KOMENTARZ. Arłukowicza lekcja kampanii

Najpierw pouczenia co do prowadzenia kampanii wyborczej, teraz profesorskie grożenie palcem i miejsce spotkań z wyborcami. Tadeusz Arłukowicz, kandydat na prezydenta miasta metodycznie przygotowuje grunt pod wyborcze zmagania z przeciwnikami. Jeszcze zanim pokaże swój program, ustawia przeciwników, by przyjęli jego reguły walki. Czy uda mu się ustawić elektorat w dniu wyborów?

Konferencja prasowa Tadeusza Arłukowicza w siedzibie komitetu wyborczego /fot. H. Korzenny/

Konferencja prasowa Tadeusza Arłukowicza w siedzibie komitetu wyborczego /fot. H. Korzenny/

"Komitet Wyborczy Wyborców Tadeusza Arłukowicza Białystok na tak" ma swoją siedzibę w jednej z kamienic w centrum miasta przy ul. Lipowej. Z witryn biura na przechodniów patrzy podobizna zadowolonego kandydata. Biuro ma swoje godziny otwarcia, a nawet o stałej porze podobno można tam spotkać samego bohatera kampanii. 

W środku biura wolna przestrzeń do obcowania z wyborcami. Na ścianie zbiór zasad, w jakie kandydat chce ubrać najbliższe tygodnie, czyli Kodeks dobrych praktyk wyborczych. Od dziś także obok kodeksu dobrych praktyk jest tablica złych praktyk, czyli przykłady złośliwych i być może nieprawdziwych komentarzy pod adresem kandydata zamieszczanych w różnych miejscach wirtualnego świata. 

Siedziba komitetu wyborczego /fot. H. Korzenny/

Siedziba komitetu wyborczego /fot. H. Korzenny/

Do tego wyposażenia kadydat dodaje teraz jeszcze jeden element "przygotowania do gry" - przestrogę dla dziennikarzy. Żeby ich pióra nie swędziały. 

- Chcielibyśmy, aby kampania wyborcza przebiegała pod hasłem rzetelnej informacji. Wiemy, jak duża odpowiedzialność spoczywa na państwu, wiemy, jak trudno jest pracować z materiałem podawanym przez fake newsy. Bardzo państwa prosimy, abyście państwo korzystali z przekazu, który dla państwa będziemy przygotowywali. Prosimy o sygnały, co jest złego - mówi Tadeusz Arłukowicz do dziennikarzy.

Arłukowicz, sam kiedyś dziennikarz, teraz ustawia dziennikarzy, żeby pisali tak, jak sztab wyborczy im przekaże. Już ustawił kontrkandydatów, by przychodzili podpisywać jego Kodeks w jego siedzibie. Na razie przyszedł tylko Włodzimierz Kusak z Platformy Obywatelskiej, który, choć nie kandyduje, jednak tego kodeksu będzie przestrzegał. Kandydat porządkuje teren, żeby zmierzyć się z innymi według zasad, które jemu odpowiadają. 

Po tym czarowaniu sceny przyjdzie czas na odkrycie kart. Pierwszą już pokazał: 

- To biuro jest zapowiedzią tego, co może być po wyborach, jeśli mieszkańcy podejmą decyzję o zatrudnieniu mnie na stanowisku prezydenta miasta. Takie biura, które otworzy urząd miejski, będą na wszystkich osiedlach. Po to, by mieszkańcy nie musieli chodzić na czwarte piętro, by spotkać się z prezydentem, tylko będą wyznaczone w biurach dyżury prezydenta lub jego zastępcy - zapowiada Tadeusz Arłukowicz.

Po pierwszej można się spodziewać pozostałych - całego programu wyborczego, który "już jest opracowany od dawna". Więc biura urzędu w każdym osiedlu i no i tylko jeden zastępca prezydenta. Co jeszcze w programie? Napięcie wyraźnie rośnie?

Przyznać trzeba, że Tadeusz Arłukowicz prowadzi kampanię w sposób, który sugeruje działanie zaplanowane i przemyślane. To rzadkość dziś, gdy kampania dopiero się zaczyna. Pozostali kandydaci albo milczą, albo zabierają głos w sprawach, które akurat prowokują komentarz. Arłukowicz daje więc lekcję kampanii. Czy potrzebną? A to już okaże się w dniu głosowania. 

Zobacz również