Słoneczni w formie, ale na Lubawę muszą zaczekać

Rozgrywki Futsal Ekstraklasy, podobnie jak wiele innych rozgrywek piłkarskich w Polsce, zostały zawieszone do 29 marca. To decyzja Polskiego Związku Piłki Nożnej, który w ten sposób zareagował na zagrożenie płynące z rozprzestrzeniającego się koronawirusa.

/fot. BIA24.pl/

/fot. BIA24.pl/

Białostoczanie są ostatnio w bardzo dobrej dyspozycji. Po okazałym zwycięstwie z GSF Gliwice, pokonali na wyjeździe Gwiazdę Ruda Śląska. Mecz z ostatnim zespołem w tabeli z wielu powodów nie był jednak łatwą przeprawą dla Słonecznych.

- To był mecz bez większej historii. Nie oznacza to jednak, że było łatwo. Tamta hala z każdej strony jest krótsza przynajmniej o metr, niż normalnie. Nie wiem czy to możliwe, ale tak jest. Wiedzieliśmy, że nie jest to zespół, który chce kreować i prowadzić grę. Raczej oddają inicjatywę przeciwnikom, a sami starają się szczelnie zamurować bramkę - tłumaczy Adrian Citko, grający trener MOKS-u Słoneczny Stok.

- W pierwszej połowie nie strzeliliśmy nawet gola, a mieliśmy przynajmniej trzy stuprocentowe sytuacje, żeby otworzyć wynik spotkania. Więcej działo się po zmianie stron. Szybko trafiliśmy, ale i szybko straciliśmy gola. Na szczęście zaraz ponownie wyszliśmy na prowadzenie i zaczęliśmy uspokajać grę. Oni czekali na nas, a my jako, że prowadziliśmy i nie ciążyła na nas presja wyniku też spokojnie sobie rozgrywaliśmy piłkę - dodaje.

Słonecznym nie sprzyjała nie tylko hala i defensywnie nastawiony rywal, ale także praca sędziego. - Znów nie mieliśmy szczęścia do pracy arbitrów. Wygraliśmy, ale musimy się do tego odnieść. Rozumiem, że każdy jest człowiekiem i może się zawsze pomylić. Ale kolejny raz ten sam sędzia wszystkie stykowe sytuacje gwiżdże przeciwko nam. Rywale grali bardzo ostro, nie dziwie im się, są w takiej sytuacji, że muszą walczyć, ale od tego jest sędzia, żeby w bardziej stanowczy sposób reagować na niektóre boiskowe wydarzenia. Dochodziło do takich sytuacji, że wejścia dwoma nogami z tyłu były traktowane na równi z walką bark w bark. Po meczu oczywiście rozmawialiśmy i arbiter nas przeprosił. Wolałbym natomiast nie otrzymać przeprosin, a widzieć solidną robotę na boisku. Po jednej z takich sytuacji właśnie padła bramka wyrównująca - wyjaśnia Citko, który zwraca uwagę na jeszcze jedną istotną sprawę.

- My też mogliśmy się zaprezentować lepiej, ale na nasze usprawiedliwienie mogę teraz już powiedzieć, że mieliśmy bardzo ciężki tydzień, w trakcie którego walczyliśmy z jakąś "wirusówką". Przez to wielu z nas nie było w pełnej dyspozycji i graliśmy znacznie wolniej, niż zwykle. Całe szczęście, że pomimo wszystkich niedogodności udało nam się zgarnąć trzy punkty.

Gwiazda Ruda Śląska 1 (0:0) 2 MOKS Słoneczny Stok

Bramki: Olaf Białek 23 - Mateusz Lisowski 22, Witalij Lisnyczenko 28

Przed zawodnikami MOKS-u mecz z wiceliderem tabeli. Na te spotkanie, zgodnie z tym, co już napisaliśmy na wstępnie, trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. - Przed nami mecz z Lubawą. Ostatnio jesteśmy w dobrej dyspozycji, dlatego możemy przystąpić do spotkania z podniesioną głową. Graliśmy z nimi mecze sparingowe przed sezonem. Siłą tego zespołu są Brazylijczycy. Cała gra opiera się właśnie na nich. Dociągnęli zespół, który jest beniaminkiem do drugiego miejsca. Mimo to sądzę, że jesteśmy w stanie u siebie powalczyć. Jak będzie przekonamy się po wznowieniu rozgrywek. Póki co, jak wszyscy, musimy poczekać na opanowanie zagrożenia związanego z wirusem - zakończył Citko.

Zobacz również