Susza zaszkodziła kleszczom

Czerwcowa susza i upały - wystarczyły, by znacząco zmniejszyła się w Podlaskiem liczba zachorowań na choroby odkleszczowe. To jednak nie znaczy, że kleszcze przestają być groźne. Mokry i ciepły lipiec to dobre warunki dla rozwoju kleszczy, więc jesienią niestety znowu zachorowań będzie więcej.

/pixabay.com/

/pixabay.com/

- Z moich własnych obserwacji wynika, że kleszczy w tym roku jest mniej. Leśnicy to potwierdzają. Rzadziej tego lata po pobycie w lesie znajduję uczepionego tego pajęczaka - mówi Jarosław Krawczyk, leśnik, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.

Krawczyk zastrzega, że to tylko jego prywatna obserwacja, ale w końcu kto, jak nie leśnik najczęściej przebywa na terenach, gdzie żerują kleszcze. Obserwacje leśnika potwierdzają dane statystyczne gromadzone przez Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Białymstoku. Wynika z nich, że w pierwszym półroczy tego roku zgłoszono w województwie podlaskim 19 przypadków zachorowań na kleszczowe zapalenie mózgu. W takim samym okresie ubiegłego roku było ich 31. Podobnie z boreliozą: w tym roku odnotowano 547 przypadków choroby, w ubiegłym - 634.

- Można ocenić, że długotrwała susza spowodowała, że kleszcze przestały być aktywne. One nie lubią klimatu suchego i gorącego. Ale pamiętajmy, że w okres największych zachorowań w ciągu roku to druga połowa, a teraz właśnie zaczęły się spore opady, zrobiło się mokro i ciepło, czyli warunki idealne do namnażania się tych pajęczaków - mówi lekarz Iwona Sienkiewicz z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białymstoku.

Sanepid przestrzega przed lekceważeniem problemu chorób odkleszczowych. O ile kleszczowe zapalenie mózgu zwykle wykrywa się od razu, to borelioza jest chorobą, która może dać jakiekolwiek objawy długo po ukąszeniu kleszcza. Iwona Sienkiewicz zaleca niezmiennie więcej ostrożności i profilaktyki. Przypomina o szczepieniach jako skutecznej metodzie zabezpieczenie się przed kleszczowym zapaleniem mózgu.

- To, że zachorowań jest mniej, może być tylko tymczasowe i pamiętamy, że nie oznacza to, że kleszczy nie ma. Zawsze, gdy idziemy do lasu, pamiętajmy o okryciu części ciała, a po powrocie z lasu o dokładnym obejrzeniu się, umyciu ciała pod prysznicem z użyciem gąbki, wytrzepaniu ubrań - przypomina Iwona Sienkiewicz.

Kleszcza, gdy się już wbił, nie wyciągamy gołą ręką, lecz przy pomocy pęsety. Nie zwilżamy i nie traktujemy go spirytusem. Później obserwujemy miejsce po ukąszeniu. Jeśli zaczerwienienie utrzymuje się - trzeba iść do lekarza.

Jak mówi Iwona Sienkiewicz, sanepid odnotowuje coraz więcej przypadków chorób odkleszczowych u osób, które deklarują, że w ostatnim czasie nie były w lesie. Co znaczy, że kleszcza można złapać także w mieście, na trawnikach, skwerach czy parkach.

Zobacz również