Vassiljev: Pokonanie Mariana nie jest łatwe

- Nie będę mógł przyjechać do Białegostoku. Bardzo żałuje, że nie udało się wrócić na czas. Zamiast do Was, lecę do Estonii na zgrupowanie kadry. Tam jeszcze przejdę badania i zobaczę, może uda mi się zagrać w jednym z dwóch meczów w tej przerwie - mówi były już zawodnik Jagiellonii Białystok, obecnie pomocnik Piasta Gliwice, najbliższego ligowego rywala Żółto-Czerwonych, Konstatnin Vassiljev. Z doświadczonym Estończykiem rozmawialiśmy o przyczynach pechowego startu Piastunek, przestrzelonych karnych i zmieniającej się z meczu na mecz białostockiej drużynie.

/fot. BIA24.pl/

/fot. BIA24.pl/

Bukata, Badia i Ty. W Piaście podobnie jak w Jagiellonii i kilku innych klubach jest teraz szpital. W czym twoim zdaniem tkwi przyczyna wystąpienia tak wielu kontuzji na początku sezonu?

- Trudno powiedzieć. Gdyby wszystkie kontuzje miały podobne podłoże, wówczas łatwiej byłoby znaleźć przyczynę. Te urazy bardziej wynikają z nieszczęśliwych przypadków. Ostatni mecz pokazał jednak, że mamy jeszcze rezerwy. Gdy wszyscy wrócimy do zdrowia to pole manewru się zwiększy i będziemy mieli jeszcze więcej argumentów do skutecznej walki z ligowymi rywalami.

Abstrahując od kontuzji, można powiedzieć, że Piast na początku sezonu jest sporym pechowcem. Liczba zdobytych punktów nie pokrywa się z grą.

- Mam nadzieję, że najgorsze już za nami. W pierwszych meczach trochę nam zabrakło skuteczności. W defensywie nie graliśmy słabo, ale traciliśmy dziwne bramki. Szczęście uśmiechnęło się do nas w meczu z Koroną. Myślę, że to jest dobry początek do tego, żebyśmy znów zaczęli regularnie punktować.

Twoje niewykorzystane karne są takim symbolem tego pecha w poprzednich spotkaniach. Śniły Ci się po nocach pudła z Cracovią i Śląskiem? Oba karne dyktowane były już w końcowej fazie spotkania i prawdopodobnie dałyby Wam cztery punkty więcej.

- Nie było aż tak źle (śmiech). Oczywiście musiałem na spokojnie sam przeanalizować dlaczego tak się stało i samemu znaleźć na to odpowiedź. Teraz już jednak tego nie zmienię. Idziemy dalej. Robimy swoje na boisku. Muszę poszukać innych sytuacji strzeleckich, niż rzuty karne.

Nie żałujesz trochę powrotu do Gliwic?

- Nie, przyjęto mnie tu bardzo dobrze. Teraz koncentruję się na pracy i zwycięstwach Piasta. Niektórzy może chcieliby teraz usłyszeć, że żałuję, bo Piast jest na ostatnim miejscu, a Jagiellonia na drugim. Nie wracam już do tego, takie jest życie.

Przenosin nie żałujesz, ale już tego, że nie będziesz mógł przyjechać z drużyną do Białegostoku pewnie tak.

- Oczywiście. Bardzo chciałem zagrać w tym meczu, ale cóż, tak już jest.

Pewnie oglądasz mecze swojego byłego zespołu. Widzisz już zmiany w grze zespołu w porównaniu do tego jak na boisku zachowywała się drużyna, której byłeś ważną postacią?

- W ostatnich meczach różnice w grze były już zauważalne. Jagiellonia się zmienia. Mecze pucharowe szły jeszcze na paliwie z poprzedniego sezonu. Teraz wydaje mi się, że jest to już inny zespół, któremu życzę powodzenia.

Już w pierwszej kolejce miałeś okazję spotkać się z trenerem Probierzem.

- Pogadaliśmy sobie, pośmialiśmy się trochę. Obaj zaczynamy nowy etap. Pożyczyliśmy sobie zdrowia i wszystkiego dobrego. Jemu, podobnie jak Jagiellonii również życzę powodzenia. Wiem jak trudny jest to zawód.

Mecz Jagiellonii z Piastem zapowiada się jako spotkanie drużyn zdeterminowanych do zdobycia kompletu punktów oraz mocno osłabionych. Co w takiej sytuacji będzie decydowało o losach spotkania?

- Wydaje mi się, że zadecyduje gra zespołowa oraz to, jak zaprezentują się zmiennicy. Wydaje mi się, że Jagiellonia jest faworytem tego meczu. W Białymstoku zawsze jest mocna. Wierzę w naszą defensywę, że dzięki dobrej postawie będziemy utrzymywać się w meczu, a przy odrobinie szczęścia uda się pokonać Mariana, co nigdy nie było łatwym zadaniem (śmiech).

Zobacz również