Od złota do frytek. Wszystko jest możliwe

Przed nami decydujący o ostatecznych rozstrzygnięciach w piłkarskiej ekstraklasie w sezonie 2016/2017 tydzień. Na kolejkę przed końcem wszystko jest możliwe. Pewna gry w pucharach jest jedynie warszawska Legia. Pozostała w walce o mistrzostwo trójka, a więc Lech, Lechia, a przede wszystkim Jagiellonia równie dobrze może sięgnąć po mistrzostwo Polski, jak i w ogóle nie załapać się do europejskich pucharów.

Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe! /fot.BIA24.pl/

Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe! /fot.BIA24.pl/

Takiego sezonu dawno już nie było. Do rozegrania została jeszcze jedna kolejka, a w walce o złoto wciąż liczą się, aż cztery zespoły. Ten tydzień będzie kluczowy. Gdyby nie wpadka Lecha w finale pucharu Polski, wszystkie zespoły walczące o mistrzostwo byłyby już pewne gry w europejskich pucharach, a tak, jeden z nich zakończy sezon za pudłem, co w praktyce oznaczać będzie dłuższe wakacje, z czego piłkarze z pewnością będą się cieszyć, ale jednocześnie brak możliwości pokazania swoich umiejętności w europejskich rozgrywkach, co nikomu na pewno nie będzie na rękę. Możliwe jest wszystko, a więc po kolei.

Jagiellonia sięga po historyczny tytuł

Opcja, o której w Białymstoku długo otwarcie się nie mówiło, wciąż jest bardzo realna. Jagiellonia jako jedyna z pierwszej czwórki, przez cały sezon zajmowała miejsce w górnej ósemce. Była też zespołem, który przez bardzo długi czas przewodziła stawce. Piłkarze Michała Probierza zimowali na najwyższym stopniu podium. Na pierwszym miejscu byli także po zasadniczej części sezonu. Do zremisowanego meczu z Legią Warszawa wciąż byli zależni od siebie. Strata punktów z Wojskowymi poskutkowała wytrąceniem z ręki tego argumentu. Teraz, żeby cieszyć się ze złota Żółto-Czerwoni koniecznie muszą wygrać z Lechem Poznań, licząc jednocześnie na stratę punktów Legii w meczu z Lechią Gdańsk. Nie jest to żadne science fiction bowiem Lechia również może na finiszu rozgrywek okazać się najlepszym polskim zespołem w sezonie 2016/2017, a więc powinna walczyć do końca. Przy zwycięstwie z Lechem, wystarczyłby remis przy Łazienkowskiej. Wówczas ekstraklasę wygrałaby Jagiellonia, a tabela wyglądałaby następująco: 1. Jagiellonia - 44 pkt, 2. Legia - 44, 3. Lechia - 42, 4. Lech - 41. W przypadku wygranej Lechii w Warszawie tabela prezentowałaby się tak: 1. Jagiellonia - 44 pkt, 2. Lechia - 44, 3. Legia - 43, 4. Lech - 41. 

Jagiellonia wicemistrzem Polski

Żółto-Czerwoni poprawiliby tym samym swój najlepszy dotychczas wynik w lidze, czyli trzecie miejsce w sezonie 2014/2015. Stanie się tak, jeśli białostoczanie nie podniosą z boiska kompletu punktów w starciu z Kolejorzem, ale również z nim nie przegrają, a Legia nie przegra w Warszawie z Lechią. Wówczas Legioniści obronią mistrzostwo Polski, a Jagiellonia korzystając z pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej oraz regulaminu rozgrywek z taką samą liczbą punktów wyprzedziłaby Lecha. Gdy Legia wygra z Lechią tabela wyglądać będzie zatem następująco: 1. Legia - 46 pkt, 2. Jagiellonia - 42, 3. Lech - 42, 4. Lechia - 41. W przypadku remisu pomiędzy Legią i Lechią końcowa klasyfikacja na górze tabeli prezentować będzie się tak: 1. Legia - 44, 2. Jagiellonia - 42, 3. Lech - 42, 4. Lechia - 42.

Jagiellonia ponownie na najniższym stopniu podium

Zdobycie brązowych medali będzie faktem, w momencie, gdy Jagiellończycy zremisują z Lechem, a w Warszawie wygra Lechia lub gdy w Białymstoku wygra Lech, przy jednoczesnej przegranej Lechii w stolicy. W pierwszym wariancie tabela wyglądałaby tak: 1. Lechia - 44 pkt, 2. Legia - 43, 3. Jagiellonia - 42, 4. Lech - 42. W drugim: 1. Lech - 44, 2. Legia - 43, 3. Jagiellonia - 41, 4. Lechia - 41.

Frytki zamiast medali

Najgorszy z możliwych scenariuszy jest taki, że Jaga mimo kapitalnego sezonu ostatecznie zajmie miejsce tuż za podium. Przed rozpoczęciem rozgrywek, takie rozwiązanie mogłoby być przyjęte w Białymstoku z radością, jednak po całym sezonie byłoby to ogromnym rozczarowaniem i wiązałoby się z dużym niedosytem. Fakty jednak są takie, że dopóki piłka w grze, wszystko może się zdarzyć wobec czego, taki scenariusz również bierzemy pod rozwagę. Jak wyglądałby ten kataklizm? Następująco - w Warszawie wygrywa Lechia, w Białymstoku wygrywa Lech. Wówczas mistrzem zostaje drużyna z Poznania, a tabela wyglądałaby tak: 1. Lech - 44, 2. Lechia - 44, 3. Legia - 43, 4. Jagiellonia - 41.

Jedno jest pewne. Będzie się działo! Oby jednak po ostatnich gwizdkach w Warszawie i Białymstoku, wszyscy sympatycy Jagi mieli dużo powodów do radości i świętowania! Trzymamy kciuki i już nie możemy doczekać się ostatniej odsłony tej szalonej walki o mistrzostwo Polski!

Zobacz również