Wjechał w Batyskaf i... posprzątał

Wyglądało bardzo groźnie. Zdjęcia zrobione chwilę po wypadku mogą przyprawić o dreszcz grozy. Samochód wbity w szklano-stalową ścianę budynku, na chodniku ciemny ślad, wokół plamy oleju na chodniku. Auto uderzyło dokładnie w drzwi wejściowe do klubu Batyskaf. Była godzina 23, ścisłe centrum Białegostoku, chodnik tuż obok przystanku autobusowego. Trudno uwierzyć, ale nikomu nic się nie stało.

Obraz zniszczeń o godz. 9 rano /fot. H. Korzenny/

Obraz zniszczeń o godz. 9 rano /fot. H. Korzenny/

Relacje świadków wypadku są zgodne. Auto jechało bardzo szybko, wyglądało to tak jakby kierowca nie zauważył, że jest na rondzie. Uderzył najpierw w barierki odgradzające chodnik od jezdni, wpadł na chodnik i z całą siłę uderzył w budynek. Inna opowieść publikowana na portalu społecznościowym głosi, że po uderzeniu kierowca w szoku wysiadł z auta i szybko krążył wokół. 

Ścieżka piasku i złomowisko na końcu wskazują jak doszło do zdarzenia /fot. H. Korzenny/

Ścieżka piasku i złomowisko na końcu wskazują jak doszło do zdarzenia /fot. H. Korzenny/

- Zgłoszenie było około godziny 23 w poniedziałek (22.05). Zapisane mam jako kolizja, więc nikomu nic się nie stało - podaje rano dyżurny Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.

- Słyszałem o zdarzeniu, ale strażacy nie byli wzywani do tej akcji, więc nie mam żadnych meldunków - mówi dyżurny Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku. 

Więcej informacji podaje Zespół Prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji. - Kierowca był trzeźwy i nie był pod wpływem narkotyków. Policja zatrzymała mu prawo jazdy, sprawa znajdzie finał w sądzie - usłyszeliśmy od funkcjonariusza Zespołu Prasowego. 

Wejście do klubu - godz. 9 rano /fot. H. Korzenny/

Wejście do klubu - godz. 9 rano /fot. H. Korzenny/

We wtorek rano o nocnym zdarzeniu świadczy górka złomu, szkła i gruzu przy ogromnej dziurze w elewacji budynku. Na chodniku ślady hamowania i zasypane piaskiem tłuste plamy, zerwany łańcuch na barierkach. Na schodach prowadzących do piwnicy, gdzie mieści się klub Batyskaf zwałowisko gruzu i ramy drzwiowe, pancerne drzwi wejściowe do klubu - zamknięte. Przechodnie zaglądają ciekawie przez nieistniejącą szybę. Telefon do klubu Batyskaf - milczy. 

Właścicielem budynku jest spółka PHU Market, mająca na dole, po sąsiedzku z klubem sklep spożywczy. Prezes Zarządu PHU Market nie chce rozmawiać o stratach jakie jego spółka poniosła w związku z wypadkiem. - Ten wypadek zaklasyfikowano jako zdarzenie drogowe i dlatego prezes nie będzie się wypowiadał w tej sprawie - przekazuje asystentka prezesa PHU Market. 

Godzina 15 - dwie godzinki i po robocie /fot. H. Korzenny/

Godzina 15 - dwie godzinki i po robocie /fot. H. Korzenny/

Po godzinie 15 w miejscu zdarzenia już prawie porządek z wyjątkiem nieistniejącego fragmentu szklano-stalowej elewacji. Wszystkie porozrzucane rano kawałki stalowych szyn, okien, szkła - zniknęły. Dookoła zmiecione. Są pracownicy klubu. Nie chcą rozmawiać, zapraszają do środka. Na pytanie, czy dużo było sprzątania - zaskakująca odpowiedź: - Sprawca zdarzenia sam posprzątał wszystko. Dwie godzinki i po robocie - odpowiada uśmiechając się jeden z pracowników klubu Batyskaf. Dziś czynny. 

Zobacz również