Jedni i drudzy chcą zapomnieć

W najbliższą niedzielę piłkarze Jagiellonii Białystok rozegrają kolejne spotkanie ligowe. Tym razem przeciwnikiem Żółto-Czerwonych będzie kielecka Korona. Oba zespoły doznały w ostatnim czasie wstydliwych porażek i oba będą walczyć o zwycięstwo, które pozwoli nie myśleć już o porażce ze Śląskiem Wrocław (w przypadku Jagiellonii) oraz odpadnięciu z Pucharu Polski z trzecioligowcem (w przypadku Korony).

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

- Każdy przegrany mecz jest inny. Kibic nie zawsze to rozumie, czasem jednak zdarzają się takie mecze, że zespołowi totalnie nic nie idzie. Po nim pojawiają się absurdalne stwierdzenia. Jak nie za ciężko trenowali, to za lekko. Trzeba podchodzić do tego z dużym dystansem. Zabolał mnie najmocniej  końcowy fragment meczu. Byliśmy słabszym zespołem, ciężko było to zaakceptować. Nie mogą jednak zdarzyć nam się takie sytuacje, w których przy już bardzo niekorzystnym wyniku narażamy się na jeszcze bardziej niekorzystny. Nie możemy kierować się emocjami i zrobić wszystko, żeby taki mecz się już nie powtórzył - mówi przed meczem z Koroną Kielce trener Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot.

Koroniarze również nie mają ostatnio lekkich dni. W kieleckiej szatni nikt nie spodziewał się odpadnięcia z krajowego pucharu z występującą w III lidze, Wisłą Sandomierz. - Przed meczem mówiliśmy, że już niejeden zespół pożegnał się z tymi rozgrywkami. Odkąd jestem trenerem, nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się przegrać z drużyną z niższej ligi, może tylko raz, ale wówczas nie miało to żadnego znaczenia. To dla mnie pewnego rodzaju nowość. Zawsze przygotowuje się na takie mecze jak tylko można najlepiej. Nie jestem zły, że przegraliśmy, bo porażki się zdarzają. Nie możemy jednak tracić z takim rywalem, aż trzech bramek. Tym bardziej, że prowadziliśmy 2:1 i jako zespół bardzo doświadczony nie mogliśmy przegrać w ten sposób - tłumaczy z kolei Gino Lettieri, szkoleniowiec Korony.

Ostatnie porażki obu zespołów są wystarczającym czynnikiem mobilizującym do bardzo dobrej gry w niedzielne popołudnie. - Ta liga jest szalona. Tu lider może przegrać na własnym boisku 0:4. Tu nie jest tak, że wychodzi się na boisko i zgarnia trzy punkty. Na każdy trzeba mocno zapracować i dać z siebie sto procent. W porównaniu do meczu w Sandomierzu na pewno będą zmiany, to logiczne. Nie chodzi tu jednak o kary indywidualne, a poprawną ocenę tego, kto i ile może w danym momencie dać dla zespołu. Na pewno nie podejmujemy decyzji pod wpływem emocji - dodaje trener kielczan.

- Podczas pierwszego treningu po meczu, bez znaczenia czy był dobry, czy zły, robi się analizę, zamyka ten temat i żyje kolejnym spotkaniem. Teraz gamy z przeciwnikiem, który również nieoczekiwanie przegrał w Pucharze Polski. Zagrali co prawda drugim składem, ale na tym etapie nikt nie chce odpaść. Wygraliśmy w Dzierżoniowie 1:0 a nie byłem zadowolony. Teraz spotkają się dwa zespoły, które bardzo mocno będą chciały wygrać - przekonuje trener Mamrot.

Spotkanie w Kielcach rozpocznie się o godzinie 15:30. Mecz jako arbiter główny poprowadzi Paweł Gil, a transmisję z tego spotkania obejrzeć będzie można na antenie Canal+.

Zobacz również