Bohaterów Getta 9 - ani domu, ani parkingu: czarna pamięć

Metoda prosta: zrobić nadzieję, rozbudzić emocje, później zniszczyć i zapomnieć o obietnicach. Najnowszy przykład metody niszczenia białostockiej architektury drewnianej - drewniany dom przy ul. Bohaterów Getta 9. Zniknął w kilka dni, a razem z nim przepadł - obiecany podobno cel rozbiórki. Dziś dyrektor Zarządu mienia komunalnego w Białymstoku mówi: nikt nigdy nie obiecywał parkingu.

Ostatni gruz z domu przy Bohaterów Getta 9 - miejsce pod trawnik /fot. archiwum Bia24/

Ostatni gruz z domu przy Bohaterów Getta 9 - miejsce pod trawnik /fot. archiwum Bia24/

Zbudowany w 1924 roku - 120 metrów powierzchni. Drewniany dom bez wygód - bez kanalizacji. Bieżącej wody i centralnego ogrzewania. Ale przetrwał i wojnę, i powstanie w gettcie, i powojenne czasy realnego socjalizmu. Otoczyły go bloki spółdzielcze, ale nawet w czasach komunistycznych nikt nie podniósł ręki na ten dowód przeszłości miasta. 

Dopiero czasy nowe, wiek betonu i deweloperów przygięły dom ku ziemi. Był blokiem socjalnym, zasiedlonym przez miasto. W ostatnich latach nikt już tam nie zaglądał. W oknach płyta paździerzowa, wejście zabite deskami. Typowy białostocki wyrok w zawieszeniu. Po kilku latach bez ogrzewania i remontów dom stał się ruiną. 

Ostatni rozdział dopisuje dziś Zarząd Mienia Komunalnego - instytucja powołana do gospodarowania naszym wspólnym mieniem. W domu przy Bohaterów Getta gospodarza nie było widać do lat. W podobny sposób zniknęły ostatnio trzy drewniane domy przy ul. Stawowej: wysiedlone, opuszczone, zburzone. Na Stawowej dziś nie ma po nich śladu. Domu przy Bohaterów Getta mieli dość także sąsiedzi z pobliskich bloków. Stał dosłownie kilka metrów od nich. Jak mówi w Obiektywie TVP Białystok dyrektor ZMK Andrzej Ostrowski - celem usunięcia domu było zagrożenie pożarowe, jakie powodował. 

Skąd w takim razie wzięła się wizja osiedlowego parkingu zamiast drewnianego domu? Z planów zagospodarowania przestrzennego. Plan przewiduje w tym miejscu właśnie osiedlowy parking. Nikt tej wizji nie dementował, gdy dom jeszcze stał. To dlatego mieszkańcy sąsiednich bloków tak mocno protestowali, gdy przedstawicielka gminy żydowskiej wspomniała, że w domu można by umieścić muzeum białostockich Żydów. 

Pomysł gruntownego remontu domu pod muzeum upadł tak szybko, jak się pojawił. Remont domu kosztowałby grube miliony, a w dodatku tak dużej przy niechęci sąsiadów mogłoby dojść do nieszczęśliwego wypadku i budynek mógłby spłonąć. Obawiała się tego Lucy Lisowska, przedstawicielka gminy żydowskiej.

W ten sposób wizja parkingu pokonała wizję zachowania szczątków dawnej zabudowy miasta. Komu poza kilkorgiem miłośników dawnej drewnianej historii mógłby być potrzebny taki dom? Na pewno nie przedstawicielom władz miasta, czyli teoretycznie przedstawicielom całej społeczności Białegostoku. Przedstawicielom, którzy wiele razy ostatnio pokazali, że drewno jest tu niepotrzebne. 

W przypadku domu przy Bohaterów Getta 9 ta "czarna pamięć" przybrała dodatkowo jeszcze strój świętego Mikołaja - przynoszącego świąteczne prezenty. Prezentem miał być parking. Fakt, że przed rozbiórką domu nikt z ZMK nie obiecywał parkingu, ale przecież nikt także nie zaprzeczał, gdy mieszkańcy głośno mówili, że wybierają parking zamiast drewnianej rudery. Kłamstwa nie było, ale i uczciwości też za grosz. 

60 tysięcy złotych, dosłownie kilka dni i budynek został tylko na zdjęciach. Stowarzyszenie Miasto Mieszkańców czując zwycięstwo wizji parkingu, domagało się nawet budowy ekologicznego parkingu, żeby nie zalewać całej powierzchni betonem. Wtedy odezwał się przedstawiciel właściciela terenu - Zarząd Mienia Komunalnego w osobie dyrektora Andrzeja Ostrowskiego. W Obiektywie TVP Białystok mówi: "Nie przewidywaliśmy budowy parkingu w tym miejscu. Nie rozbieraliśmy budynku tylko dlatego, że miałby tam powstać parking. Naszym celem było usunięcie zagrożenia pożarowego". I tyle. 

Rozebrali, żeby rozebrać. Zostawili na pastwę losu, żeby zniszczyć, żeby się pozbyć. Teraz nawet nie ukrywają, że chodziło o likwidację rudery. Nie będzie tam nawet parkingu, ma być trawnik. Cały teren jest własnością miasta. Czy nie zdarzało się już, że nagle podobny teren wystawiono na sprzedaż i kupił go budowniczy bloków? 

Zobacz również