Mamrot: Chcemy kontynuować naszą serię

- Nie pamiętam czy miałem wcześniej taką sytuację, żeby grać w lidze dwa mecze z rzędu z tym samym rywalem. W pucharach jest podobnie, ale to zupełnie co innego. Zespoły dobrze się znają, ale spodziewam się innego spotkania, niż w Poznaniu. Lech zagra inaczej, a przynajmniej tak zakładam. Chcemy zacząć rundę od zwycięstwa i kontynuować naszą serię - mówi przed pierwszym meczem rundy mistrzowskiej Lotto Ekstraklasy z Lechem Poznań, trener Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot.

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

Po meczu w Poznaniu, w którym Jagiellonia ograła Lecha 2:0 po dwóch trafieniach Jesusa Imaza, klub ze stolicy Wielkopolski podał do wiadomości listę zawodników, którzy na pewno nie zostaną w drużynie na przyszły sezon. Na liście pojawiło się sporo graczy, którzy w tym sezonie regularnie grali w barwach Kolejorza.

- Mimo to uważam, że w szerokiej kadrze pewnie znajdzie się kilu nowych zawodników, ale w wyjściowym zestawieniu nie spodziewałbym się dużych roszad. Takie informacje mogą wywołać dwie reakcje. Jeden zawodnik da z siebie wszystko i grając bez dodatkowej presji będzie chciał się pokazać potencjalnemu nowemu pracodawcy, a inni mogą nieco przygasnąć. Może być nam łatwiej, ale wcale nie jest pewne. Przed tygodniem ciążyła na nich duża presja, teraz jej nie będą odczuwać i mogą zaprezentować się lepiej - zauważa szkoleniowiec Jagi.

W białostockiej drużynie nikt już nawet nie myśli o tym, że jeszcze niedawno dużo mówiło się o walce o mistrzostwo. Teraz myślami wszyscy są już przy meczu finałowym Pucharu Polski z Lechią Gdańsk na Stadionie Narodowym w Warszawie.

- Nikt mnie nie pytał ostatnio o mecz z Lechem, wszyscy pytają mnie o Puchar Polski, a ja nie mogę tak do tego podchodzić. To jest finał, tylko jeden mecz, rozumiem rangę tego wydarzenia, ale każdy wynik jest możliwy. My musimy robić wszystko, żeby powalczyć o puchary. Jeśli wygramy w Warszawie, to już będziemy pewni gry w eliminacjach, jeśli nie, to wówczas musimy zrobić wszystko, żeby awansować do nich poprzez ligę. Mamy tylko punkt straty i nie możemy o tym zapominać. W ostatnich latach gra w Europie dała kibicom dużo radości. Nie możemy zaniedbywać ligi - tłumaczy trener wicemistrzów Polski.

O ostatnim zwycięstwie zadecydowały dwa gole Jesusa Imaza, jak duże nadzieje z Hiszpanem w kontekście problemów zdrowotnych Patryka Klimali i Stefana Scepovicia na pozycji napastnika wiąże trener Jagiellonii?

- Przede wszystkim Jesusowi dużo dała przerwa reprezentacyjna. W tym czasie doszedł do siebie pod względem fizycznym i teraz to widać. W meczu z Miedzią go oszczędzaliśmy, w Poznaniu zagrał na "dziewiątce" i pokazał, że nieźle sobie tam radzi. Jego forma przychodzi w bardzo dobrym momencie. Wypadł nam Arvydas i inni zawodnicy też muszą wziąć na siebie ciężar zdobywania bramek - odpowiada Ireneusz Mamrot.

O ile dojście do formy Hiszpana jest niewątpliwie dobrą wiadomością o tyle spory problem stanowi kontuzja jakiej w Poznaniu nabawił się wspomniany Arvydas Novikovas.

- Wszyscy wiedzą ile dla nas znaczy. Nie raz kibice mieli zastrzeżenia do jego gry defensywnej, ale daje nam ogromnie dużo w ataku. Odkąd pracuje w Jagiellonii jest zawodnikiem mającym najlepsze liczby w ofensywie. Każdy zespół siłą rzeczy straciłby na kontuzji takiego zawodnika. Bez niego będziemy musieli zagrać nieco inaczej, ale z drugiej strony są też inni zawodnicy, jak Martin Kostal, któremu potrzebne jest takie spotkanie jak te Jesusa w Poznaniu, żeby złapać pewność siebie. Nie ma już co wracać do urazy Arvydasa, bo tego nie zmienimy, kontuzje są wpisane w sport, a że z reguły przychodzą w najmniej oczekiwanym momencie, to już nic na to nie poradzimy - kończy trener Jagiellonii Białystok.

Zobacz również