Citko: Budujemy od nowa. Znów czujemy się jak beniaminek

- To był ciężki okres dla każdego zespołu czy to występującego na hali czy na trawie. Każdego dotknęło to w ten sam sposób. Musimy się teraz zmierzyć z tą sytuacją, a jak wyjdzie, to zobaczymy. Sam jestem ciekaw, jak będzie wyglądała liga, czy czeka nas miszmasz, czy kolejnymi spotkaniami szybko wrócimy na odpowiednie tory. Po stracie kluczowych zawodników można też powiedzieć, że zaczynamy budować zespół od nowa i na tym się skupiamy w pierwszej kolejności - mówi Adrian Citko, grający trener MOKS-u Słoneczny Stok.

/fot. BIA24.pl/

/fot. BIA24.pl/

Pandemią koronawirusa przerwała jeden z najfajniejszych okresów w grze białostoczan w sezonie 2019/2020. Wówczas po nieszczęśliwym remisie 4:4 z FC Toruń, Słoneczni ogrywali kolejno Red Devils Chojnice, GSF Gliwice i Gwiazdę Ruda Śląska. Od tamtego momentu w ekstraklasowym zespole z Białegostoku zaszło sporo zmian. Z zespołem po wielu latach gry pożegnał się Mateusz Lisowski. W barwach Słonecznych nie będziemy mogli już oglądać bardzo pożytecznego na parkiecie Witalija Lisnychenki, którego z nich będzie bardziej brakować?

- Mimo wszystko Liska. Wnosił wiele do naszego zespołu. Nie dość, że strzelał i asystował, to jeszcze robił małe przewagi. Miał dużo fajnych statystyk w przechwytach. Dobrze się ustawiał i czytał grę, dlatego jego brak będzie bardziej odczuwalny - ubolewa trener MOKS-u.

Do zespołu dołączyli za to między innymi Piotr Bondziul. - Dodatkowo Michał i Mateusz Łabieniec. Wrócił do nas Norbert Jendruczek i dołączył do nas jeszcze Piotr Kowalczyk z Warmii i Mazur. Fajnie nam się to złapało, bo wspólnie z Aleksandrowiczem będą do nas dojeżdżać. Do tego jeszcze Siergiej Szostak, który trenował z nami już przed rokiem. Wówczas jednak się na niego nie zdecydowaliśmy. Teraz się poprawił i planuje zostać na dłużej w naszym mieście. Dodatkowo ma kartę Polaka więc według przepisów nie będziemy traktować go jako zawodnika spoza Unii Europejskiej, co dalej daje nam pewne możliwości - wylicza szkoleniowiec białostoczan.

- Można powiedzieć, że przed nami taki sezon, jakbyśmy kolejny raz byli beniaminkiem. Mieliśmy już unormowaną kadrę, łapaliśmy punkty, szczególnie w ostatnich meczach przed przerwą. Teraz zaczynamy poniekąd od nowa. Zebraliśmy najlepszych zawodników z trawy, jakich mogliśmy z podlaskich boisk i będziemy chcieli ich szybko wdrożyć w halowe granie, które jednak różni się od gry na trawie - dodaje Citko.

Z jednej strony trener białostoczan może mieć powody do obaw, z drugiej jednak w kadrze wciąż są zawodnicy, którzy doskonale znają realia polskiej ekstraklasy futsalu. Czego zatem możemy się spodziewać po Słonecznych w nadchodzącym sezonie?

- Widzimy jak wzmacniają się nasi ligowi rywale. To są naprawdę mocne nazwiska i warte odnotowania zmiany kadrowe. My natomiast zdecydowaliśmy się na wdrażanie zawodników, którzy dotychczas nie mieli wiele wspólnego z parkietem. Przykład Tomka Dzierzgowskiego pokazuje, że nie jest to zła droga. Początki nie były zbyt udane, ale gdy już zobaczył o co tutaj chodzi, to wyglądał bardzo dobrze. Mam nadzieje, że tak samo będzie z pozostałymi zawodnikami. Chłopaki mają inklinacje do kombinacyjnej gry na hali. Pewne obawy zawsze są, ale też bez przesady. Myślę, że jak w naszą grę włożymy serce i zaangażowanie, a oba te aspekty poprzemy dobrym doborem taktyki, to będzie dobrze - przekonuje Adrian Citko.

Białostoczanie nie mogli trafić bardziej wymagającego rywala na rozpoczęcie nadchodzącego sezonu. Słonecznie w pierwszej kolejce udadzą się w delegację do Bielska-Białej, gdzie zagrają z wielokrotnym mistrzem kraju, Rekordem.

- Zaczynamy od mocnego uderzenia. Wiadomo jednak, że cele długoterminowe, jak utrzymanie czy mistrzostwo, osiąga się nie w meczach z Rekordem, a punktując z dołem i środkiem tabeli. Na pewno jednak chcemy zrobić jak najlepszy wynik, bo nie po to będziemy jechać tyle kilometrów, żeby dostać jak najniższy wymiar kary. Zależy mi na dobrej grze, sama wygrana nie da nam więcej punktów, niż w meczu z innym rywalem czy kimkolwiek innym - zapowiada Citko.

- Na pewno nikt na nas nie stawia, dlatego fajnie by było zaskoczyć rywali kilka razy. W lidze są też cztery nowe zespoły, po których też nie do końca wiadomo, czego możemy się spodziewać. Wydaje mi się, że przed nami bardzo wyrównany sezon. Zarówno na dole, jak i w czubie tabeli. Wydaje mi się, że tym razem dysproporcje będą dużo mniejsze, w każdej części tabeli, że o ostatecznym sukcesie lub niepowodzeniu, może decydować jeden mecz. Nie wydaje mi się, żeby ktoś mocno odstawał. Bardziej spodziewam się sytuacji, w której jedna lub dwie wygrane mogą pozwolić mocno pójść w górę lub otrzeć się o strefą spadkową - przewiduje trener Słonecznych.

Zobacz również