Recenzja. "Jestem Ken i swoją wartość znam". Gosling i Robbie kradną show w "Barbie"

"Barbie" - najnowszy film Grety Gerwig wzbudzał emocje na długo przed wejściem na ekrany kin. Choć oficjalna premiera produkcji zaplanowana jest na 21 lipca, to perypetie najsłynniejszej, ożywionej lalki świata można było zobaczyć na pokazach przedpremierowych. Czy warto? Tak, zdecydowanie jest to produkcja godna uwagi, choć moim zdaniem pojawia się pewne ale...

[fot. kadr z filmu "Barbie"/Helios]

[fot. kadr z filmu "Barbie"/Helios]

"Barbie" jakiej nie znacie...

Obraz "Barbie" został okrzyknięty jednym z najgłośniejszych filmów tego roku, przez co stał się tak wyczekiwaną produkcją. Widownia nabrała wręcz dużego "apetytu" na obejrzenie ekranizacji opowieści o perypetiach młodej, zawsze pieknej, nienagannie ubranej i ze lśniąco białym uśmiechem damy, która wydawałoby się, że wiedzie perfekcyjne życie (bez trosk znanaych ludziom) w krainie zwanej Barbie Landem. Na pierwszy rzut oka i przez pryzmat pierwszych kilku scen -  faktycznie tak jest! Gdzieś w równoległym wszechświecie do świata ludzkiego, na różowym lądzie, żyją perfekcyjne zabawki, do złudzneia przypominające ludzi, choć pozbawione jakichkolwiek wad. Zaróno pod kątem fizyczności, jak i aspektów związanych z ogólnie pojętą psychiką. 

Różowe domki bez ścian, cabriolety, finezyjne dodatki, piękne suknie. W tej krainie każda z kobiet - Barbie - może być kim tylko zechce: prawniczką, sędzią, noblistką czy panią prezydent. Choć pokazany na poczatku obraz życia w Barbie Landzie może wygladać feministycznie, a przy tym zbyt cukierkowo, to niech to nikogo nie zmyli. Głębia przekazu zacznie powoli wychodzić na powierzchnię, aż eksploduje i obnaży wszelkie przywary życia w idyllicznym świecie.

Stereotypowo piękna, ale...

W postać głównej bohaterki wciela się - chyba obecnie najbardziej lśniąca gwiazda Hollywood - Margot Robbie. Aktorka idealnie pasuje do kreowania postaci słynnej lalki, która przez dekady była ulubioną zabawką dziewczynek. Stała się ikoną popkultury, a niektórzy uznawali i nadal uznają ją za pomost łączący pokolenia. Wszak zabawa Barbie wzmacniała więzy, a dzieci poszerzały swoje pokłady kreatywności. Z drugiej strony fenomen Barbie potrafił wprawić też w kompleksy, bo ideał piękna tej lalki jest niedościgniony.

 "Najbardziej wywrotowy blockbuster XXI wieku" - w takich słowach nad produkcją "Barbie" rozpływa się wielu krytyków

Zamysłem reżyserki na pewno było zaskoczneie widza. Nie chciała zrobić płytkiej komedii ocierające się o pastisz czy parodię. Pokazuje, że przez lata w popkulturze wizerunek Barbie został spłycony wyłącznie do wyglądu. Greta Gerwig kreuje postaci nie tylko w rozmiarze XS. Jej Barbie mają różne kolory skóry, wiek i zainteresowania. Wierzą, że ludzie się nimi inspirują, a nie wpędzają od najmłodszych lat młode kobiety w kompleksy. Kiedy postać Robbie zaczyna mysleć o śmierci i nie budzi się rano idealnie wypoczeta, zdaje sobie sprawę, że się "zepsuła". Wyrusza do realnego świata, by odkryć przyczynę takiego stanu rzeczy. Prawda, którą powoli odkrywa, prawda o sobie, ale także powiązana z nią historia kobiety i jej córki, sprawia, że emocje biorą górę. Idelna do tej pory Barbie, staje się bardziej ludzka, empatyczna, dostrzega bolączki innych - zwłaszcza Kena.

Wraca jako Ken i kobiety znów szaleją!

"Hiya, Barbie, Hi, Ken" - cytując początek słynnego utworu Aqua. Ken kreowany przez Goslinga żyje w cieniu Barbie. Jest stłamszony, nieszczęśliwie zakochany, czuje się niedoceniany. I ta kreacja wyszła Ryanowi naprawdę świetnie. Wiele osób, w tym ja (Gosling nie jest typowym hollywodzkim przystojniakiem, ale jego charyzma sceniczna od lat przysparza mu fanek), miały obiekcje co do obsadzenia gwiazdora "Pamiętnika" w roli chłopaka Barbie. Jak się okazało niesłusznie. Gosling pokazał swój komediowy, ale i muzyczny talent. Jak wiemy, ma porządne zaplecze muzyczne. Jako dziecko występował przecież w popularnym show telewizyjnym "Klub Myszki Mickey", gdzie poznał m.in. Britney Spears, Christinę Agulierę i Justina Timberlake'a.

Video z Goslingiem jako śpiewajacym Kenem już stał się viralem w sieci:

Dość zabawne są sceny, w których Ken w realnym świecie odkrywa patriarchat, przez co przybywa mu pewności siebie. Przerysowane są sceny "walki" w Barbie Landzie o wpływy w tej krainie: Keny kontra Barbie. Tak, przez pryzmat tych scen film można określić mianem odjechanego. Brawa dla reżyserki za dbałość o szczegóły wizualne, za odskocznię od często przytłaczającej rzeczywistości, ale nie za zupełne oderwanie od niej. Film to przy okazji świetna reklama zabawek firmy Mattel.

Choć w sieci krąży już mnóstwo pozytywnych opinii o "Barbie", za reżyserię, za aktorstwo, to pojawiają się i te mniej przychylne, że seans był męczący. Oczywiście to kwestia gustu, a z tą wiadomo, że niezwykle trudno polemizować. Co ważne, po wyjściu z kina na pewno pojawią się jakieś refleksje. To dobrze, bo to oznacza, że widzowie nie wyjdą z kina obojetni. Potrzeba też i takich filmów, które nawet jeśli miały z założenia edukować, a kogoś rozczarują, to i tak skłonią do pewnych przemyśleń. To komedia przygodowa, a nie dramat biograficzny czy dokument, więc porównania do górnolotnych produkcji chyba nie mają nic na celu.

Film na ekranach kin już od 21 lipca. Warto się wybrać, odprężyć i wyrobić własne zdanie o micie Barbie i Kena.

Zobacz również