Do Wrocławia po przełamanie

Jagiellończycy nie mają ostatnio dobrego okresu. O ile remisy z Legią czy Lechem Poznań były do przyjęcia, o tyle strata siedmiu bramek w dwóch kolejnych meczach, odpadnięcie z Pucharu Polski i porażka z Pogonią Szczecin przy Słonecznej mogą budzić pewne obawy.

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

/fot. Biuro Prasowe Jagiellonii Białystok/

W tej sytuacji najmniej komfortowo czują się z pewnością trener Jagiellonii Białystok, Ireneusz Mamrot, jak i jego cała drużyna. Szkoleniowiec białostoczan przekonuje jednak, że jego zespół stać na przełamanie i kolejne zwycięstwo w lidze i to już w meczu ze Śląskiem we Wrocławiu.

- Nasz dorobek punktowy zdecydowanie nas nie zadowala. Dwa punkty w trzech wrześniowych meczach to słabe osiągnięcie. O ile remis z Legią był w mojej ocenie sprawiedliwym wynikiem, o tyle remis w Poznaniu już takim nie był. Prowadziliśmy i sami sprokurowaliśmy sytuację, w której rywal doprowadził do wyrównania. Co do meczu z Pogonią, to jest to dla mnie wręcz nieprawdopodobne, jak mogliśmy przegrać mecz, który układał się w ten sposób. Znów sami mocno przyczyniliśmy się do naszej zguby. Pierwsza bramka padła po rykoszecie, później znów podarowaliśmy rywalowi rzut karny. Gdy wróciliśmy do naszej gry, było już 1:3. Co może wydawać się dziwne, to to, że zarówno przeciwko Pogoni, jak i przeciwko Cracovii w Pucharze Polski graliśmy naprawdę dobre spotkania. Bramki traciliśmy w momentach, których zupełnie się nie spodziewaliśmy, w sytuacjach które zupełnie na to nie wskazywały - przekonuje Ireneusz Mamrot, trener Jagiellonii Białystok i dodaje.

- Wierzę, że w tym meczu możemy się w końcu przełamać i wygrać. Różnice w tabeli są niewielkie, ale nie możemy sobie pozwolić na to, aby któryś z rywali nam uciekł. Po tym miesiącu punktów musimy szukać wszędzie, dlatego do Wrocławia jedziemy po zwycięstwo.

Najbliżsi ligowi rywale Jagiellonii są w podobnej sytuacji. Śląsk także zakończył już walkę w Pucharze Polski. Wrocławianie nie poradzili sobie z łódzkim Widzewem. Dodatkowo w ostatniej kolejce nie przywieźli choćby punktu z Kielc. - Wszyscy w klubie chcemy, aby wyniki były jak najlepsze, dlatego nie czujemy się dobrze po ostatnich meczach. Analizowaliśmy oba spotkania i muszę powiedzieć, że reakcja była pozytywna. Zawodnicy widzą, że w niektórych sytuacjach należy lepiej zachowywać się w defensywie - tłumaczył na przedmeczowej konferencji prasowej trener Vitezslav Lavicka.

Szkoleniowiec wrocławian, którzy kapitalnie weszli w sezon nie szczędził także komplementów pod adresem swoich najbliższych oponentów. - Mamy do Jagiellonii duży szacunek. Ten zespół ma sporo jakości. Dobrą defensywę i ofensywę, a także pracowitych pomocników. Kilku z nich znam, szczególnie Czechów. Skupiamy się jednak na naszej grze, na tym, żeby dobrze wyglądać w defensywie i ofensywie oraz by umieć wykorzystać swoje szanse do strzelenia goli - mówił Lavicka.

Pochwał pod adresem wrocławian nie szczędzi także trener Mamrot. - Bazują na dobrej organizacji gry. Nie pozostawiają wiele miejsca między formacjami. Szczególnie groźni są w ataku szybkim. Gdy w składzie ma się tak dynamicznych zawodników jak Musonda, Płacheta, Pich czy Cholewiak, to przynosi to odpowiedni efekt. Zespół Śląska jest bardzo wyrachowany i potrafi dowieźć do końca wypracowaną zaliczkę. My jednak nie możemy już pozwolić sobie na kolejną stratę punktów - zapowiada trener Mamrot.

Spotkanie rozpocznie się w najbliższy piątek o 20:30. Mecz poprowadzi sędzia Paweł Raczkowski.

Zobacz również