Cegła, rzęsy i szpilki, czyli rozterki nienowoczesnej mamy

Pewnego dnia córka wróciła bardzo zaniepokojona ze szkoły. Koledzy "uświadomili" jej, że korzysta z ,"cegły". Orzekli z pogardą, że nie jest nowoczesna. Ze współczuciem dodali, że ma kiepskie życie, bo tylko czyta książki i się uczy. "Zaczyna się to, przed czym zawsze przestrzegam rodziców na zebraniach" - pisze Urszula Jakuć, terapeuta, pedagog, nauczyciel. Wychowawca dzieci i młodzieży...

Już układałam sobie w głowie pogawędkę wychowawczą, gdy córka ścięła mnie z nóg zaskakującym pytaniem:

- Mamo, a w ogóle to dlaczego ty nie możesz być nowoczesna jak inne mamy?

- To znaczy?

- Dlaczego nie nosisz doczepianych rzęs, sztucznych paznokci? Dlaczego nie chodzisz na szpilach i masz wygolonej z boku głowy?

Zamilkłam. "Masakra" - jęknęłam w myślach, a dokładnie w mojej głowie pokrytej długimi włosami, bez żadnych modnych "jeżyków" i innych ekstrawaganckich wzorów. Po pierwszych grzmotach jednak nie nadeszła burza, której się spodziewałam. Po chwili odpowiedziałam.

- Myślę, że bez wypasionego telefonu możesz być szczęśliwa. Ja na przykład nie mam smartfona za kilka tysięcy, a jestem szczęśliwa. Nawet bez tych rzęs, paznokci i szpil. Ty wiesz, jakie to wszystko przereklamowane i niewygodne?

Na ratunek mi rzucił się szybko mój mąż.

- Córeczko, następnym razem powiedz kolegom, że mieszkamy w domu ze słomy, wodę pijemy z kałuży, a jemy to, co uzbieramy w lesie.

Chyba wyszło słońce, bo nasza latorośl się rozpromieniła. Umiemy w takich sytuacjach się pośmiać, ale chyba nie wszyscy. Wypasiony telefon dla wielu dzieci (a zatem i rodziców) jest skałą, bez której tracą grunt pod nogami. Mój mąż mógł sobie zażartować w stosunku do naszej córki, bo wie, że szybko wyciągnie wnioski. Niestety bywa też tak, że rodzice nie mają argumentów, bo sami są uzależnieni od telefonu i opinii innych. W tym czasie pracowałam z chłopcem, który był uzależniony od fejsbuka. Tłumaczyłam jego mamie, że gdyby sama nie założyła mu konta, nie kupiła na komunię telefonu, to do tego by nie doszło. No, ale stało się! Kobieta czuła, że jest źle.

- Co mogę teraz zrobić? - poprosiła o pomoc.

Wyobraźcie sobie, że zrobiliśmy eksperyment. Porozmawiałam z jej synem, co dzieje się, gdy siedzi w telefonie: nie rozmawia z rodziną ani z kolegami i koleżankami, nie ma czasu na naukę i na zabawę z innymi, jest ciągle zmęczony i niewyspany, nie umie się na niczym skupić, bo ciągle myśli o telefonie.

- Wezmę na dwa tygodnie twój smartfon, a tobie dam taki zwykły bez bajerów - zaproponowałam.

Zgodził się. Telefon oddałam jego mamie na przechowanie. Po miesiącu "abstynencji" chłopiec, który miał do niedawna praktycznie same jedynki, zaczął wychodzić na prostą. Posypały się czwórki i piątki.

Oczywiście nie każde dziecko bez walki odda telefon. Nie krzyczcie i nie wyrywajcie na siłę smartfona. Jesteście rodzicami. Określcie jasne, stałe i bezpieczne zasady używania telefonu. Przede wszystkim jednak pokażcie dzieciom, że ich wartość nie zależy od błyskotek i gadżetów.

Na koniec wrócę do wątku ,"nowoczesnej" mamy. Pewnie ciekawi jesteście, co było dalej.

-Naprawdę chciałabyś, żebym po pracy chodziła do fryzjerek, kosmetyczek i po sklepach? Czy wolisz ten czas spędzać ze mną? - przypomniałam sobie pytania, które podsunęła mi kiedyś moja przyjaciółka-psycholog.

- Wiesz, mamo, żartowałam! Jesteś piękna. Wkurza mnie to, jak wszyscy chcą teraz tej nowoczesności - zakończyła moja córka.

Autorka - Urszula Jakuć

Zobacz również