Nawet 50 proc. lekarstw sprzedawanych w internecie może być podróbkami

To biznes bardziej dochodowy (i mniej ryzykowny) niż handel narkotykami - czytamy w miesięczniku "Medyk Białostocki".

/pixabay.com/

/pixabay.com/

Sprawa dotycząca produkcji i handlu podrabianymi lekarstwami jest bardzo poważna. Regulacje prawne, wydaje się, są krok, jak nie dwa, z tyłu za rzeczywistością rynku farmaceutycznego. W czerwcu na Wydziale Farmaceutycznym Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku zorganizowano po raz pierwszy Kongres Prawno-Farmaceutyczny poświęcony temu zjawisku. Przyjechali na niego farmaceuci i prawnicy z Polski i Europy. Wśród prelegentów byli m.in. przedstawiciele policji i Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Narodowy Instytut Leków podał szacunkowe dane Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), które mówią, że nawet połowa specyfików leczniczych kupowanych w internecie jest zafałszowana. W krajach Unii Europejskiej podrobionych może być ok. 10 proc. takich produktów, zaś w krajach rozwijających się liczba ta sięga ok. 30 proc. W Polsce rynek fałszywych leków szacuje się na ok. 100 mln zł.

Podrabia się w zasadzie wszystko poza lekami sprzedawanymi bez recepty (są tanie i nie da się na nich dużo zarobić). Królują specyfiki na potencję czy odchudzanie, ale przestępcy chętnie podrabiają też drogie leki onkologiczne, kardiologiczne i antybiotyki. W większości takie produkty sprzedawane są za pośrednictwem internetu. Potencjalnych klientów kusi się niższą ceną w stosunku do produktów oryginalnych. 

- Kiedy kupujemy leki w internetowych sklepach, które nie mają uprawnień do ich obrotu, to nie mamy pewności, co dany preparat zawiera - mówi wprost prof. Wojciech Miltyk, dziekan Wydziału Farmaceutycznego.

Jak wskazuje dziekan Miltyk korzystanie z takich produktów jest szalenie ryzykowne. Chodzi o to, że nie wiadomo z czego powstały. Jest ryzyko, że zaszkodzi nam sama substancja, z której został stworzony taki produkt. Kolejne ryzyko dotyczy tego, że taka substancja będzie wchodziła w interakcję z lekami, które już bierzemy. Po trzecie - pacjent może stracić zaufanie do danej metody leczenia. Unia Europejska próbuje uszczelnić rynek handlu farmaceutykami. Od tego roku obowiązuje w UE obowiązek serializacji produktów leczniczych sprzedawanych na receptę.

- Jest to dyrektywa tzw. fałszywkowa. Oznacza, że wytwórca produktu leczniczego już w momencie kiedy produkt otrzymuje swoje opakowanie zewnętrzne, dostaje indywidualny znacznik określający nie tylko serię produktu, ale to konkretne opakowanie - tłumaczy zastępca dyrektora ds. badań kontrolnych Narodowego Instytutu Leków Izabela Książek.

Dzięki temu można monitorować całą drogę takiego produktu - od wytwórcy aż do pacjenta.

Na korzyść przestępców zajmujących się podrabianiem leków sprzyja fakt, że prawo kompletnie nie nadąża za rzeczywistością. Przepisy w tym względzie są niejasne i niedoprecyzowane.

- W polskim prawie jest wiele przepisów związanych z przestępczością farmaceutyczną, ale problemem jest to, że nie jest określone, które przepisy do czego się odnoszą: co jest fałszowaniem produktów, co podrabianiem, co nielegalną sprzedażą, a co nielegalnym lekiem? - tłumaczy dr Iga Kalinowska-Maksim z Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku, która naukowo zajmuje się badaniem tego zjawiska. Sprawę komplikuje też fakt, że z punktu widzenia np. prawa karnego to odrębne przestępstwa, a w regulacjach z zakresu farmacji tych określeń często używa się wymiennie. A kiedy analizuje się jeszcze podział leków na te dopuszczone do obrotu, czyli zarejestrowane, i te niedopuszczone do obrotu, to organy ścigania mają naprawdę spory problem. Tym wygodniej skupić się na wyłapywaniu przestępstw narkotykowych. W takich przypadkach sytuacja jest bardzo klarowna: produkcja i handel takimi substancjami jest w całości nielegalna.

W Polsce w ostatnich latach zapadły tylko pojedyncze wyroki sądowe za przestępstwa związane z fałszowaniem leków. Orzeczone kary były tak niskie, że skazani nawet nie wnosili o apelację (były to grzywny i kary więzienia w zawieszeniu).

Prof. Miltyk radzi kupować leki w stacjonarnych aptekach. Dotychczasowe kontrole nie wykazały w takich miejscach leków spoza legalnych źródeł. W przypadku korzystania z aptek internetowych zaleca rozsądek i baczenie na okazje cenowe.

Autor: Wojciech Więcko/Medyk Białostocki

Zobacz również