Mamrot: Najważniejszy będzie spokój i koncentracja

- Wszyscy myślą już o pucharze, ale musimy zachować odpowiedni poziom koncentracji od początku nowego sezonu, a więc od meczu ligowego z Lechią Gdańsk. Co do Rio Ave, to nie ma co ukrywać, że nie jest Sporting czy Porto, ale przeciwnik działa na wyobraźnię. Zawodnicy chcą się zmierzyć z wyzwaniem, ale najważniejsze jest teraz dla mnie dobre rozpoczęcie rywalizacji w lidze - mówi na kilka dni przed startem nowego sezonu trener Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot.

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

Za Jagiellończykami pracowity okres przygotowawczy zakończony okazałym zwycięstwem w meczu kontrolnym z Dinamem Bukareszt (4:1). - Na pewno jesteśmy zadowoleni z tego, że ta przerwa była dłuższa. Mogliśmy mocniej popracować. Jedynym minusem letnich przygotowań jest fakt, że przytrafiło nam się trochę urazów. Nie są to poważne kontuzje, ale w przypadku Lazarevicia i Gutiego, do pełnego powrotu do zdrowia potrzebne są trzy tygodnie. Gutiemu wyskoczył bark, na co nie mieliśmy wpływu. Poza tą dwójką, przerwy pozostałych zawodników nie były zbyt długie, ledwie kilkudniowe - tłumaczy trener Żółto-Czerwonych.

Szkoleniowiec wicemistrzów Polski w przeciwieństwie do swojego pierwszego letniego okresu przygotowawczego z zespołem sprzed roku, miał bardzo komfortową sytuację. Raz, że było więcej czasu na przygotowania, a dwa, pracował praktycznie z tymi samymi zawodnikami, z którymi sięgnął po srebrne medale mistrzostw Polski.

- Nauczyłem się jednego. Póki nie zamknie się okno transferowe, to niczego nie można być pewnym. Póki co jednak cieszy nas taka sytuacja, bo przed chociażby spotkaniami pucharowymi nie ma czasu na eksperymenty. Szkoda mi w tym przypadku Dejana Lazarevicia, bo na bokach pomocy rywalizacja nie jest zbyt duża, więc taki zawodnik, jak Lazo i to zdrowy, bardzo by się nam przydał. Podczas przygotowań próbowaliśmy różnych rozwiązań, poza Frankiem i Arą, między innymi Kuby Wójcickiego, który bardzo dobrze wyglądał na boku. Bardzo ważne jest to, żeby jeszcze wzmocnić się na tej pozycji, a trzeba też liczyć się z tym, że z zespołu ktoś jeszcze może odejść - zauważa Ireneusz Mamrot.

Pierwszy mecz w nowym sezonie Jagiellończycy rozegrają w najbliższy piątek z Lechią Gdańsk, ale białostoccy kibice już odliczają dni do kolejnego starcia w eliminacjach do Ligi Europy, w których pierwszym przeciwnikiem Jagi będzie portugalskie Rio Ave.

- Zaszło tam wiele zmian kadrowych. Na pewno jeszcze mocno popracujemy nad przeciwnikiem. Czekamy na materiały do analizy z ostatnich sparingów Portugalczyków. Wiadomo, że w pierwszych grach też jest dużo eksperymentów, ale już w ostatnich meczach skład będzie zbliżony do tego, który zagra w meczu przeciwko nam. Wiemy, kto odszedł i kim się wzmocnili, znamy ich filozofię gry. Przyglądamy się z bliska naszemu rywalowi - zapewnia trener Jagi.

Zanim białostoczanie zagrają pierwszy mecz z Portugalczykami, czeka ich ligowa potyczka z Lechią Gdańsk.

- To już inny zespół. Znam Piotrka Stokowca i jego sposób pracy. Lubi ciężkie przygotowania. Lechia na pewno będzie wyglądała lepiej pod względem motorycznym, niż to miało miejsce wiosną. Kadra też była wówczas zaawansowana wiekowo. Teraz zaszło tam sporo zmian. Gdy pracowałem w Głogowie, często graliśmy przeciwko sobie w sparingach. To zespół, który będzie grał twardo i będzie zdyscyplinowany taktycznie, przez co będzie lepszym zespołem, niż w ubiegłym sezonie - analizuje Mamrot.

Jagiellończycy do sezonu 2018/2019 znów przystąpią jako wicemistrzowie Polski. Po dwóch srebrnych medalach czas na złoto?

- Nikt nie boi się walki. Pamiętajmy jednak o możliwościach naszych rywali. Przeciwstawiamy nasze umiejętności wyższym budżetom. Przed sezonem każdy gra przynajmniej o pierwszą ósemkę, a wielu o mistrzostwo Polski. Nie uciekam od stawiania sobie celów przed sezonem, natomiast pierwszą weryfikacją planów będzie runda jesienna. Jeśli wówczas ktoś będzie na ósmym miejscu, to na pewno nie będzie już mówił o mistrzostwie. Poczekajmy, są różne uwarunkowania, są kartki, kontuzje, to wszystko ma wpływ na wyniki. Kibice oczekują i to jest normalna rzecz, ale też musimy zachować spokój. Nie stać nas na transfery, które przeprowadza chociażby Legia. My o punkty w lidze musimy bić się innymi sposobami - zakończył szkoleniowiec Żółto-Czerwonych.

Zobacz również