada klimat w naszym regionie.
- A ja? Ja zajęłam się kompletowaniem bazy klientów, obdzwanianiem, wizytami, badaniem potrzeb - czyli generalnie szeroko pojętym zdobywaniem sobie klienta. I oczywiście - kompletowaniem sobie dostawców - opowiada Danuta Katryńska.
Po pół roku mogła już sobie powiedzieć - to dobra droga. To wtedy założyli z mężem Danlab - firmę, która zaopatruje laboratoria w meble i potrzebny sprzęt. I od razu wiedzieli, że to ich sprzedawanie nie będzie wcale takie zwykłe, tradycyjne. Że zawsze będą znajdowali czas na rozmowę, że nie z każdej rozmowy będą musieli mieć zyski, że będą chcieli pomóc osobom w skompletowaniu sprzętu w ten sposób, by dostała ona dokładnie to, czego potrzebuje.
- Dzięki temu dziś jesteśmy postrzegani jako profesjonaliści - nie ma wątpliwości pani Danuta.
Dziś zatrudniają ponad 70 osób, współpracują z wieloma czołowymi producentami wyposażenia laboratoriów. To duży sukces. Sukcesem jest też to, że firma wciąż się rozwija. I wciąż wkracza w kolejne, nowe branże. To ważne, bo zapewnia stabilność. W zależności, na co akurat jest koniunktura, ta działalność staje się nadrzędna.
- Każdy stół ma cztery solidne nogi. I my tu też opieramy się na czterech solidnych filarach - uśmiecha się Danuta Katryńska. I zaczyna po kolei opowiadać, czym teraz zajmuje się Danlab: to produkcja i dystrybucja mebli laboratoryjnych, doradztwo i dystrybucja sprzętu laboratoryjnego. Kolejna "noga" to Milklab - czyli wypożyczalnia laktatorów oraz dystrybucja i sprzedaż akcesoriów związanych z laktacją. - Nasza firma profesjonalnie wyposażyła banki mleka kobiecego w Polsce - chwali się właścicielka Danlab. Z tym sprzętem zaczęli wchodzić na rynek ukraiński.
A czwarta noga firmowego "stołu"? To serwis. I to nie tylko ten dotyczący logistyki, instalowania świeżo zakupionych urządzeń, ale i naprawy i przeglądu - również urządzeń, które na co dzień nie znajdują się w ofercie firmy.
Teraz, w czasach koronawirusa, zaczęła się tworzyć kolejna działalność. To produkcja preparatu do dezynfekcji.
Pomysł powstał, gdy wprowadzono w Polsce kwarantannę, gdy większość polskich firm stanęła pod znakiem zapytania: będziemy dalej działać czy nie?
- My założyliśmy sobie jedno: absolutnie nikogo nie zwolnić - mówi Danuta Katryńska. To się udało. A nawet więcej - pracownicy są doceniani, dostają premie, nagrody.
- W momencie, gdy nastąpiło zamrożenie gospodarki, powiedzieliśmy sobie, że to odpowiedni moment na rozwój tej kolejnej gałęzi , którą i tak planowaliśmy rozwijać - mówi Danuta Katryńska. Fakt - jeszcze kilka miesięcy temu chcieli ruszyć z produkcją detergentów do zmywarek specjalistycznych. Sytuacja zmusiła ich do zmiany planów. Zaczęli od płynu do dezynfekcji. Ale z detergentów nie zrezygnowali - cały czas mają je w planach. Po prostu - płyn był bardziej pilny, okazał się bardziej potrzebny. Sprzedają go głównie w dużych, hurtowych opakowaniach - potrzebnych w sklepach, firmach, szpitalach. Ale nie zapominają o tych najbardziej potrzebujących: domów pomocy społecznej, fundacji, sanepidu... - do nich płyn trafiał za darmo. Bo nadaj trzymają się zasady - nie na wszystkim zawsze od razu trzeba zarabiać. Z takim podejściem oni sami czują się lepiej. A firma?? Tu to też procentuje. Bo kontrahenci wiedzą, że na ludziach z Danlabu można polegać.
Można polegać - bo to ludzie z wielkimi sercami, ale też - specjaliści, którzy doskonale znają się na swoim fachu.
- I zawsze doradzi - uśmiecha się Danuta Katryńska. - Gdy klient zadzwoni, zawsze trafi na osobę, która zapyta: w czym mogę pomóc, jaki pani, pana jest problem. Bo my bardzo szeroko podchodzimy do tematu. Mamy szeroki asortyment, współpracujemy z najlepszymi producentami. I dlatego zawsze możemy rozwiązać problem danej firmy.