Kto uratuje Dąbrowskiego 14

Rada Miasta Białegostoku wzywa Prezydenta Miasta do podjęcia szybkich i skutecznych działań "zgodnych z interesem samorządu" w celu ochrony zabytkowej kamienicy przy ul. Dąbrowskiego 14. Proste słowa w uchwale wywołały burzę podczas sesji i stały się powodem politycznej awantury.

Kamienica przy ul. Dąbrowskiego 14

Kamienica przy ul. Dąbrowskiego 14

Autorami tych słów i projektu uchwały są radni Prawa i Sprawiedliwości, którzy mają większość w radzie i pozostają w opozycji do urzędującego prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego. W uchwale radni domagają się od prezydenta zdecydowanych działań i ratowania kamienicy przy ul. Dąbrowskiego 14. Podnoszą, że zabytkowy budynek (zbudowany pod koniec XIX w.) został sprzedany w 2014 roku za ponad 1,6 mln złotych, co ich zdaniem było ceną wyjątkowo niską i to jeszcze obniżoną o 10-procentową bonifikatę. W transakcji wiązanej nowy właściciel zobowiązał się do końca 2015 roku wyremontować zabytek. "Dotychczas kamienica nie doczekała się remontu", czytamy w uchwale. "Jako radni oczekujemy od prezydenta wyjaśnienia zaistniałej sytuacji i podjęcia działań w celu zabezpieczenia interesu naszego samorządu."


W czasie dyskusji nad projektem uchwały stanowiska zarówno radnych, jak i prezydenta, który podczas sesji miał omówić stan prac nad uratowaniem kamienicy, padały sformułowania dosadne, odwołujące się przede wszystkim do sytuacji politycznej zarówno w Radzie Miasta, jak i w całym kraju.

Najspokojniejsze w tonie było wystąpienie radnego Wojciecha Koronkiewicza, wybranego z listy SLD: - Przypomnę kilka dat, najważniejsza w sprawie 2015 r.: wtedy miał się zakończyć remont. W styczniu 2016 r. wezwano nowych właścicieli zabytku by wyjaśnili, jakie prace zostały wykonane. 22 stycznia 2016 r. Wojewódzki Konserwator Zabytków potwierdził, że sprawa jest w toku. Następne daty: 28 października 2016 r. na sesji Rady Miasta, przy okazji zatwierdzania planu, temat kamienicy wraca. I nagle urząd miejski kieruje pismo do wojewódzkiego konserwatora by dowiedzieć się, kiedy on zajmie się zabytkiem. Na to konserwator odpowiada prezydentowi, że równie dobrze może tym się zająć Miejski Konserwator Zabytków. Dlaczego to pismo nie wyszło wcześniej? - pyta radny Koronkiewicz. 7 grudnia ma się odbyć wizyta Miejskiego Konserwatora w kamienicy i rozmowa z jej właścicielami. - Ja nie mam pytań tylko, życzę aby miejski konserwator zabytków zrobił wszystko by ten zabytek zachować - apelował Wojciech Koronkiewicz.

Radni PiS nie byli tak stonowani jak radny Koronkiewicz. Występujący na mównicy Tomasz Madras z PiS argumentował dosadnie: - Miasto jest bezczynne. Od czego Pan jest, panie prezydencie? Z punktu widzenia potencjalnych przedsiębiorców, którzy byliby zainteresowani zakupem - to nie była gra fair. Co robi miejski konserwator zabytków?

W odpowiedzi na zarzuty o brak działania w sprawie ratowania kamienicy prezydent Tadeusz Truskolaski w swojej odpowiedzi odniósł się nie tylko do spraw merytorycznych: - Żyjemy w takiej rzeczywistości: permanentnego ataku na władze samorządowe, które zostały legalnie wybrane. Ta burza polityczna (w sprawie kamienicy przy ul. Dąbrowskiego 14 - przyp. red.) to kolejny zamach na prezydenta miasta, który wybierany był trzykrotnie. Te wasze działania (tzn. radnych PiS - przyp. red.) są kolejnym pretekstem do uderzenia w prezydenta.

W części merytorycznej swojej wypowiedzi prezydent całą odpowiedzialnością za przeciąganie sprawy remontu kamienicy obarczył Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który zwleka z podjęciem decyzji o zgodzie na rozpoczęcie prac renowacyjnych w zabytkowym obiekcie. Prezydent Tadeusz Truskolaski mówił do radnych PiS: - Wszystkie zarzuty, które państwo podnosicie, powinny trafić do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, ale jego nie atakujecie, bo jest z waszego nadania. Wojewódzki Konserwator nie zrobił nic. A wydanie stosownych pozwoleń nie leży w kompetencji Miejskiego Konserwatora Zabytków, ani prezydenta.

