Szlagier dla mistrzów Polski

Gospodarze postawili się mistrzom Polski i zdobyli przeciwko nim najwięcej punktów ze wszystkich drużyn występujących w LFA. Ostatecznie jednak na niewiele się to zdało i z kolejnego zwycięstwa w sezonie cieszą się wrocławskie Pantery. Lowlanders momentami zaskakiwali wrocławian i wyglądali bardzo dobrze, ale przy stanie 27:28 coś się zacięło i później punktowali już tylko przyjezdni.

/fot. BIA24.pl/

/fot. BIA24.pl/

Goście wyszli na prowadzenie już w pierwszej akcji meczu, kiedy blisko 90 jardowym biegiem po kick-offie popisał się Desmond Cooper. Po celnym kopnięciu Dawida Pańczyszyna było 7:0. Białostoczanie odpowiedzieli bardzo szybko. Po składnej akcji Ryana Kasdorfa i Tomka Zubryckiego z piłką w polu punktowym przyjezdnych znalazł się Eryk Mąkowski. Kilkadziesiąt sekund później, dzięki solowej akcji Tomasza Muśko gospodarze prowadzili 8:7.

Gospodarze złapali wiatr w żagle i po kilku minutach podwyższyli prowadzenie za sprawą przyłożenia Bartłomieja Trubaja. Wcześniej kapitalną robotę wykonał Tomasz Żukowski, który przechwycił podanie rozgrywającego Panter, Tima Morovicka. Amerykanin szybko jednak się zrehabilitował i dzięki niemu i kolejnemu podwyższeniu Pańczyszyna goście z Dolnego Śląska doprowadzili do remisu 14:14. Białostoczanie nie składali jednak broni i wkrótce podanie Kasdorfa na przyłożenie zamienił Tomasz Zubrycki.

Goście po raz drugi w tym spotkaniu wyszli na prowadzenie w drugiej kwarcie. Najpierw podanie od Morovicka złapał Tomasz Dziedzic, a następnie do pola punktowego doholował ją jego brat, Bartosz. Po kolejnym udanym podwyższeniu Pańczyszyna goście wygrywali 21:20. Chwilę później znów mistrzów Polski zaskoczył Zubrycki, który zwieńczył akcję podaniową swojego zespołu. W końcu udało się też podwyższyć Trubajowi dzięki czemu białostoczanie wyszli na prowadzenie 27:21. Zespół Johna Harpera wyglądał bardzo dobrze, dlatego trudno wytłumaczyć to, co stało się później.

Zaczęło się od przyłożenia Konrada Starczewskiego i podwyższenia Dawida Pańczyszyna. Kolejna akacja gości zakończyła się przyłożeniem Wiktora Zięby. Jakby tego było mało przyłożenie na kilka sekund przed zejściem do szatni zanotował Kacper Fiedziuk. Okazji na podwyższenie nie zmarnował Pańczyszyn i na przerwę oba zespoły schodziły przy stanie 27:41.

Po przerwie przewaga Panter była bezdyskusyjna. Goście korzystali na błędach rywali i zdobywali kolejne punkty. W trzeciej kwarcie bawił się Konrad Starczewski, który zanotował dwa przyłożenia, po których kolejne podwyższenia zaliczał Pańczyszyn. Wynik meczu w czwartej kwarcie ustalił Tomasz Dziedzic, który skorzystał z kolejnego dobrego podania Morovicka.

Gospodarzom należą się brawa za walkę. Nikt w tym sezonie nie zdobył przeciwko mistrzom Polski tylu punktów co Lowlanders, którzy kilkukrotnie obejmowali prowadzenie i przez pierwszą kwartę oraz część drugiej odsłony meczu grali jak równy z równym z utytułowanym przeciwnikiem.

Lowlanders Białystok 27:62 Panthers Wrocław

0:7 - Desmod Cooper (przyłożenie), Dawid Pańczyszyn (podwyższenie), 8:7 - Eryk Mąkowski (przyłożenie), Tomasz Muśko (podwyższenie za 2 pkt.), 14:7 - Bartłomiej Trubaj (przyłożenie), 14:14 - Tim Morovick (przyłożenie), Dawid Pańczyszyn (podwyższenie), 20:14 - Tomasz Zubrycki (przyłożenie), 20:21 - Bartosz Dziedzic (przyłożenie), Dawid Pańczyszyn (podwyższenie), 27:21 - Tomasz Zubrycki (przyłożenie), Bartłomiej Trubaj (podwyższenie), 27:28 - Konrad Starczewski (przyłożenie), Dawid Pańczyszyn (podwyższenie), 27:34 - Wiktor Zięba (przyłożenie), 27:41 - Kacper Fiedziuk (przyłożenie), Dawid Pańczyszyn (podwyższenie), 27:48 - Konrad Starczewski (przyłożenie), Dawid Pańczyszyn (podwyższenie), 27:55 - Konrad Starczewski (przyłożenie), Dawid Pańczyszyn (podwyższenie), 27:62 - Tomasz Dziedzic (przyłożenie), Dawid Pańczyszyn (podwyższenie).

Galeria

Zobacz również