Bimber u nas jest od wieków

Nie ma to jak nasz samogon - mówią wielbiciele lokalnych smaków z Gródka i okolic. Ponoć zdrowszy a nade wszystko - tańszy. Funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej co roku tropią nielegalnych producentów. Jednostki specjalne rozbiją bazę, rekwirują sprzęt, alkohol i zacier. Odnotowują sukcesy. Jednak produkcja nieustannie się odnawia i jak grzyby po deszczu powstają nowe punkty produkcyjne schowane z aparaturami po okolicznych wsiach i lasach.

Leśna bimbrownia koło Gródka /fot. Podlaska KAS/

Leśna bimbrownia koło Gródka /fot. Podlaska KAS/

Zabawa w kotka i myszkę trwa od lat.

- Puszcza jest duża i gęsta. Zawsze znajdzie się miejsce, aby z dala od oczu władzy rozpocząć produkcję - przekonuje nasz informator, który prosi o nieujawnianie nawet jego imienia. - Czasami produkcja odbywa się na aparaturze przenośnej - na kółkach. Wtedy wędruje co kilka dni w inne miejsce. Wszyscy w okolicy wiedzą, kto pędzi bimber, ale nikt o tym głośno nie mówi. Ten, co sprzedaje detalicznie, jest tylko pośrednikiem. Za nim stoi spora siatka wytwórców.

Zaczyna się od wyboru lokalizacji, zakupu sprzętu, wykopania studni głębinowej i zwiezienia półproduktów. Potem drewno na zagrzanie zacieru. Koniecznie sezonowane i liściaste, aby nie dymiło. Słup dymu doprowadziłby funkcjonariuszy KAS jak po sznurku. Inwestować w wygody dla pracowników nie warto, bo ryzyko utraty wszystkiego jest wpisane w koszta procederu. Czasem produkcja odbywa się w domostwach - a odprowadzenie dymu bezpośrednio podłączone do kanału komina głównego, aby nie wzbudzać podejrzeń. 

Fabryczki zadziwiają pomysłowością, profesjonalnymi rozwiązaniami i jakością trunku. 

- Żyto, na mąkę, jest mielone specjalnie pod zacier - opowiada mieszkaniec Gródka, który również wolał pozostać anonimowy. - Można też pędzić z pszenżyta, jęczmienia, pszenicy, no i cukru. Z cukru nie polecam, bo często wychodzi produkt niebezpieczny dla zdrowia i wzroku. Choć to zależy od filtrowania. Właściwie pędzić można ze wszystkiego nawet z ziemniaków, ale z pszenżyta jest najsmaczniejsza i ma najbardziej neutralny zapach.

Mobilna leśna fabryczka koło Gródka /fot. Podlaska KAS/

Mobilna leśna fabryczka koło Gródka /fot. Podlaska KAS/

Gospodynie domowe na Podlasiu cenią sobie samogon przy nastawianiu nalewek z ziół i owoców. Dobrze, aby wtedy był wysokiej mocy np. 70-80 proc. Jarzębinówka, pigwówka, orzechówka, wiśniówka czy piołunówka. Nie ma lepszych na zimowe pory naturalnych wzmacniaczy organizmu - dla dorosłych oczywiście. Zmieszana z ziołami używana jest jako środek leczniczy, a setka z pieprzem jest uznanym remedium na bóle żołądka w naszych stronach. Przydaje się też do wypieków, do pączków. Pozostawia wtedy specyficzny zapach - niektórzy lubią. Smakosze serwują samogon na weselach (przy okazji stołów wiejskich ze smalczykiem i domowym mięsiwem), na przyjęciach świątecznych i jubileuszowych. 

Bimber można kupić 

w stężeniach 50%, 70% i 80%. Wtedy jego cena za 0,5l to odpowiednio 8 zł, 10 zł i 11 zł. Kiedy zamówienie jest na większą ilość np. 5 litrów - cena jest niższa. Można też zamówić alkohol z dodatkami, czyli o smaku jabłka czy wiśni lub o różnej barwie np. z bukwicą (o lekko zielonym kolorze) albo z dębem (ten będzie miał brązowe zabarwienie i zapach drewna). Ponadto ważne są sposoby filtrowania alkoholu. Niektórzy robią to aktywnym węglem i to dwa razy. Taki proces powoduje, że samogon jest czystszy i "zdrowszy", ma nie powodować bólu głowy dnia następnego po spożyciu. Oczywiście w umiarkowanych ilościach. Dodatki smakowe lub kolorystyczne zwiększają cenę do 130 zł za 5 l. Czyli ok. 13 zł za 0,5 l. I tak wychodzi znacznie taniej niż w sklepie. Taniej, bo bez akcyzy, a więc nielegalnie. Na produkcję artykułów akcyzowanych monopol ma państwo i zbiera bogate żniwo w podatkach na artykułach tzw. luksusowych. 

- A jaki to luksus? - zastanawia się nasz informator.

- Samogon u nas był od wieków,

zawsze królował po wsiach. Tradycja nie ugięła się czasom wojennym czy komunie - to i teraz damy radę. Góralom się udało zarejestrować wytwarzaną przez nich śliwowicę jako produkt lokalny i mogą legalnie sprzedawać. Może i u nas kiedyś to nastanie. 

" bimbrowni koło Gródka /fot. Podlaska KAS/"/>

Producenci bimbru zaczęli się nawet "brandować", czyli nadawać swym produktom etykiety i nazwy. Można kupić Ducha Puszczy, Zew Natury, BimBer, Kopnięcie Łosia czy Pomruk Jelenia. A wszystko np. w drewnianej grawerowanej skrzyneczce okolicznościowej gdzie butelczyna na sianku lub drewnianych wiórach leży. Jest potencjał i jest klient. - Na razie jednak tępią u nas bimbrowników, bo państwu kasa z akcyzy przez palce przecieka. I tylko o to się tu rozchodzi. Żadni z nas gangsterzy. Tu nie Irlandia czy Nowy York. Na wsi żyje się biednie i oszczędza na wszystkim. Ludzie nie mają pracy, to radzą sobie jak mogą - mówi nasz informator z Gródka. 

Dziś najbardziej znane tereny w naszym regionie, gdzie działają producenci samogonu, to gminy Gródek, Szudziałowo i Czarna Białostocka. W samej gminie Gródek działa ich przynajmniej osiem. Co ciekawe w 2019 r. podlaska KAS rozbiła trzy bimbrownie, których skala produkcji ewidentnie wskazywała na przeznaczenie handlowe produkowanego alkoholu. Samogon, Duch Puszczy, bimber czy księżycówka bez względu na nazwę - stał się częścią naszej tradycji. Znawcy tematu twierdzą nawet, że tożsamości. 

No i jeszcze - doczekaliśmy się jedynego w Polsce Muzeum Bimbrownictwa w Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej oraz tematycznej ekspozycji w Korycinach na terenie Ziołowego Zakątka. Może podobne muzeum powinno wkrótce powstać w Gródku? Eksponatów ostatnio przybyło.

Nielegalna produkcja alkoholu stanowi przestępstwo i jest zagrożona karą pozbawienia wolności oraz wysoką karą grzywny.

Zdjęcia z archiwum Podlaskiej Krajowej Administracji Skarbowej 

Zobacz również