Białystok. Większość nauczycieli chce strajkować

87,8 proc. białostockich nauczycieli zamierza wziąć udział w strajku zaplanowanym na 8 kwietnia. Związek Nauczycielstwa Polskiego przeprowadził referendum w 125 białostockich placówkach - od przedszkoli i żłobków przez domy kultury aż po szkoły ponadgimnazjalne.

fot. pixabay

fot. pixabay

20 marca w białostockich placówkach oświatowych zakończyło się referendum strajkowe organizowane przez ZNP. Wynik jest jednoznaczny. Jeśli dojdzie do strajku 8 kwietnia, zdecydowana większość nauczycieli weźmie w nim udział. Tak zagłosowało prawie 88 proc. uczestników referendum w stolicy województwa.

Referendum przeprowadzono w 125 placówkach oświatowych, z którymi Związek Nauczycielstwa Polskiego wszedł w spór zbiorowy. W sumie do głosowania przystąpiło 6 tys. 391 nauczycieli. W 122 szkołach większość pracowników opowiedziała się za przeprowadzeniem strajku - dokładnie 5 tys. 610 osób. Jednak, by mógł się on w danej szkole odbyć, muszą być spełnione dwa warunki - minimum 50 proc. frekwencja w referendum i minimum 50 proc. poparcie. Taki warunek spełniło 116 placówek i to one przystąpią do strajku.

- Strajk nie jest jeszcze przesądzony. Czekamy na decyzję zarządu głównego. Wciąż jednak liczymy, że uda się coś uzgodnić z panią minister i panem premierem, że nas wysłuchają i spełnią nasze postulaty. Jeśli nie, 8 kwietnia zaczyna się ogólnopolski strajk - mówi Andrzej Uścinowicz, wiceprezes zarządu oddziału ZNP w Białymstoku.

Strajk, którego rozpoczęcie zaplanowane jest na 8 kwietnia może być poważnym utrudnieniem dla uczniów - szczególnie szkół podstawowych i gimnazjów. 10 kwietnia ma się bowiem odbyć egzamin gimnazjalny, a tydzień później - egzamin ósmoklasisty. Nie ma pewności, czy w komisjach egzaminacyjnych zasiądzie odpowiednia liczba nauczycieli. Monitorować sytuację, a także łagodzić skutki strajku w białostockich placówkach ma sztab kryzysowy ds. monitorowania sytuacji organizacyjnej przedszkoli, szkół i placówek oświatowych powołany przez urząd miasta.

- Tak naprawdę decyzja o strajku będzie efektem działań albo raczej braku działań pani minister, bo ona nie chce prowadzić dialogu z największym związkiem nauczycielskim jakim jest ZNP. Tak jakby nie traktowała naszych postulatów poważnie - twierdzi Andrzej Uścinowicz.

Przypomnijmy. Głównym postulatem nauczycieli i warunkiem odstąpienia od strajku jest wzrost pensji zasadniczej o 1000 zł. Żądają podwyższenia wynagrodzeń nauczycieli, wychowawców, innych pracowników pedagogicznych i pracowników niebędących nauczycielami z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 r. Chcą również podwyższenia poziomu finansowania oświaty z budżetu państwa. Są przeciwni przerzucaniu odpowiedzialności za podwyżki na samorządy. Wśród pozostałych postulatów, zaproponowanych przez nauczycieli z "Solidarności" wymienia się także zmianę oceny pracy nauczycieli, zmianę ścieżki awansu, a także dymisję minister Anny Zalewskiej.

Obecnie zasadnicze wynagrodzenie brutto wynosi: nauczyciel stażysta - 2538 zł, nauczyciel kontraktowy - 2611 zł, nauczyciel mianowany - 2965 zł, nauczyciel dyplomowany - 3483 zł.

Zobacz również