Punkt przed meczem z Polonią

Nie udało się zwyciężyć, ale tenisiści stołowi Dojlid z wyprawy do Rzeszowa przywieźli cenny punkt. Teraz przed białostoczanami kolejny ważny mecz z przedostatnią Polonią Bytom.

/fot. BIA24.pl/

/fot. BIA24.pl/

W sytuacji, w której znajdują się Dojlidy każdy punkt jest na wagę złota. Dlatego mimo porażki 2:3 z AZS-em Rzeszów punkt zdobyty na wyjeździe należy szanować. - Powinniśmy się cieszyć ze zdobytego w hali drużyny ze ścisłej czołówki punktu. Ale w naszej sytuacji wielkich powodów do radości nie ma, bo wciąż jesteśmy na ostatnim miejscu. Potrzebujemy zwycięstw i to za trzy punkty - powiedział jednak menadżer Dojlid, Piotr Anchim.

Piotr Anchim, jak i jego zawodnicy szukają nowych rozwiązań, które pomogłyby w przełamaniu złej passy. Między innymi dlatego w nowej roli zadebiutował Wang Zeng Yi, reprezentant Polski w tym meczu prócz funkcji kapitana pełnił również rolę trenera.

W meczu w Rzeszowie zadebiutował także młody Chińczyk Yongyin Li. - To zawodnik, który nigdy jeszcze nie był nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Jego ściągnięcie w miejsce Soumyajita Ghosha to ryzyko, ale zdecydowaliśmy się je podjąć w obliczu trudnej sytuacji w tabeli - mówił przed meczem Anchim.

Białostocki klub miał trochę problemów z szybkim zatwierdzeniem do gry Youngyina, ale na szczęście się udało. - Były problemy z dostaniem wizy i kupnem biletów, ale najważniejsze, że się udało. Li przyjechał bardzo zmęczony, a na dodatek w podróży nie ominęły go przygody. Lot był opóźniony, a potem zginął mu bagaż. Na szczęście rakietkę miał w podręcznym. Ale widać już, że odzyskuje wigor i na treningach wygląda dobrze. Zwraca uwagę jego serwis i forhend - dodawał menadżer Dojlid.

W Rzeszowie pokazał się z dobrej strony. Zaczął od pokonania Tomasza Lewandowskiego. Przeciwnik sprawiał nowemu zawodnikowi Dojlid sporo problemów swoim podaniem. Chińczyk jednak nie pozostawał dłużny. Lewandowski również miał spore problemy z przyjęciem, a jeszcze większe z potężnym forhendem 18-latka, który ostatecznie ograł go 3:0.

Goście z Podlasia prowadzili już 2:0, ale rzeszowianie zdołali odrobić straty i pokonać białostoczan. Zaczęło się od porażki Pawła Platonowa. Dla Białorusina był to już 11 przegrany pojedynek w tym sezonie. Następnie po wyrównanym meczu z liderem indywidualnego rankingu Lotto Superligi, Gustavo Tsuboi, poległ Li.

W decydującym meczu punkt od wygranej dzielił Wandżiego, niestety kapitan Dojlid ostatecznie przegrał swój mecz z Tomaszem Lewandowskim i Dojlidy musiały zadowolić się punktem.

AZS Politechnika Rzeszów 3-2 Dojlidy Wschodzący Białystok

Gustavo Tsuboi - Wang Zeng Yi 0:3 (11:13 / 10:12 / 7:11)

Tomasz Lewandowski - Yongyin Li 0:3 (9:11 / 7:11 / 10:12)

Wasilij Lakiejew - Paweł Platonow 3:0 (11:7 / 11:7 / 11:6)

Gustavo Tsuboi - Yongyin Li 2:1 (11:4 / 8:11 / 11:7)

Tomasz Lewandowski - Wang Zeng Yi 2:1 (10:12 / 13:11 / 11:5)

O ostatecznym powodzeniu w Rzeszowie zadecydowała "jedna piłka". - Mamy w tym sezonie strasznego pecha. Tak samo było w Działdowie, Ostródzie i z Jarosławiem. W każdym z tych trzech meczów mogliśmy wygrać, ale coś zawodziło w decydującym momencie - tłumaczy Piotr Anchim.

W najbliższy czwartek białostoczanie we własnej hali zmierzą się z wyprzedzającą ich o dwa punkty Polonią Bytom. Trzy punkty w meczu ze śląskim zespołem pozwoliłby opuścić ostatnie miejsce w tabeli w meczu kończącym pierwszą rundę sezonu 2017/2018. Początek meczu o godzinie 18.

Zobacz również