Prezydent odniósł się też do zarzutów radnych, że miasto powinno po upływie terminu na remont (czyli po grudniu 2015 r. - przyp. red.) skorzystać z prawa odkupu kamienicy: - Nie mieliśmy obowiązku odkupu - mówił prezydent Truskolaski. - To było prawo. Nie skorzystaliśmy z tego prawa bo pieniądze w budżecie nie są na wszystkie zachcianki. Wasza (to do radnych PiS - przyp. red.) troska o los kamienicy jest śmieszna, bo to zwyczajne bicie piany. To nasiliło się gdy PiS wygrał wybory, odbywa się to w całym kraju. Przypomnę, że przymusu odkupu kamienicy nie było - odpowiadał prezydent Białegostoku.

Zdanie prezydenta podzielał radny Zbigniew Nikitorowicz z klubu Platformy Obywatelskiej: - Remont kamienicy to tylko pretekst, żeby atakować prezydenta Miasta. Wszyscy doskonale wiecie, że właściciel nie może na tym etapie przeprowadzić remontu, póki Wojewódzki Konserwator i Ministerstwo Kultury (wniosek trafił do resortu - przyp. red.) nie wyda stosownych decyzji. Być może dla świętego spokoju Prezydent powinien wypowiedzieć umowę, ale czy to z korzyścią dla kamienicy. Co konkretnie prezydent ma zrobić? Ma pójść z urzędnikami posprzątać zabytek, czy papą dach przykryć? - pytał radny Nikitorowicz. - Nie szukajcie pałki na prezydenta miasta, to nie on jest stroną.

Po tej burzliwej dyskusji radni PiS pozostali jednak przy swoim stanowisku. W głosowaniu Rada Miasta przyjęła uchwałę wzywającą prezydenta do skutecznego działania w celu ratowania zabytkowej kamienicy przy Dąbrowskiego 14. Za głosowało 14 radnych, przeciwko było dziewięciu.

Prezydent odpierając zarzuty radnych PiS winą za odwlekanie sprawy obarczył Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, którego kojarzy z PiS-em. Aby być w zgodzie z faktami, trzeba przypomnieć, że Andrzej Nowakowski jest konserwatorem zabytków od marca 2016 r., gdy wrócił na to stanowisko po zwycięstwie wyborczym PiS-u. Przez pierwsze dwa miesiące 2016 roku oraz przez drugie półrocze roku 2015 wojewódzkim konserwatorem zabytków był Piotr Firsowicz powołany na to stanowisko za rządów koalicji PO-PSL i to powołany bezpośrednio ze stanowiska kierownika Departamentu Urbanistyki Urzędu Miejskiego w Białymstoku. Zarówno Piotr Firsowicz, jak i prezydent Białegostoku mieli więc dziewięć miesięcy na podjęcie decyzji w sprawie remontu kamienicy przy ul. Dąbrowskiego 14.

Dąbrowskiego 14 - reklama świeci pełnym blaskiem, kamienica gaśnie w tle /fot. H. Korzenny/

Radni pozostali przy swoich opcjach, tak jak na swoim miejscu ciągle jeszcze stoi zabytkowa kamienica. Budynek, który od co najmniej dwóch lat popada w ruinę. Nowy właściciel zabezpieczył kamienicę przed zagnieżdżeniem się niechcianych lokatorów - zasłonił wszelkie otwory, przez które można by się dostać do wnętrza kamienicy. Jedyną najbardziej widoczną zmianą w tym budynku było umocowanie do szczytowej ściany domu od strony placu R. Dmowskiego olbrzymiej konstrukcji umożliwiającej umieszczenie wielkopowierzchniowych billboardów reklamowych. W ten sposób część niszczejącego budynku jest zasłonięta a obecny właściciel - jak podkreślał w wypowiedziach prasowych - dzięki reklamom gromadzi pieniądze na remont kamienicy. Jak informowały media, na sąsiednim budynku - plebanii parafii św. Rocha umieszczenie reklamy kosztuje ok. 20 tys. zł miesięcznie. Łatwo policzyć, że właściciel Dąbrowskiego 14 mógł zgromadzić już poważny kapitał na ewentualny remont kamienicy.

Współpraca: Ewa Sokólska

To tylko jeden stary dom na rozdrożu, to tylko jedna zabytkowa kamienica - a słowa, jakie dziś padały podczas sesji Rady Miasta, wskazują, że choć wszyscy deklarują troskę o uratowanie zabytku, to i tak wszyscy przegrywają z czasem, który nieuchronnie niszczy ten dom. Ci, którzy obserwują losy białostockich starych domów, nie mają wątpliwości - upadek Dąbrowskiego 14 jest nieuchronny i nie jest to przypadek odosobniony w ostatnich latach.

Zobacz również