Dziwne okoliczności przerwanej serii

Występujący w I lidze rugby zawodnicy Rugby Białystok ulegli na własnym terenie AZS-owi Warszawa 14:30. Jak przyznali po meczu białostoczanie nie był to ich dzień. Sprawy nie ułatwiły też sędziowskie pomyłki, które skutecznie zatrzymywały gospodarzy.

/fot. Joanna Bruszewska/Rugby Białystok/

/fot. Joanna Bruszewska/Rugby Białystok/

- Z uwagi na szereg rażących błędów w wykonaniu pani sędziny napisaliśmy odwołanie. Zanim jednak zaczęły się pomyłki sędziowskie, to największą pomyłką było wyznaczenie osoby związanej z AZS-em na rozjemcę zawodów. W naszej ocenie było to rażące niedopatrzenie kolegium. Pani sędzia zabiła mecz. Czekamy na odpowiedź. Na nagraniu meczu wyraźnie widać dwadzieścia dwa wyraźne błędy, które skutecznie zabiły mecz i widowisko, co jednocześnie wypaczyło wynik meczu - wyjaśnia kapitan białostockich rugbistów, Mateusz Perzyna.

Pomyłki sędziowskie to jedno, mimo nich białostoczanie długo toczyli w miarę równorzędną walkę, druga sprawa, to klasa rywali, których jak przekonuje lider białostoczan nie udało się zdominować w żadnym aspekcie gry.

- AZS to zespół, z którym nie gra nam się lekko. To wyrównany i silny zespół, którego nie potrafimy zdominować w żadnym elemencie gry, tak jak to miało miejsce w przypadku Sparty i grze w młynie. Być może byłoby inaczej, gdyby nie to, że przez ponad trzydzieści minut ze względu na kartki graliśmy w osłabieniu. Zawodnicy gości skutecznie odrzucali piłkę od młyna i grali atakiem, w którym są mocni. Nie byliśmy w stanie przejąć inicjatywy. Podsumowując całe spotkanie, to był to moim zdaniem najbrzydszy mecz z naszym udziałem na przestrzeni dwóch ostatnich lat. Jeśli ktoś miał się przekonać do naszej dyscypliny po tym meczu, to nie ma szans. Podziwiam kibiców, którzy znosili to, co działo się na boisku do końca - dodaje Perzyna.

Poziom sportowy w obliczu poziomu sędziowania zszedł jednak na drugi plan. - Trudno to wytłumaczyć, dotychczas nie mieliśmy żadnego problemu z płynnością gry, aż tu nagle po miesiącu i to grając najsilniejszym składem, zdaniem pani sędzi zaczynamy popełniać błąd za błędem. W takiej sytuacji trudno zachować koncentrację i nerwy na wodzy młodemu zespołowi, takiemu jak nasz. Pojawiły się nerwy i frustracja, a także przekonanie, że czego byśmy nie zrobili, to i tak nie możemy wygrać tego meczu. Mimo wszystkich przeciwności nieźle trzymaliśmy się tak do 55 minuty, która okazała się momentem przełomowym. Wówczas jeszcze traciliśmy tylko punkt. Po niej jednak nastąpił serial pomyłek sędziowskich, w sumie trzynaście decyzji, które odbierały nam piłkę i ułatwiały grę AZS-owi - tłumaczy wyraźnie poirytowany Perzyna, który nie zwykł komentować postawy sędziów.

Zobacz również