Białostocki obraz stanu wojennego

Jak wyglądała sytuacja w czasie wprowadzenia stanu wojennego w Białymstoku i okolicach. Kto został aresztowany, a komu udało się uciec. Jak białostoczanie przeciwstawiali się tej sytuacji, gdzie strajkowano, co czytano?

młodzież na konferencji, w ostatnim rzędzie Lech Feszler -działacz Solidarności w roku 1981

młodzież na konferencji, w ostatnim rzędzie Lech Feszler -działacz Solidarności w roku 1981

- Dziś obchody 35., bolesnej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w 1981 roku. Konferencja "Stan wojenny - spojrzenie po 35 latach" ma charakter odniesienia się do przebiegu stanu wojennego w naszym województwie - rozpoczął spotkanie Bogdan Paszkowski, wojewoda podlaski.

- 13 grudnia to jedna z pamiętnych dat w polskim kalendarzu. To wyraźna cezura oddzielająca czas nadziei od czasu, gdy system komunistyczny ukazał swe represyjne oblicze. W historii zdarzały się takie okresy, gdy od polityki nie można uciec, gdy determinuje ona bieg życia nawet jednostek absolutnie apolitycznych. W tamtym czasie represje dotknęły wszystkich. Wyższą cenę zapłacili najbardziej niepokorni działacze opozycji internowani i więzieni, a najwyższą zabici w starciach z ZOMO lub skrycie zamordowani przez funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa. Rocznica jest okazją by okazać historię zapomnianych działaczy Solidarności oraz innych osób zmagających się z realiami systemu - napisał liście do zebranych Józef Kasprzyk, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych

O początkach stanu wojennego w Białymstoku opowiedział dr Marek Kietliński, dyrektor Archiwum Państwowego w Białymstoku. - Data wprowadzenia stanu wojennego nie jest przypadkowa, to było perfidnie rozegrane, noc z soboty na niedzielę, gdzie jak wiadomo w niedzielę nikt nie pracuje. Celowo wybrano moment, gdy w Gdańsku trwało posiedzenie Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", gdzie udali się ci najważniejsi działacze i przywódcy regionów więc łatwo było ich aresztować - rozpoczął wykład.

A jak pamiętają to ludzie, którzy przeżyli stan wojenny.

- To nie było kulturalne wydarzenie, to było wprowadzone przez barbarzyńców, którzy w środku nocy wdarli się do domu, wyłamując łomem drzwi, przestraszając żonę i 5-letnie dziecko, które przez to zaczęło się jąkać i wywieziono mnie - mówi Lech Feszler, wówczas pracownik Zarządu Inwestycji Rolniczych w Zambrowie, działacz Solidarności a później także senator RP. - Mogę to porównać do literatury faktu, czyli wywózki na Syberię. Zresztą i tym nas straszono na przesłuchaniach, np. w Suwałkach pokazywali stojący niedaleko więzienia wagon towarowy, z sugestią, ze to dla nas. Na pewno to, co się działo pozostanie w pamięci naszej i naszych rodzin. Owszem przebaczmy ale przebaczenie wymaga ze strony sprawców przyznania się do tego. Jak dotąd nie widzimy, żeby ktoś się do tego przyznał. Natomiast widzimy, ze to się mówi, ze jest to kulturalne wydarzenie. Co tam ścieżki zdrowia, które były w tym więzieniu co ja byłem, czy sucha łaźnia. Ale były też pobicia, mnie osobiście nie, ale koledzy oberwali po plecach. Stąd też pamiętam to jako najgorszy okres w naszych dziejach.

Dr Marek Kietliński w podsumowaniu przedstawił najważniejsze wyznaczniki codziennego życia w pierwszych dniach stanu wojennego:

Na mocy dekretu o stanie wojennym zawieszono działalność wszystkich organizacji, stowarzyszeń, związków zawodowych w tym Solidarność. Zakazano prowadzenia strajków, akcji protestacyjnych. Zawieszono wydawanie gazet i czasopism. W Białymstoku drukowano jedynie "Gazetę Współczesną". Wyłączono wszystkie linie telefoniczne, a później wprowadzono kontrolowanie rozmów (przy wybieraniu numeru słychać było komunikat "rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana"). Zostały zmilitaryzowane zakłady pracy w ośrodkach.Wyjazd poza miejsce zamieszkania był możliwy tylko po uzyskaniu przepustki.

Wprowadzono również zakaz poruszania się obywateli w miejscach publicznych od godziny 22:00 do 6:00. Ówczesny wojewoda podlaski Kazimierz Dunaj wydał własne zarządzenia, wprowadził zakaz sprzedaży napojów alkoholowych, zawiesił działalność teatrów, filharmonii, muzeów, cyrków, strzelnic, domów kultury, także placówek kulturalno-oświatowych. Kierownicy zakładów pracy zostali zobowiązani do właściwego ich funkcjonowania. Wojewoda zmilitaryzował zakłady pracy, takie jak Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Białymstoku, Rejonowe Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, Wojewódzką Komendę Straży Pożarnych. Zablokowane wszystkie połączenia telefoniczne. W Białymstoku nie było masowych strajków w zakładach pracy, nie strajkowali też studenci. Doszło jedynie do przerwania pracy w niektórych zakładach pracy, w Białostockich Zakładach Podzespołów Telewizyjnych Unitra Biazet. Próbowano również strajkować w fabryce urządzeń grzewczych w Biawarze. Jedną z demonstracji społecznych w Białymstoku były spacery w porze Dziennika Telewizyjnego. Ludzie bojkotując propagandę spotykali się na Lipowej spacerowali, rozmawiali, dyskutowali.

Spotkanie w Podlaskim Urzędzie Wojewódzkim zorganizowane zostało przez Instytut Pamięci Narodowej w Białymstoku, Klub Więzionych, Internowanych i Represjonowanych w Białymstoku. Patronatem objął je arcybiskup metropolita białostocki Edward Ozorowski. Uczestnikami i słuchaczami była młodzież białostockich szkół.

Galeria

Zobacz również