Kary grzywny za zakłócanie hajnowskiego marszu żołnierzy wyklętych

Pod zarzutem zakłócania legalnej manifestacji, czyli IV Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce stanęło dziś przed sądem w tym mieście dziesięć osób. Wszystkie sąd rejonowy uznał za winne i skazał na kary grzywny - od 180 do 200 złotych. W najbliższych trzech dniach sąd w Hajnówce planuje rozpatrzyć podobne sprawy 30 osób. Policja w sumie skierowała do sądu sprawy przeciwko prawie 70 osobom.

IV Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce /fot. arch. Podlaska policja/

IV Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce /fot. arch. Podlaska policja/

Chodzi o marsz zorganizowany przez Barbarę Poleszuk i środowiska patriotyczne Hajnówki 23 lutego 2019 roku. Na organizację manifestacji nie zgodziły się władze miasta, ale sąd uchylił tę decyzję i marsz odbył się legalnie. W czasie przemarszu prawie 300 osób ulicami Hajnówki w kilku miejscach grupy przeciwników marszu próbowały zatrzymać maszerujących.

Interweniowała policja. Jak mówił zaraz po marszu rzecznik podlaskiej policji nadkom. Tomasz Krupa "policjanci interweniowali wobec 76 osób, które usiłowały zakłócić przebieg niezakazanego zgromadzenia". 

- Policja łącznie przygotowała 68 wniosków o ukaranie. Jest to ostateczna liczba wniosków, która trafiła do sądu w związku z marszem 23 lutego 2019 roku w Hajnówce - informuje Anna Podgórska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Hajnówce.

Dzisiaj (12.11) Sąd Rejonowy w Hajnówce skazał pierwszych dziesięć osób z tej grupy obwinionych na podstawie kodeksu wykroczeń o blokowanie legalnego przemarszu. Wszyscy mają zapłacić grzywny i pokryć koszty procesu. Jak podaje reporter stacji TVN24, przed sądem odpowiadali głównie działacze Obywateli RP i KOD-u.

- Staliśmy z białymi różami. W momencie, kiedy usłyszeliśmy: "Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę" usiedliśmy na jezdni. Bardzo byliśmy zdziwieni, że to wobec nas użyto siły, a marsz pod ochroną policji szedł dalej - czytuje stacja TVN24 wyjaśnienia składane przed sądem przez jedną z obwinionych osób.

Na pierwszy z trzech procesów, które w tej sprawie ruszyły, hajnowski sąd wezwał dziesięć obwinionych osób. Stawiło się sześć. Przynieśli ze sobą białe róże.

Jak podaje reporter TVN24, w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Grzegorz Piotr Front podkreślał, że marsz był zgromadzeniem w pełni legalnym. "Był to zatem klasyczny spór światopoglądowy, sprowadzający się do oceny zdarzeń historycznych" mówił sędzia. Dodał, sąd nie zajmuje się oceną czy wartościowaniem poglądów głoszonych w trakcie zgromadzeń publicznych. 

W lutym 2019 roku Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych przeszedł ulicami Hajnówki po raz czwarty. Wielu mieszkańców tego miasta przyjmowało manifestację środowisk patriotycznych i narodowych z niechęcią ze względu na to, że marsz upamiętnia m.in. postać kpt. Romualda Rajsa "Burego". Oddziały "Burego" w 1946 r. spacyfikowały kilka wsi w okolicach Bielska Podlaskiego, zamieszkiwanych przez prawosławną ludność pochodzenia białoruskiego. Podziemie niepodległościowe zarzucało mieszkańcom tych wsi zdradę Ojczyzny i kolaborację z organizacjami komunistycznymi przejmującymi wówczas władzę pod osłoną armii sowieckiej. W Hajnówce znaczną część mieszkańców stanowią prawosławni pochodzenia białoruskiego.

Orzeczenie sądu w Hajnówce nie jest prawomocne.

Zobacz również