Odmłodzenie kadry wyszło Dojlidom na dobre

Białostoczanie wymienili tylko, a może aż, jedno ogniwo w swoim zespole, a efekty są kapitalne. Po dramatycznym poprzednim sezonie Dojlidy Wschodzący Białystok znów zajmują miejsce w czołówce tabeli. Prowadzony przez Wang Zeng Yi zespół przestał kalkulować i w każdym meczu gra o pełną pulę. - W ubiegłych rozgrywkach przyszła taka faza sezonu, że nasz zespół nie tyle nie chciał wygrać, co bał się znów przegrać - mówi menadżer białostoczan, Piotr Anchim. Na szczęście obraz tamtego zespołu został już skutecznie zamazany dobrym wejściem w sezon 2018/2019 i pięcioma wygranymi w sześciu pierwszych kolejkach.

/fot. Robert Kruk/Dojlidy Wschodzący Białystok/

/fot. Robert Kruk/Dojlidy Wschodzący Białystok/

Biorąc pod uwagę poprzedni sezon, wyniki obecnie trwającego dziwią wiele osób. Co się takiego stało, że Dojlidy nagle zaczęły seryjnie punktować? Co Twoim zdaniem najbardziej różni aktualny zespół od tego z poprzedniego sezonu?

- Wymieniliśmy tylko jednego zawodnika. Paweł Platonow ustąpił miejsca młodemu Przemkowi Walaszkowi. Zespół jest dużo młodszy, niż ostatnio i nie męczy się, jak w poprzednich rozgrywkach. W poprzednich rozgrywkach dysponowaliśmy doświadczoną kadrą, która wiele już widziała i wiedziała jak grać, żeby wygrać. Przyszła jednak taka faza sezonu, że nasz zespół nie tyle nie chciał wygrać, co bał się znów przegrać.

Przełamaliście się i złapaliście dobrą serię.

- Mieszanka rutyny z młodością zadziałała. Wandżi doskonale sprawdza i spełnia się w roli mentora młodszych kolegów. Kapitan, trener, reprezentant Polski, bardzo doświadczony gracz, olimpijczyk. Obok niego występuje dwóch żółtodziobów. W tym składzie przestaliśmy kalkulować. Od Przemka nikt nie oczekiwał zwycięstw w tym roku, a zdążył wygrać już trzy mecze. W sumie ma teraz o jeden pojedynek wygrany mniej, niż Platonow przez cały poprzedni sezon. Co ważniejsze, punkty Przemka przełożyły się na wymierny efekt dla zespołu. Jego wygrane w Toruniu z Tomaszem Kotowskim i w Bytomiu z Mateuszem Gołębiowskim, bezpośrednio przełożyły się na nasze zwycięstwa.


Duet młodych gniewnych uzupełnia Li Yongjin, którego mogliśmy zobaczyć już w poprzednim sezonie.

- Wiedzieliśmy, czego możemy się po nim spodziewać. Z nim zespół wyglądał zdecydowanie inaczej, dlatego zależało nam na tym, żeby podpisać z nim umowę na cały sezon. Ma bardzo widowiskowy styl gry. Gra bardzo szybko, ma zabójczy forhend, cały czas chce atakować. Nie kalkuluje, zależy mu na tym, żeby pokazać się jak najlepiej i postawić kolejny krok w karierze. Teraz wychodzimy na mecz, żeby zamęczyć i rozszarpać przeciwnika. Młodzi patrzą w Wandżiego, jak w obrazek. Takiego klimatu, jak w tym roku, życzyłbym sobie już zawsze.

Przy swoich młodszych kolegach odżył też Wandżi. W poprzednim sezonie często grał poniżej oczekiwań. Wszyscy zakładali, że będzie motorem napędowym zespołu, a niejednokrotnie zdarzyło mu się zawieść.

- Trzeba to powiedzieć wyraźnie, tamten sezon nie był najlepszym w jego wykonaniu, ale mimo to ostatecznie był czwartym, najlepiej punktującym zawodnikiem w lidze. Miał około 60 procent wygranych meczów na pozycji jeden i dwa, co tylko pokazuje jakiej klasy jest zawodnikiem. Gdy jest zdrowy i przygotowany, to jest jednym z najlepszych zawodników w superlidze. Niezależnie od tego, w jakim klubie by nie grał, zawsze byłby jednym z liderów zespołu. To bardzo inteligentny zawodnik. Wielu zawodników ma swój wypracowany styl gry, natomiast Wandżi, cały czas stara się udoskonalać swoją grę. Wymyśla nowe serwisy, nie gra tego, co umie, tylko wyciąga wnioski z porażek i przygotowuje się indywidualne pod każdego kolejnego przeciwnika.

