Lićwinko: To stek bzdur

- Stek bzdur, jaki pojawia się w mediach jest krzywdzący dla mnie i moich kolegów i koleżanek - napisała na swoim profilu w serwisie Facebook, reprezentantka Polski w skoku wzwyż, Kamila Lićwinko.

/fot. BIA24.pl/

/fot. BIA24.pl/

- W związku z doniesieniami prasy dotyczącymi "libacji alkoholowej", która rzekomo miała miejsce na naszym zgrupowaniu w Chula Vista, chciałabym oświadczyć, że taka sytuacja się nie wydarzyła. Stek bzdur, jaki pojawia się w mediach jest krzywdzący dla mnie i moich kolegów i koleżanek. Nie zostaliśmy wyrzuceni z ośrodka, a przeniesieni do partnerskiego hotelu i pozostajemy tu na takich samych warunkach, jak dotąd z pełnym prawem do korzystania z obiektów całego ośrodka - przekonuje w swoim oświadczeniu Kamila Lićwinko.

Wydaje się, że sytuacja, o której od rana informują dziś ogólnopolskie media, wyglądała zupełnie inaczej lub w ogóle nie miała miejsca. Takie wnioski płyną ze wszystkich oświadczeń, jakie mogliśmy przeczytać, po tym, jak do tematu przeniesienia polskich lekkoatletów w ośrodka Chula Vista, odnieśli się sami zainteresowani.

- Wszyscy wiemy po co tu jesteśmy i każdemu z nas przyświeca ten sam cel - Mistrzostwa Świata w Londynie i tak jak każdy Polak pragniemy godnie reprezentować nasz kraj poza jego granicami - przekonuje Lićwinko.

Do całej sytuacji odniósł się także halowy mistrz Europy, Konrad Bukowiecki. - Wiecie co? Chciałem napisać oświadczenie, ale sprawa wydaje mi się na tyle śmieszna, że pozwolę sobie tylko na krótki komentarz w tej sprawie. Niektóre polskie media, jak zwykle z resztą, bez znajomości tematu piszą bzdury i oczerniają 12-osobową ekipę lekkoatletów, która przebywa na obozie sportowym w Chula Vista. NIE ZOSTALIŚMY WYRZUCENI, tylko przeniesieni do zaprzyjaźnionego hotelu. Dalej mamy takie same prawa co do posiłków i trenowania w ośrodku, jedyne co się zmieniło to miejsce zakwaterowania. Owszem, złamaliśmy regulamin, bowiem na teren ośrodka nie wolno wnosić napojów alkoholowych. Jedna ze sprzątaczek otworzyła naszą lodówkę, w której były ZAMKNIĘTE butelki piwa. NIE BYŁO ŻADNEJ "GŁOŚNEJ IMPREZY" czy też "LIBACJI ALKOHOLOWEJ". Zważając na atmosferę, która panuje z drugą polską ekipą tutaj, myślę, że był to znakomity pretekst do tego żeby zrobić nam na złość. Pozdrawiam serdecznie, my dalej robimy swoje!

O tym, że cała sytuacja nie jest tak jednoznaczna, jak można wywnioskować z przekazu mediów świadczy też oświadczenie Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. - Będziemy po powrocie wyjaśniać sprawę z zawodnikami, ale na tę chwilę i w świetle posiadanej wiedzy nie mamy powodów, aby wszczynać jakiekolwiek postępowanie dyscyplinarne - możemy przeczytać w oficjalnym oświadczeniu PZLA.

Zobacz również