Firańczyk: Zadecydowała nieskuteczność w pierwszej połowie

- Przede wszystkim byliśmy bardzo nieskuteczni w pierwszej połowie. Strzeliliśmy tylko jednego gola, co przy czterech w drugiej odsłonie meczu jednak stanowi różnicę - powiedział po przegranej z Clearexem strzelec hat-tricka dla Słonecznych, Marcin Firańczyk.

/fot. BIA24.pl/

/fot. BIA24.pl/

W niedzielne popołudnie piłkarze halowi MOKS-u Słoneczny Stok w hali VI Liceum Ogólnokształcącego w Białymstoku o ligowe punkty walczyli z Clearexem Chorzów. Mimo momentami ogromnej przewagi gospodarzy z trzech punktów po spotkaniu cieszyli się zawodnicy pięciokrotnego mistrza Polski. - Na pewno graliśmy dobrze. Momentami wyglądało to naprawdę bardzo fajnie. Podczas analizy na pewno będzie sporo pozytywów do wyciągnięcia. Niestety nie ustrzegliśmy się też negatywnych rzeczy, dziewięć straconych goli mówi samo za siebie. Boiskowe wydarzenia zmusiły nas do dużego ryzyka w grze z lotnym bramkarzem. Niestety nie wychodziło nam to najlepiej - powiedział po meczu strzelec trzech goli.

Spotkanie obfitowało w wiele groźnych okazji strzeleckich, które niestety lepiej rozstrzygali na swoją korzyść przyjezdni ze Śląska. Jednym z przełomowych momentów była bramka na 8:5 dla gości, po tym, jak białostoczanie w krótkim odstępie czasu cieszyli się z trzech bramek. - Momentów przełomowych było więcej. Najistotniejsza była nasza postawa w pierwszej połowie. Na tyle sytuacji, co sobie stworzyliśmy przed przerwą, powinniśmy mieć więcej strzelonych goli. Później zaryzykowaliśmy i zaczęliśmy strzelać, ale też przełożyło się to na więcej straconych goli. Przegraliśmy, ale walczymy dalej - dodał.

- Nieraz już potrafiliśmy się wygrzebać z beznadziejnej sytuacji. Byliśmy blisko, zmniejszyliśmy straty do dwóch goli, ale ta bramka podcięła nam skrzydła. Wydaje mi się, że remis byłby sprawiedliwym wynikiem - zakończył zawodnik Słonecznych.

Zobacz również