Drożeje odbiór śmieci w Białymstoku

Inaczej niż w przypadku podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej w sprawie podniesienia opłat za odbiór odpadów nie wszystko zależy od radnych. Tu zmieniły się przepisy co spowodowało, że wywóz odpadów jest po prostu droższy, a gminy nie mogą do tego dopłacać. Opozycja w radzie chciała jednak zmiany sposobu naliczania opłat od mieszkańców. Nic z tego, dalej w Białymstoku za śmieci płaci się od metra kwadratowego powierzchni zajmowanego domu. A od 1 marca 2020 roku będziemy za to płacić więcej niż dotychczas.

Gminy nie mogą dopłacać do odbioru odpadów /fot. pixabay.com/

Gminy nie mogą dopłacać do odbioru odpadów /fot. pixabay.com/

Dziennikarze "walczący", a z nimi i politykujący samorządowcy wołają głośno: Za podwyżki podziękujcie rządowi PiS. "Rząd PiS wprowadził odgórnie system segregacji odpadów, jaki nie przystaje do białostockich realiów" pisze Andrzej Kłopotowski, dziennikarz Gazety Wyborczej. Białostocki "system" jest przystosowany do segregacji odpadów "suchych" i "mokrych", a teraz musi sprostać dodatkowo oddzielaniu "papieru" i plastiku". To powoduje dodatkowe koszty transportu.  

"System [segregacji odpadów - przyp. red.] od kilku lat już się nie bilansuje. Deficyt jest już na takim poziomie, że te ceny trzeba podnieść" - przekonywała radnych Ewa Kułakowska, zastępca dyrektora departamentu gospodarki komunalnej urzędu miejskiego. Pani dyrektor nie oskarżała o to rządu PiS. Fakt jednak, że zmieniły się zasady i sposób odbioru odpadów i że nie jest do tego przystosowany "system" w Białymstoku. 

Rząd zaś wprowadził w tegorocznej ustawie zasadę-obowiązek by gminy nie dopłacały, lecz bilansowały koszty odbioru odpadów. Stąd konieczność podwyżek w tych gminach, gdzie "system się nie bilansuje". Śmieci tam gdzie są "produkowane" muszą być segregowane na pięć grup: papier, plastik/metal, szkło, biodegradowalne oraz mokre zmieszane. To także generuje dodatkowe koszty transportu dal firm wywożących odpady spod naszych domów. 

W Białymstoku (podobnie jak w większości samorządów) te regulacje wymuszają podwyższenia opłat pobieranych od mieszkańców. Od marca 2020 roku w Białymstoku stawka od gospodarstwa domowego o powierzchni lokalu mieszkalnego do 40 m kw wyniesie 16 zł; od gospodarstwa domowego o powierzchni lokalu mieszkalnego do 80 m kw - 36 zł i większych - 45 zł. 

Dlaczego wyliczamy stawki od powierzchni mieszkalnej - pytają w swojej interpelacji radni PiS. Uważają, że to nieuzasadnione, gdyż to nie powierzchnia "produkuje" odpady, lecz ludzie. Stawka więc powinna być uzależniona od liczby domowników, a nie wielkości ich mieszkania czy domu. Radni PiS domagają się więc od władz miasta "rzetelnej analizy finansowej mającej na celu zmianę obecnej metody naliczania opłat". 

"Jednym z głównych problemów rzutujących na wzrost cen na rynku odpadów komunalnych jest brak konkurencji między podmiotami zajmującymi się gospodarowaniem odpadami. Białystok jest obecnie podzielony na 6 sektorów, w ramach których 4 firmy odpowiadają za odbiór odpadów komunalnych" - czytamy w interpelacji radnych PiS. Zwracają oni uwagę, że można by podzielić miasto na większą liczbę sektorów, aby mogły je obsługiwać również "mniejsze firmy". 

Marcin Moskwa z Koalicji Obywatelskiej nie zgodził się z argumentami radnych PiS, mówiąc, że "miasto bazuje na ustawie przygotowanej przez rząd PiS". A w związku z podwyżkami opłat zapowiedział, opracowanie "programu osłonowego" dla osób starszych, by zrekompensować im podwyższenie opłat. 

Wynik głosowania nad podwyżkami był do przewidzenia: większość w radzie ma Koalicja Obywatelska, co znaczy, że od marca zapłacimy więcej za odbiór odpadów komunalnych w Białymstoku. 

Zobacz również