Zakładałeś, że w takim zestawieniu i po takim poprzednim sezonie, na tym etapie rozgrywek będziecie mieli pięć zwycięstw i tylko jedną porażkę?

- Trafił nam się dobry terminarz. Nie będę tego ukrywać. Po tych sześciu kolejkach widać już, że Ostróda, Grudziądz i Zielona Góra będą mocno odstawać od reszty stawki. My trafiliśmy na początku wszystkie te zespoły i zdobyliśmy komplet punktów. Dodatkowo ograliśmy zespoły dysponujące podobnymi kadrami do naszej, czyli Toruń i Bytom i to na wyjazdach. Przytrafiła nam się porażka po równym meczu w Gdańsku z zespołem typowanym do złotego medalu w tym sezonie. Dwa punkty w tym meczu zrobił na nas Wei Shihao, który był liderem najskuteczniejszych zawodników we Francji w ubiegłym sezonie. Reasumując. Wyniki na pewno są lepsze, niż się spodziewaliśmy, przełożyło się to też na frekwencję na trybunach. Żadna akcja marketingowa nie jest równoznaczna wynikowi sportowemu. Teraz czekamy na następne mecze.


Na co stać Dojlidy w tym sezonie?

- Teraz zaczynają się schody. Przed nami mecze z najsilniejszymi zespołami w lidze. Działdowo, Bogoria, Jarosław, Bydgoszcz, wszystkie te zespoły mają aspiracje do gry w play-offach. My nie mamy jednak nic do stracenia i na pewno w każdym meczu będziemy podejmować maksimum ryzyka. Zawodnicy nie będą kalkulować i grać przez to zachowawczo. Przemek i Yongjin grają o swoje kariery, mocno chcą się pokazać i udowodnić, że szanse, które otrzymali im się należały. Wracając do pytania, to sam nie wiem, na co nas stać. Na pewno chcemy się utrzymać i być w środku tabeli. Wszystko, co ugramy ponad to, przyjmiemy jako spory sukces w tym sezonie.

Schody są strome, ale przy takiej grze utrzymanie aktualnego miejsca, nie jest chyba niczym nierealnym.

- Byłbym bardzo pozytywnie zaskoczony, gdyby tak się stało.

Pamiętam, że gdy byliście beniaminkiem, to otwarcie mówiłeś, że powalczycie nawet o medale.

- Teraz podchodzę do tego bardziej realnie. Znamy swoją wartość, wiemy na co nas stać, ale doskonale zdaję sobie sprawę z możliwości naszych ligowych rywali. Do krezusów zdecydowanie nie należymy. Są zespoły zdecydowanie bogatsze i silniejsze na papierze, oczywiście, ograć można każdego. Z drugiej strony nawet teraz, gdy wygrywaliśmy, to miałem wrażenie, że nie jesteśmy jeszcze w najwyższej formie. Li Yongjin w poprzednim sezonie wyglądał jeszcze lepiej. Jeżeli on odpali, jeżeli od święta z tymi lepszymi coś jeszcze dorzuci Przemek, a swoją formę utrzyma Wandżi, to czemu nie?

Pierwszy krok weryfikacji 25 listopada w meczu z Jarosławiem.

- Mają w składzie takiego zawodnika, który w poprzednim, mistrzowskim dla nich sezonie nie przegrał żadnego meczu. Zawodnicy są tak różni, mają tak odmienne style gry, że jakiś element, zawsze komuś nie będzie pasował, a ten Ho Yingchao wygrał wszystkie gry. W tym sezonie jeszcze nie grał, ale słyszałem, że specjalnie na nas przyjedzie.

To oznacza, że poprzedni sezon wszyscy już dawno odcięli grubą kreską.

- Tamten sezon był nieporozumieniem, ale nie ma już co do tego wracać. Ten już jest lepszy od niego, ale nie zadowalamy się tym, co już mamy. Jesteśmy głodni zwycięstw i chcemy się postawić najlepszym. Dodatkowo tacy zawodnicy jak Ho, to też magnes na kibiców, którzy będą mogli zobaczyć w swoim mieście wytrawnych tenisistów stołowych.

Zobacz również