Jagiellończycy nastawiają się na trudną przeprawę

Pierwszym gościem przy Słonecznej w sezonie 2019/2020 PKO Ekstraklasy będzie Raków Częstochowa. Zespół spod Jasnej Góry na Podlasie przyjedzie po porażce z Koroną Kielce. Jagiellończycy natomiast przystąpią do meczu po okazałym zwycięstwie z Arką w Gdyni.

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

Pierwszy mecz w nowym sezonie Jagiellończykom wyszedł niemal bezbłędnie. Trener Ireneusz Mamrot jedyne powody do niezadowolenia może mieć patrząc na skuteczność swojego zespołu w pierwszej połowie i nieco słabszą grę w drugiej odsłonie meczu w Gdyni. Mimo wszystko wynik 3:0 dostarcza więcej powodów do zadowolenia, niż do narzekania, ale Żółto-Czerwoni zachowują chłodną głowę.

- To tylko jeden mecz. Nie zadowalamy się tym zwycięstwem, bo ono o niczym nie świadczy. Cieszy mnie niezmiernie fakt, że w zespole jest duża rywalizacja. To daje komfort pracy, bo dzięki temu nie musimy zmieniać zawodnikom pozycji, tak jak miało to miejsce w poprzednim sezonie w efekcie czego Guilherme czy Kuba Wójcicki musieli zajmować miejsca na bokach pomocy. Wówczas nie mieliśmy innego wyjścia, dziś sytuacja jest diametralnie inna. Zawodnicy mają świadomość tego, że jeśli nie będą realizowali założeń meczowych, to w kolejnym spotkaniu ich miejsce może zająć kolega z zespołu - mówi przed meczem trener białostoczan, Ireneusz Mamrot.

Beniaminek z Częstochowy w pierwszej kolejce uległ Koronie Kielce 0:1. - To niczego nie zmienia. Nastawiamy się na trudne spotkanie. Już w pierwszej lidze i pucharze Polski częstochowianie pokazali, że potrafią grać z najlepszymi. Do tego meczu podchodzimy w dokładnie taki sam sposób, jak do pierwszego meczu w Gdyni - mówi szkoleniowiec Żółto-Czerwonych i dodaje - Pierwszy mecz w ich wykonaniu na pewno nie był tak udany, jakby tego chcieli. Wbrew pozorom to i my przez to nie mamy powodów do zadowolenia, bo w ich składzie na pewno dojdzie do kilku zmian. Piłkarze, którzy weszli na boisko z ławki w meczu z Koroną pokazali dużą jakość gry.

Nastroje po pierwszym meczu tonuje także Jakub Wójcicki, prawy obrońca Jagiellonii Białystok. - Wynik meczu w Gdyni na pewno cieszy, cieszy też obraz naszej gry w pierwszej połowie. Po przerwie jednak w naszej grze nie brakowało mankamentów, które trener pokazał nam podczas pomeczowej analizy. Wiemy, że możemy grać znacznie lepiej, dlatego do kolejnego meczu podchodzimy z pokorą - mówi.

Wszyscy zastanawiają się też, jak w tym sezonie w Białymstoku Jagiellonia poradzi sobie z beniaminkiem najwyższej klasy rozgrywkowej. W sezonie 2017/2018 białostoczanie przegrali na własnym terenie z Sandecją Nowy Sącz oraz Wisłą Płock 1:3. W ostatnich rozgrywkach z kompletem punktów Podlasie opuszczali piłkarze Miedzi Legnica.

- Na pewno nie zlekceważyliśmy przeciwników. Doskonale pamiętam mecz z Miedzią Legnica przegrany 2:3. Wówczas przy prowadzeniu 2:1 zabrakło nam po prostu chłodnej głowy. Za bardzo chcieliśmy zdobyć kolejne bramki, z tego powstały niepotrzebne przestrzenie na boisku, które wykorzystali przeciwnicy. Nie dopuszczamy zupełnie do siebie lekceważenia przeciwnika. Musimy być maksymalnie skoncentrowani, gdyż doskonale wiemy, że najbardziej wyrównany mecz może zmienić się na przestrzeni kilku minut. Za mojej kadencji nie brakowało porażek z beniaminkami, dlatego teraz na pewno musimy być jeszcze bardziej skoncentrowani. Sprawę utrudnia nieco fakt, że liga jeszcze nie poznała Rakowa, na początku trudniej gra się z zespołami, które dopiero co weszły do ligi. Na pewno jednak nie będziemy narzekać na terminarz. Wykorzystamy wiedzę z poprzednich sezonów - zapewnia Ireneusz Mamrot.

Początek spotkania z Rakowem Częstochowa w sobotę o 20:00. Spotkanie poprowadzi sędzia Daniel Stefański. 

Zobacz również